Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nasze ulice, wasze obietnice?

28-10-2020 22:05 | Autor: Maciej Petruczenko
Welcome to hell – czyli witamy w piekle – taką notkę z odpowiednią ilustracją zamieściła na Instagramie najszybciej biegająca obecnie Polka – Ewa Swoboda. Ta jej uwaga dotyczyła oczywiście orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które faktycznie kładzie kres aborcji ze względów eugenicznych. W bardziej lub mniej wyrazistej formie negatywną opinię na temat tego orzeczenia wyraziło już mnóstwo znanych Polek – społecznic, sportsmenek, artystek, no i oczywiście polityczek, do których doszlusowują z takim samym poglądem liczni politycy. Dziesiątki tysięcy młodych kobiet wyległy w większych i mniejszych miejscowościach na ulice, demonstrując swoją jednoznaczną postawę wobec dawno nienotowanej w naszym kraju formy swoistego zniewolenia. Żeby wyrazić protest w możliwie ekspresyjnej formie, dziewczyny zwróciły się do dręczących ich w aliansie z Kościołem polityków rozkazującym słowem: wypier........ć.

Tak zdecydowanego działania młodych dam nikt się, prawdę mówiąc, nie spodziewał. Ale to dobrze, że skłonnych do kunktatorstwa staruchów zaczyna zastępować na politycznej arenie pokolenie XXI wieku. Nie absolwentki szkółki niedzielnej, lecz w pełni rozgarnięte, oblatane w świecie młode panny pokazały dotychczasowemu establishmentowi gest Kozakiewicza. Zresztą słynny tyczkarz, bohater Igrzysk Olimpijskich 1980 w Moskwie Władysław Kozakiewicz sam poparł zdecydowanie dziewczyński protest – poprzez media społecznościowe – widząc, że chłopów bez jaj zastąpiły baby z jajnikami.

Takich tłumów demonstrujących na ulicach – i to całej Polski – nie widywało się nawet w apogeum antypeerelowskiego buntu „Solidarności”. Tyle że wtedy odarty z wielu majątków przez komunę Kościół wspierał – chociaż z dużą ostrożnością – ów społeczny zryw, teraz zaś jest całkiem odwrotnie. Mamy bowiem ewidentne przywrócenie sojuszu tronu z ołtarzem. Aż przesadne obdarowywanie Kościoła przez państwo sprawia, że rząd ma w nim największgo protektora. Społeczeństwo, które sobie wybrało obecną władzę, schodzi w tej sytuacji na drugi plan. I następuje jakby powtórka z historii. W czasach PRL władza apoteozowała w swoich wystąpieniach klasę robotniczą, w rzeczywistości mając ją za nic. Teraz w podobnej roli obsadzono społeczeństwo jako teoretycznego „Suwerena”. Co jednak ów Suweren ma do gadania, pokazało już pacyfikowanie najróżniejszych demonstracji – z tymi dziewczyńskimi włącznie. Tabuny policjantów wyprowadza się teraz przeciwko damskiemu Suwerenowi, a jakby tego było mało, to jeszcze do policji dołącza się wojsko. Faktyczny naczelnik państwa Jarosław Kaczyński wszedł jakby w buty gen. Wojciecha Jaruzelskiego z grudnia 1981, rzucając hasło: obrońmy Polskę! A członków swojej partii Prawo i Sprawiedliwość oraz jej zwolenników poprosił o obronę kościołów, które – jego zdaniem – są brutalnie atakowane.

Po obu stronach politycznej barykady pada coraz częściej niebezpiecznie brzmiące słowo – wojna! No i na naszych oczach nagle robi się z Polski druga Białoruś, gdzie społeczeństwo ma również dość dyktatorskich rządów. Tam ludzie wykrzykują pod adresem prezydenta Aleksandra Łukaszenki – uchodi! U nas narzucającemu swoją wolę i swoje poglądy jedynowładcy powiada się: wypier....j. Nie jest to oczywiście język dyplomatyczny. Posługujące się wulgaryzmami dziewczyny dają jednak do zrozumienia, że władza przekroczyła Rubikon. „Gwałt niech się gwałtem odciska – rzekła dupa do mrowiska”, jak to kiedyś sformułował poeta Jonasz Kofta. Bo rzeczywiście – przeciwko komuś, kto wali drągiem, nie wydobywa się szpady. Jeśli dyktatorski miecz wyciąga się przeciwko kobietom, to one odpowiadają: mieczem wojujesz, od pochwy zginiesz! Cierpliwość młodych – i to nie tylko kobiet – się skończyła. Nieprzypadkowo w mediach społecznościowych pojawił się żart, że w nocy z 24 na 25 października cofamy w Polsce czas – do Średniowiecza...

Dziewczyny słusznie twierdzą, że gdyby ich protest były wyrażany w delikatnej formie (uprzejmie prosimy o rozpatrzenie naszych próśb), to pozostałby całkowicie bez echa. Dlatego zdecydowały się na wulgaryzmy jako swego rodzaju broń atomową. Jeśli ktoś wbija nam nóż w plecy, to nie grozimy mu palcem, tylko walimy pięścią między oczy.

Jarosław Kaczyński zdążył już zapomnieć, że jego ukochany brat Lech, któremu stawia pomniki, opowiadał się wraz ze swą cudowną małżonką Marią za utrzymaniem tzw. kompromisu aborcyjnego. A przecież mądra wypowiedź tamtej Pierwszej Damy w tej sprawie tak wzburzyła bezdzietnego ojca Tadeusza Rydzyka, że nazwał panią Marię – czarownicą, która powinna się poddać eutanazji. Śladem toruńskiego mnicha poszedł teraz jeden z proboszczów, krzycząc do jednego z uczestników aborcyjnego protestu: „Szkoda, że cię twoja matka nie wydrapała...” Na bardzo ostre słowa demonstrujących kobiet najmocniej odpowiedział tradycyjnie nieliczący się ze słowami publicysta Rafał Ziemkiewicz, który stwierdził, że to „zbydlęciałe, skurwiałe bolszewickie ściery” i że „wśród demonstrujących dominuje typ agresywnej, wulgarnej kurewki”.

Tymczasem co do interpretacji przepisów dotyczących aborcji zaczęli się gubić nawet najwybitniejsi prawnicy, co jeszcze dolewa oliwy do ognia. Na dodatek tak samo gubiący się w swoich opiniach rzecznik Episkopatu Polski – ks. Leszek Gęsiak – podkreślił, że „Kościół zawsze stał na straży prawa do życia każdego poczętego człowieka, także nienarodzonego, chorego i będzie go bronił.” Rzecznik jakby zapomniał, że sam Jan Paweł II przepraszał za grzechy Kościoła, który „nawracał” na właściwą wiarę, popierając mordowanie milionów ludzi (choćby autochtonów obu Ameryk), a również na ziemiach polskich wprowadzał przez parę wieków Ciemnogród, dopuszczając się palenia „czarownic”. Jeśli natomiast robi się raban w związku z wchodzeniem z demonstracjami do kościołów, to uczeni w piśmie przypominają, iż sam Jezus był w swych demonstracjach w obrębie świątyń znacznie ostrzejszy.

Dzisiejsza władza w Polsce obiecuje radykalne zwiększenie pomocy dla matek, które urodzą niepełnosprawne dzieci. Ulica jednak na te obietnice nie daje się nabrać. Cóż, sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało...

Wróć