Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Mistrzynie wciąż startują...

07-04-2021 20:24 | Autor: Maciej Petruczenko
Mimo upływu lat, trzy nasze sławne sąsiadki nie schodzą z lekkoatletycznej areny. Ludwikę Chewińską, Urszulę Kielan i Genowefę Olejarz-Patlę wciąż można oglądać w mistrzostwach weteranów.

Chewińska, która w 1976 roku ustanowiła niepobity do dzisiaj rekord Polski w pchnięciu kulą (19,58 m), mieszka na Służewcu. Wicemistrzyni olimpijska w skoku wzwyż (Moskwa 1980) Urszula Kielan i wielokrotna rekordzistka kraju w rzucie oszczepem (starego i nowego typu) Genowefa Olejarz-Patla natomiast to dwie zasiedziałe od dawna ursynowianki. Wszystkie trzy są serdecznymi przyjaciółkami, a kontynuowanie sportowych startów daje im mnóstwo satysfakcji, o czym najchętniej mówi Urszula Kielan (ur. 1960), która w 1980 ustanowiła rekord Polski 1,95 m, a na igrzyskach moskiewskich skoczyła 1,94, przegrywając tylko o trzy centymetry z ówczesną rekordzistką świata (2,01 m) – Włoszką Sarą Simeoni.

W tym roku wzięłam udział w halowych mistrzostwach Polski lekkoatletycznych weteranów w Toruniu i zwyciężyłam w swojej kategorii wiekowej wynikiem 137 centymetrów, co wedle przeliczeń fachowców odpowiada rezultatowi 2,01 m, osiągniętemu u szczytu możliwości fizycznych – śmieje się pani Urszula. Pamiętam, że w czasie, gdy rekord Polski Jarosławy Jóźwiakowskiej wynosił 175 centymetrów, ja – będąc uczennicą szóstej klasy szkoły podstawowej – skoczyłam 140 cm. Inna sprawa, że w tamtym czasie skakało się jeszcze stylem przerzutowym. O wiele skuteczniejsza technika flop upowszechniła się u nas dopiero w latach siedemdziesiątych, no i Jacek Wszoła wyskakał flopem olimpijskie złoto w Montrealu, a potem w Moskwie – podobnie jak ja – zdobył srebrny medal. Flop chwalę sobie i stosuję do dzisiaj, ciesząc się, że nadal jestem w stanie skakać tym stylem, a dawni fani mogą mnie bez trudnu rozpoznać. Inna sprawa, że staram się wciąż podtrzymywać ogólną sprawność fizyczną, często ćwicząc w różnych salach, chociażby wtedy, gdy przychodzi mi towarzyszyć mojemu synowi Rafałowi, który jest potencjalnym kandydatem na igrzyska olimpijskie w zapasach – podkreśla dawna zawodniczka warszawskiej Gwardii.

Ten sam klub reprezentowała Ludwika Chewińska (ur. 1948), srebrna medalistka Halowych Mistrzostw Europy 1973 w Rotterdamie, dziesiąta na igrzyskach olimpijskich w Monachium (1972), 10-krotna rekordzistka i 11-krotna mistrzyni Polski w pchnięciu kulą.

Jako weteranka zdobyłam brąz halowych mistrzostw świata i srebro halowych mistrzostw Europy w Toruniu, a w tym roku wywalczyłam tam złote medale halowych mistrzostw Polski w kuli i rzucie ciężarkiem – informuje pani Ludwika, której starty dwa razy wspomógł finansowo burmistrz Mokotowa Rafał Miastowski, za co jest mu ogromnie wdzięczna. Na co dzień Chewińska pracuje jako nauczycielka w Zespole Szkół nr 27 przy u. Rzymowskiego i uważa, że atmosfera w tej placówce jest po prostu cudowna. Wielu jej uczniów osiągnęło spore sukcesy na niwie lekkotletyki, a do treningu zostali zachęceni między innymi przy okazji wizyt, jakie składali tam nasi wielcy mistrzowie Anita Włodarczyk i Piotr Małachowski.

Genowefa Olejarz-Patla (ur. 1962), mieszkająca na Ursynowie po sąsiedzku z Urszulą Kielan, pracuje jako nauczycielka w.f. w szkole nr 336 im Janka Bytnara-Rudego i dodatkowo jest trenerem w Akademickim Klubie Sportowym Ursynów. Ta olimpijka z igrzysk 1992 w Barcelonie, piąta na mistrzostwach Europy 1986 w Stuttgarcie, wielokrotna mistrzyni i rekordzistka Polski w barwach AZS AWF Warszawa osiągnęła starym typem oszczepu 65,96 m, a nowym – 61,50.

Okazuje się, że największe sukcesy osiągam jako weteranka – powiada pani Genowefa. – W rzucie oszczepem udało mi się zdobyć w swojej kategorii wiekowej mistrzostwo świata w 2015 w Lyonie i w 2019 w Toruniu oraz mistrzostwo Europy w Aarhus. W przedziale wiekowym do 55 lat ustanowiłam też wartościwy rekord świata 47,14 m – informuje niezmordowana miotaczka, narzekająca tylko na pandemię koronawirusa, która uniemożliwia przeprowadzanie systematycznych treningów z młodzieżą, co na Ursynowie jest i tak utrudnione poprzez brak odpowiedniego stadionu.

Czy wreszcie doczekamy się lekkoatletycznej areny na Hirszfelda? – zastanawia się nasza rozmówczyni. Na to pytanie jednak chyba nikt w tej chwili nie jest w stanie odpowiedzieć.

Wróć