Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Miasto odzyskało teren dawnej skoczni narciarskiej

09-03-2022 21:22 | Autor: Piotr Celej
Teren słynnej skoczni na skarpie od czasów sukcesów Adama Małysza przyciągał zbiorową wyobraźnię. Po perturbacjach prawych powrócił on do miasta. Jaka będzie jego przyszłość?

Skoki narciarskie to dyscyplina niezwykle popularna w Polsce. Zawdzięcza to sukcesom czterech zawodników: Adama Małysza, Piotra Żyły, Dawida Kubackiego i Kamila Stocha. Ich następcy mogą jednak trenować tylko na południu kraju, bowiem gdzie indziej brak odpowiedniego zaplecza. Czy stolica mogłaby się stać miejscem, gdzie skoki powrócą?

Skocznia wraca do miasta

Skocznia, mieszcząca się przy ul. Czerniowieckiej na Mokotowie, z punktem konstrukcyjnym na 38 metrze, jest nieczynna od 1989 roku. Nie udało się reaktywować zawodów, zaś kluby z południa Polski nie chciały przyjeżdżać do drogiej Warszawy. Na miejscu działała sauna, korty tenisowe, giełda narciarska, wynajem pomieszczeń. W 2011 roku obiekt rozebrano, zostawiając jednak dawne zaplecze. Teraz budynek przy Czerniowieckiej 3 i tereny wokół powróciły do miasta.

– Stołecznemu Centrum Sportu Aktywna Warszawa udało się po wieloletnich staraniach sądownie odzyskać obiekt od poprzedniego dzierżawcy – informowała media Marcelina Bogdanowicz z urzędu miasta. -– Wciąż trwa egzekucja komornicza – dodaje.

Co będzie w przyszłości? Tego nie wiadomo, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego mówi o usługach sportowych dla tej działki. Społecznicy od lat apelują o przywrócenie w Warszawie skoków – dawny teren na skarpie wiślanej wydaje się idealny. Skoki narciarskie są również w Polsce niezwykle popularne, z pewnością byłoby sporo chętnych dzieci, by rozpocząć swoją sportową przygodę, jak i kibiców, którzy zapełniliby trybuny. Na razie jednak miasto musi przejąć i uporządkować teren. Dopiero później można będzie zastanowić się nad koncepcją jego ponownego zagospodarowania.

Skakał tu mistrz olimpijski

Skoki narciarskie są kojarzone dzisiaj z południem Polski. Nie zawsze jednak tak było. W całym kraju istniało kilkadziesiąt, zamkniętych dziś obiektów. W Gdańsku Oliwie można było skakać... z widokiem na morze. Również Warszawa jeszcze pół wieku temu dysponowała aż trzema skoczniami – w Lesie Bielańskim, na Agrykoli i na Mokotowie.

To właśnie skocznia z Czerniowieckiej była największa. Budowa rozpoczęła się w 1955 roku w związku z organizacją Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie. Jej projektantami byli Jerzy Kodelski, Jeremi Strachocki i Mieczysław Strzelecki. Punkt konstrukcyjny skoczni wynosił 38 m, zaś wysokość wieży startowej 35 m. Długość najwyższego tarasu rozbiegowego wynosiła 55,5 m, a wybiegu – 70 m. W sumie całkowita wysokość skoczni wynosiła 54 m, a długość – 120 m. Zawody mogło obserwować aż siedem tysięcy kibiców.

Niestety, podczas budowy natrafiono na problemy geologiczne i otwarcie nastąpiło dopiero w 1959 roku. Skocznią zarządzał Warszawski Klub Narciarski – odbywały się tu przede wszystkim treningi, ale też i zawody. Jednym z ciekawszych był Turniej Trzech Skoczni (pozostałe obiekty, na których rywalizowano znajdowały się w Pradze i Budapeszcie). Na Mokotowie startowali zawodnicy przede wszystkim z Polski oraz krajów tzw. demokracji ludowej. Wśród nich był złoty medalista z Sapporo Wojciech Fortuna.

W 1975 roku rozpoczęto modernizację skoczni, jednak prace przebiegały powolnie i trwały aż do 1980 roku. Położono igielit i obiekt był używany jedynie latem. Niestety, w kolejnych dziesięcioleciach obiekt opustoszał i jeśli skoki mają powrócić do Warszawy, to stolica będzie musiała wydać spore pieniądze.

Fot. NAC

Wróć