Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Napełnić bestię bojaźnią bożą

10-05-2023 21:24 | Autor: Tadeusz Porębski
Czynię to w gazecie po raz pierwszy i mam nadzieję – ostatni. Niniejszym ślę apel do tysięcy mężczyzn odbywających kary pozbawienia wolności w polskich więzieniach i aresztach. Panowie: trafiła między was bestia w ludzkiej skórze, która pozostanie za kratami przez wiele lat. To 27-letni Dawid B. z Częstochowy, który był ojczymem 8-letniego Kamila i jako opiekun chłopca miał mu dać miłość ojcowską i chronić przed okropnościami tego świata. Ten sadysta – psychopata tak długo znęcał się nad Kamilem, aż doprowadził do jego śmierci. Oblewał chłopca wrzątkiem, sadzał na rozgrzanej do czerwoności kuchni i raził prądem. Nawet w najkrwawszych horrorach rzadko ogląda się tak wyrafinowane tortury. Najgorsze jest to, że ofiarą tego bydlaka było bezbronne dziecko.

Od lat amatorsko zajmuję się badaniem zachowań seryjnych zabójców – od Alberta de Salvo po Teda Bundy`ego i Gary`ego Ridgway`a, ale takiego sadyzmu w stosunku do dziecka nie znam. Przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Na szczęście Kamil przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie miał świadomości gdzie jest i ani przez chwilę nie cierpiał. Żyjemy w społeczeństwie cywilizowanym i nie stosujmy Kodeksu Hammurabiego „oko za oko, ząb za ząb”, a w tym akurat przypadku – szkoda. Panowie więźniowie, weźcie bestię pod opiekę i na swój specyficzny sposób napełniajcie ją przez lata bojaźnią bożą, za co z góry serdecznie wam dziękuję.

W ogóle świat schodzi na psy. Panujący od wieków porządek został przewrócony do góry nogami, a pojęcia honoru, lojalności i uczciwości odeszły w zapomnienie. Zapanował straszliwy konsumpcjonizm. Fajnie definiuje go Wikipedia: jest to postawa polegająca na nieusprawiedliwionym rzeczywistymi potrzebami oraz kosztami ekologicznymi i społecznymi zdobywaniu dóbr materialnych. To hedonistyczny materializm polegający na uznawaniu konsumpcji za wyznacznik jakości życia i za najwyższą wartość. Chęć posiadania za wszelką cenę niszczy wszystko, co jest na drodze. Coraz powszechniejsze wychowywanie dzieci na zasadzie „bezstresowej”, czyli dziecku wszystko wolno, bo to przecież dziecko, powoduje, że przyszłe pokolenia Polaków nie będą miały zbyt wiele wspólnych cech charakteru z pokoleniami poprzednimi.

Mnie najbardziej niepokoi coraz bardziej widoczny wzrost agresji w społeczeństwie, a także błyskawicznie wzrastająca liczba osób zaburzonych. Nie tylko w Polsce. Ostatnie dwa przypadki strzelania do bezbronnych w Serbii, w wyniku których zginęło kilkanaście osób, a kilkadziesiąt zostało rannych, dowodzi, że plaga ta powoli przenosi się z ojczyzny strzelanin, czyli z USA, do Europy. Mamy dopiero początek maja, a w Stanach zanotowano od początku roku aż 198 strzelanin w miejscach publicznych – zabitych trudno zliczyć. Praktycznie nie ma tam tygodnia bez strzelaniny i śmiertelnych ofiar, ostatnia miała miejsce w minioną sobotę. Zamaskowany i uzbrojony w karabin szturmowy napastnik zastrzelił w centrum handlowym w Allen (Teksas) dziewięć osób. Został zlikwidowany przez policjanta, który akurat dokonywał tam zakupów. Gdyby nie on, ofiar byłoby dużo więcej.

USA jest też ojczyzną seryjnych i masowych morderców, choć w 2011 roku amerykańskich masowych zdecydowanie przebił Europejczyk – Norweg Anders Breivik. W dniu 22 lipca wpierw dokonał zamachu bombowego na siedzibę premiera Norwegii, w którym zginęło 8 osób, a kilka godzin później na wyspie Utoya zastrzelił z karabinu szturmowego 69 uczestników obozu młodzieżówki norweskiej Partii Pracy. Na razie to on dzierży palmę pierwszeństwa w tej ponurej statystyce, ale jest tylko kwestią czasu, kiedy jego „rekord” zostanie poprawiony – najprawdopodobniej w USA.

Choć ojczyzną seryjnych są Stany Zjednoczone, to palmę pierwszeństwa, jak idzie o oficjalnie udowodnioną liczbę ofiar, dzierży nie Amerykanin, lecz Rosjanin. Andriej Czikatiło, zwany "Rzeźnikiem z Rostowa", który zamordował w latach 1982 - 1990 w bestialski sposób 53 osoby. Tylko o jedną ofiarę gorszy jest ukraiński rezun Anatolij Onoprijenko, zwany Bestią z Żytomierza, Terminatorem, Ukraińskim Zwierzęciem oraz Obywatelem O. Został skazany na karę śmierci (niewykonaną) za popełnienie 52 morderstw w latach 1989–1996. Zabijał za pomocą samopału. Wybierał samotne domostwa i zabijał wszystkich, łącznie z dziećmi, po czym podpalał dom. Jednak Amerykanie biją na głowę cały świat w liczbie seryjnych zabójców – wyliczenie wszystkich nazwisk zajęłoby sporą część tego wydania „Passy”.

U nas masowi jeszcze się nie pojawili, ale w naszej spokojnej dotychczas ojczyźnie też powoli budzi się groza. Poczciwy na pozór i niegroźny student umawia się z nauczycielką języka włoskiego w jej mieszkaniu, dźga kobietę wielokrotnie nożem i kawałkuje zwłoki. Niedawno media doniosły o zatrzymaniu w Kołobrzegu eleganta o ujmującym sposobie bycia, podejrzanego o kilka zabójstw kobiet i ukrycie ich zwłok w miejskim parku. Zwolniony warunkowo z więzienia zabójca żony znajduje na wolności nową partnerkę, po czym z niewiadomych powodów brutalnie morduje ją i jej dziecko. Roi się od nożowników bez powodu atakujących przechodniów. Agresja, przemoc i seryjni zabójcy stają się symbolem naszych czasów.

Pojawiający się co kilkanaście lat w Polsce seryjni, jak Zdzisław Marchwicki (14 zabójstw kobiet), Paweł Tuchlin (10 zabójstw) i kilku innych, to przysłowiowe cienkie Bolki w porównaniu z amerykańską czołówką. Gary Ridgway (48 zamordowanych kobiet) i John Wayne Gacy (33 uduszonych młodych mężczyzn) przodują w rankingu FBI, jak idzie o liczbę ofiar. Ale jednym z najokrutniejszych i kompletnie zdeprawowanych morderców Ameryki był William Bonin, zwany "Zabójcą z autostrady". Przez lata uprowadzał młodych chłopców, gwałcił ich i poddawał niewyobrażalnym torturom. Dokładna liczba ofiar tego potwora jest nieznana, ale policyjne annały mówią nawet o stu. W poniedziałek 26 lutego 1996 r. Bonin został niczym wściekłe zwierzę uśpiony zastrzykiem z trzech substancji w kalifornijskim więzieniu San Quentin.

Seryjni i masowi zabójcy mają kilka cech wspólnych – są pozbawieni empatii, nie mają poszanowania dla życia ludzkiego i nie odczuwają skruchy. Gdzie szukać trudno dostrzegalnej różnicy pomiędzy zabójcami seryjnymi a masowymi? Masowymi w większości kierują obłąkańcze idee oraz żądza władzy. Seryjni zaś zaspokajają swoje wynaturzone fantazje, a kieruje nimi przede wszystkim gniew i chęć całkowitej dominacji nad ofiarą. Przykładem zabójcy masowego, kierującego się obłąkańczą ideą, jest wymieniony wyżej Anders Breivik. Daleko mu jednak do majora NKWD Wasilija Michajłowicza Błochina, „cyngla” Stalina, urzędującego w podziemiach moskiewskiego więzienia Łubianka, który od 1924 do 1949 roku osobiście wykonał egzekucje na około 50 tysiącach skazańców, m. in. na kilku tysiącach polskich oficerów w Katyniu.

Nasze czasy charakteryzują się rozluźnieniem więzi rodzinnych, a dzieci pozostawiane są same sobie. Rodzice młodocianych zabójców, dokonujących masakr w amerykańskich szkołach, przeoczyli sygnały ostrzegawcze. Nie dostrzegali, że u oglądających od rana do wieczora gry komputerowe, w których trup pada gęsto, powoli zaciera się granica pomiędzy realem a światem wirtualnym. Z kolei rodzice przyszłych seryjnych zabójców przeoczyli coś, co naukowcy nazywają Triadą McDonalda. Jest to zespół zachowań obejmujący moczenie się w dzieciństwie, piromanię oraz dręczenie zwierząt. Triada McDonalda to wyraźna oznaka rozwijania się u dziecka czy młodzieńca osobowości patologicznej – socjopatii. Stąd tylko krok do popełniania ciężkich przestępstw. W dobie rosnącej agresji i przemocy rola rodziców w wychowaniu swojego potomstwa staje się więc szczególnie ważna.

Badania wykazały, że na 10 seryjnych aż 9 było w dzieciństwie i młodości maltretowanych fizycznie i psychicznie. Wykazały również, że złe instynkty rozwijają się we wczesnej młodości, w określonej sytuacji rodzinnej. Czy skłonność do przemocy i sadyzmu jest dziedziczna? Czy dręczyciel małego Kamila z Częstochowy, książkowy przykład sadysty – socjopaty, sam był w dzieciństwie maltretowany i wychowywał się w rodzinie, w której dominowała przemoc? To bardzo prawdopodobne.

Wróć