Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nie chcemy gry polityków Ursynowem!

29-08-2018 21:34 | Autor: Bogusław Lasocki
Kamery telewizyjne najważniejszych stacji publicznych i prywatnych, fotoreporterzy, dziennikarze radiowi, nawet dwóch policjantów – a wśród nich grupka krzątających się aktywistów stowarzyszenia "Projekt Ursynów", wszyscy zerkali na stojący na piaszczystym placyku wrak samochodu. To właśnie on miał zostać spalony.

Sceneria przypominająca plan kręcenia klipu reklamowego stanowiła tło zapowiadanej od jakiegoś czasu konferencji prasowej i happeningu, przygotowanych przez "Projekt Ursynów" jako protest przeciwko przedłużającej się modernizacji skrzyżowania ul. Rosoła, Rosnowskiego i Relaksowej.

Skrzyżowanie ciągle niebezpieczne

Rodząca się w ciężkich bólach ul. Rosnowskiego, mająca połączyć Ursynów z południowym Wilanowem i dalej Konstancinem, co prawda została wiosną oddana do eksploatacji, ale dostosowawcza przebudowa ul. Rosoła i ul. Relaksowej została w maju tego roku wstrzymana przez urząd wojewódzki pod pretekstem niedociągnięć formalnych. Spowodowało to niemożność uruchomienia świateł na skrzyżowaniu, pomimo ich zainstalowania, oraz ustanowienia zmodyfikowanej organizacji ruchu w rejonie ulic tworzących skrzyżowanie z Rosnowskiego. Skrzyżowanie jest bardzo niebezpieczne ze względu na istnienie tam wielu ciągów komunikacyjnych, ścieżek rowerowych i przejść dla pieszych. Warto pamiętać, że ul. Rosnowskiego jest ważnym łącznikiem tranzytowym dla dojeżdżających nie tylko z Ursynowa w kierunku Wilanowa i wylotu z Warszawy przez Konstancin, ale również dla osób jeżdżących codziennie rano i po południu do i z pracy. Powoduje to okresowo nasilające się duże natężenie ruchu, szczególnie odczuwalne w godzinach szczytu, na co wskazują niekiedy nawet kilkusetmetrowe kolejki samochodów na ul. Rosoła, chcących skręcić w ul. Rosnowskiego. Brak świateł i niedostosowana do takiego obciążenia organizacja ruchu powoduje ciągłe zagrożenie wystąpieniem nie tylko stłuczek, ale nawet groźniejszych kolizji z poszkodowanymi osobami.

Po co ten płonący samochód?

Możliwość wystąpienia wypadku na zatłoczonym skrzyżowaniu, w sytuacji, gdy właściwie cała instalacja świetlna została już przygotowana, ale nie jest uruchamiana, stały się inspiracją do inicjatywy aktywistów Projektu Ursynów zmierzającej do szerszego nagłośnienia sprawy. Społecznicy zdecydowali się na formę happeningu, licząc że trochę przejaskrawiona forma protestu spowoduje szerszy oddźwięk i łatwiej dotrze do decydentów. W zaproszeniach dla mediów Projekt Ursynów zapowiadał, że zostanie spalony samochód, co oczywiście ze względów formalnych i bezpieczeństwa nie wchodziło w rachubę. Pożar pojazdu płonącego na skutek wypadku symbolizowała bezpłomieniowa świeca dymna, tworząca przez kilkanaście sekund kłąb czarnego dymu, wydobywający się z przygotowanego wcześniej wraku samochodu osobowego. Dym, pomimo efektownego wyglądu, nie stanowił żadnego zagrożenia dla otoczenia i przyglądających się uczestników wydarzenia. Również przybyli jeszcze przed konferencją prasową policjanci, po konsultacjach z przełożonymi stwierdzili, że happening z dymem udającym pożar samochodu może być kontynuowany i ograniczyli się jedynie do odnotowania danych osobowych organizatorów.

-–Chcemy zadziałać prewencyjnie i pokazać, jakie olbrzymie niebezpieczeństwo powoduje to skrzyżowanie – powiedział Kamil Orzeł, prezes stowarzyszenia PU i zarazem ursynowski radny. – Po to pokazujemy to skrzyżowanie i to "płonące" auto, żeby wskazać, co grozi mieszkańcom: zdarzenia drogowe i inne niebezpieczne sytuacje. Chcemy zaapelować tym może trochę drastycznym widokiem do władz miasta, do wojewody, żeby maksymalnie przyspieszyć realizację tej inwestycji - przekonywał Kamil Orzeł.

Spór polityków kosztem ursynowian

Pomimo wcześniejszych perturbacji wszystko wskazywało, że pełne zakończenie inwestycji odbędzie się zgodnie z założeniami do końca września. Niestety, 7 maja 2018 r. wojewoda mazowiecki uchylił decyzję o wydaniu pozwolenia na budowę. Przyczyny okazały się dosyć kuriozalne, a według słów burmistrza Roberta Kempy, które przytaczał portal haloursynów.pl, głównie chodziło o ... słownictwo. Zdaniem burmistrza, urząd dzielnicy we wniosku o pozwolenie użył nazwy "miasto st. Warszawa", ale według wojewody powinno być "Prezydent m. st. Warszawy", zamiast "miejsca postojowe" należało napisać "parkingi", a zamiast "ulicy" powinno być "droga".

Przyglądając się nieco z boku całej sytuacji, można dostrzec jakby drugie dno problemu w postaci wzajemnych prztyczków i gry politycznej. – Mieszkańcy są zakładnikami konfliktu głównych partii politycznych – stwierdził Kamil Orzeł w rozmowie z dziennikarzem PAP. – W wyniku tego została w połowie wstrzymana przebudowa skrzyżowania ul. Rosnowskiego i ul. Rosoła, co zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców. Zamiast dobrej woli z jednej i drugiej strony mamy przerzucanie się odpowiedzialnością, przerzucanie się dokumentami. Natomiast w sytuacji, gdyby była dobra wola, inwestycję tę można by spokojnie przeprowadzić i dokończyć. To jest spór o dokumenty, spór o przecinki. To jest spór o to, że według jednego urzędu dokumenty zostały przygotowane nieprawidłowo, ale według drugiego były tylko jakieś drobne nieprawidłowości, które wystarczyłoby uzupełnić. To jest ewidentny przykład braku dobrej woli. Dlatego też Projekt Ursynów uruchomił petycję internetową, w której zachęca mieszkańców do podpisania się i wyrażenia w ten sposób sprzeciwu oraz stworzenia presji na urzędy, by jakoś porozumiały się z sobą umożliwiając przyspieszenie realizacji tej inwestycji – skomentował sytuację prezes PU Kamil Orzeł.

Politycy nie przepadają za protestami skierowanymi przeciwko konkretnie nim, za petycjami, zwłaszcza podpisanymi przez sporą liczbę osób. Tym bardziej, że uchylona przez wojewodę decyzja opierała się na dokumentach, które wcześniej na pewno nie raz czytali urzędnicy różnych szczebli, prawnicy i inni decydenci. Nagle, dosyć długo po podpisaniu decyzji ZnRID, okazało się, że są jakieś uchybienia. Cała sytuacja wskazuje, że to typowa gra polityczna, zresztą dosyć przejrzysta. Szkoda tylko, że ceną jest zdrowie i bezpieczeństwo ursynowian oraz innych uczestników ruchu drogowego korzystających ze skrzyżowania przy ul. Rosnowskiego. Miejmy nadzieję, że przyjdzie jednak wreszcie otrzeźwienie i politycy zrozumieją, że w ich ruchach narzędziem nie może być bezpieczeństwo, a może nawet życie ursynowian i innych kierowców, zmuszonych do jazdy niedokończonym skrzyżowaniem bez sygnalizacji świetlnej i odpowiednio dostosowanej organizacji ruchu.

Imitowany pożar samochodu powinien uświadomić odpowiednim decydentom, że to oni właśnie powinni sami spalić się – ze wstydu.

Wróć