Morysin, którego historia jest niezwykle ciekawa, został założony jako romantyczny park z królewskim zwierzyńcem, dziś jednak z romantyzmem ma niewiele wspólnego. Ruiny dawnych budowli zdają się wołać o pomoc. A jest co ratować, bo na terenie znajdują się tam resztki kilku interesujących obiektów. Właściwie nie wiadomo, dlaczego nikt dotąd nie zadbał o przywrócenie ich do dawnej świetności.
Polska w swej historii ucierpiała,tracąc bezpowrotnie wiele cennych zabytków. Ich brak to niepowetowana strata dla kultury. Przyzwolenie na to, by kolejne, stojące jeszcze w Morysinie niszczały i zamieniały się z każdym rokiem w kupę gruzu jest nie do przyjęcia. Nie powinniśmy na to pozwalać jako społeczeństwo. Zwłaszcza że doświadczyliśmy tylu zniszczeń w wyniku wojen, zmian społecznych, własnościowych etc.
Morysin mógłby być na powrót perełką przyrodniczą i architektoniczną. Tym bardziej, że budowle tam usytuowane były projektowane przez wybitnych architektów epoki.
Wydawanie monografii, czy też organizowanie wycieczek dzieci i młodzieży popularyzujących wiedzę o Morysinie nie rozwiążą problemu. Miejsce to powinno być priorytetem dla dzielnicy i dla decydentów. Tymczasem park przypomina śmietnisko, a cenne zabytki niszczeją.