Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Moda na jazdę rowerem ma swoje konsekwencje

09-05-2018 22:12 | Autor: Tadeusz Porębski
Ostatnie raporty Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, dotyczące bezpieczeństwa na drogach w krajach UE, mówią same za siebie – Polska jest jednym z najniebezpieczniejszych krajów dla rowerzystów. Potwierdzają to statystyki za rok 2017 opublikowane przez Komendę Główną Policji.

W 2017 r. kierujący pojazdami na polskich drogach spowodowali 28.359 wypadków (86,6 proc. ogółu). W wyniku tych zdarzeń śmierć poniosło 2091 osób (73,9 proc.), a 35.166 zostało rannych (89,1 proc.). W wypadkach drogowych ogółem poszkodowanych zostało 42.297 osób, w tym śmierć poniosło 2831 osób, a 39.466 zostało rannych, w tym 11.103 ciężko. Najczęściej uczestnicy ruchu drogowego ginęli w wypadkach, które wydarzyły się poza obszarem zabudowanym. Prawie w co szóstym takim zdarzeniu zginął człowiek, podczas gdy na obszarze zabudowanym w co dziewiętnastym. Jeśli chodzi tylko o drogi krajowe, to łączna ich długość wynosi 19.388 km. Ogółem na tych drogach miało miejsce w 2017 r. 7598 wypadków (23,2 proc. z ogólnej liczby), zginęły w nich 934 osoby (33 proc. ogółu zabitych), a rany odniosło 10.006 osób (25,4 proc. ogółu rannych). Wskaźnik wypadków na 100 km wynosi 39,4. Najwięcej wypadków zanotowano na Drodze Krajowej nr 7, a następnie drogach nr 1, 8, 94 i 12.

W roku 2017 w globalnej liczbie poszkodowanych w wypadkach, największy odsetek stanowili kierujący samochodami osobowymi i ich pasażerowie (54,4 proc). Piesi stanowili 20 proc. wszystkich poszkodowanych, co wynika z dużego udziału potrąceń w ogólnej liczbie wypadków (24,1 proc. ogółu zdarzeń) oraz z prawidłowości, iż na styku pojazd – pieszy, ten ostatni jest narażony na znacznie większe niebezpieczeństwo niż kierujący.

Wskaźnik śmierci rowerzystów w wypadkach liczony na milion mieszkańców wynosi w Polsce około 9, co nie przysparza nam chwały, bo średnia dla Unii Europejskiej jest o połowę mniejsza. W okresie ostatnich dwóch lat „wyprzedziły” nas tylko Serbia (8) i Litwa (8,5). Holandia również ma wskaźnik podobny do Polski, ale biorąc pod uwagę liczbę rowerzystów, trudno dokonywać jakichkolwiek porównań na tym polu. W 2017 r. polscy rowerzyści przyczynili się do powstania 1546 wypadków, w których zginęło 119 osób, a 1481 osób doznało obrażeń ciała. Najczęstszymi przyczynami wypadków powodowanych przez rowerzystów było nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu (518 wypadków), nieprawidłowe wykonywanie manewru skrętu (188), niedostosowanie prędkości do warunków ruchu (116), inne przyczyny (260). Natomiast aż 4.020 kierujących rowerami stało się ofiarami wypadków drogowych. Zginęło 220 cyklistów, 2592 odniosło rany, w tym 1208 ciężkie. Policyjne statystki mówią o 165 przypadkach najechania rowerzysty na pieszego, w wyniku czego 154 pieszych zostało rannych.

Ścieżki rowerowe w Polsce są bardzo wąskie, do tego dochodzi kiepska świadomość pieszych, którzy często nie mają pojęcia, że są to drogi przeznaczone wyłącznie dla rowerzystów. Plagą w środowisku rowerzystów są brawura, nieznajomość przepisów, brak wyobraźni oraz zwykła głupota. Ważne jest zatem podniesienie świadomości pieszych poprzez wdrożenie w życie specjalnych cykli edukacyjnych w mediach, ale także, a może przede wszystkim, zdyscyplinowanie cyklistów. Surowe kary pieniężne w postaci wysokich mandatów powinny dotykać rodziców nieprawidłowo przewożących dzieci na rowerze, cyklistów jeżdżących bez kasku i elementów odblaskowych nocą poza terenem zabudowanym. Należy szybko i wszelkimi dostępnymi metodami wyplenić jazdę ze słuchawkami na lub w uszach. To ewidentny brak wyobraźni, mogący mieć katastrofalne skutki tak dla pieszych i kierowców samochodowych, jak i samych rowerzystów. Słuchający muzyki nie jest bowiem w stanie usłyszeć na przykład sygnału pędzącej karetki pogotowia, czy ostrzegawczego dzwonka innego cyklisty.

Najsurowsze kary, nawet do kilku tysięcy złotych, powinny być nakładane na rowerową dzicz, czyli młodych osobników szarżujących slalomem po chodnikach i powodujących popłoch wśród pieszych, często matek z małymi dziećmi, czy z wózkami. Ludzie ci muszą zrozumieć, że gospodarzami chodników są piesi, natomiast cykliści są tam tylko gośćmi. Chodnik jest bowiem z definicji przeznaczony przede wszystkim dla osób pieszych. Surowe restrykcje powinni także odczuć rowerzyści wjeżdżający swoimi jednośladami na pasy. Jeśli przejście nie posiada odrębnej sygnalizacji świetlnej dla rowerzystów, prowadzący jednoślad musi zsiąść z niego i przeprowadzić przez pasy. Dopiero po ich opuszczeniu może ponownie wsiąść na rower.

Niestety, rowerzyści w Polsce są praktycznie poza kontrolą. Niezwykle rzadko zdarza się, by policjant bądź strażnik miejski zadawali sobie trud kontrolowania cyklistów podczas ich podróży ciągami pieszymi, czy rowerowymi. Nasuwa się więc pytanie, kto ma czuwać nad bezpieczeństwem pieszych przemieszczających się po wyznaczonych dla nich ciągach komunikacyjnych? Jak informuje stołeczny ratusz, liczba rowerzystów z roku na rok rośnie. W Warszawie codziennie porusza się ponad 70 tysięcy jednośladów, co stanowi ponad 5 proc. wszystkich przejazdów. Miasto dysponuje ponad 500 kilometrami ścieżek rowerowych, a ma być ich coraz więcej. Niestety, ścieżki w Warszawie są za wąskie, co zwiększa niebezpieczeństwo kolizji. Ostatnio w alei KEN na wysokości Jeżewskiego, na prostym odcinku, doszło do czołowego zderzenia... dwóch cyklistów. Jeden z nich nieprzytomny został odwieziony do szpitala. Ciekawe, co było przyczyną kolizji.

Jest jeszcze jeden poważny problem dotyczący rowerzystów, a konkretnie samych rowerów. Po Warszawie poruszają się jednoślady nazywane "pancernymi" i "nosorożcami" (foto). Zderzenie z czymś takim to kalectwo lub śmierć. "Pancerne" wyposażone są w konstrukcję grubych blaszanych rurek przed kierownicą, na których można przewieźć worek ziemniaków. Używane przez jedną z firm kateringowych "Nosorożce" są niebezpieczniejsze, ponieważ metalowy "róg" może przebić człowieka na wylot. Mówi pan Sławomir Jabłoński z Mokotowa, zapalony cyklista, kiedyś właściciel sklepu z rowerami: "Proszę zwrócić uwagę na potężny przedni bagażnik, który jest przyspawany do ramy na stałe oraz na pancerny i nie wyprofilowany widelec. W razie zderzenia z przeszkodą taki widelec nie podda się łatwo siłom zewnętrznym. Poprzedni rower Veturilo miał lekki przedni bagażnik i delikatniejszy widelec. Te rowery są bardzo niebezpieczne, co przetestowałem na sobie. Jedynie dobry refleks i obycie z rowerem pozwoliły mi wyjść z kolizji z takim monstrum tylko z drobnymi otarciami i zadrapaniami. Jestem rowerzystą od zawsze i nie przypominam sobie, by kiedykolwiek był produkowany seryjnie taki pancerny rower. Dziwię się, że tego rodzaju jednoślady zostały dopuszczone do ruchu".

Bezpieczeństwo obywateli jest ponad wszytko. Dlatego władze Warszawy powinny szybko pochylić się nad ogarnięciem rowerowego boomu, bo ograniczanie się wyłącznie do zachęcania warszawiaków do korzystania z jednośladów jest ruchem mądrym, ale niewystarczającym. Wydaje się, że koniecznością stało się dokonanie zmian w dawno nie nowelizowanej ustawie Prawo o Ruchu Drogowym i zaostrzenie pewnych przepisów dotyczących bezpośrednio rowerzystów.

Wróć