Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Marząc o łyku czystej...

03-07-2019 22:43 | Autor: Mirosław Miroński
Wszelka przesada nie jest dobra. Tym razem przesadziła trochę pogoda. Na ogół lubimy ciepło, ale właśnie… Bez przesady, z umiarem, nie powyżej 30 stopni. Co za dużo, to niezdrowo.

Upały, które nawiedzają Polskę w ostatnich dniach, dostarczają argumentów zwolennikom teorii, że sami, czyli wszyscy ludzie razem i każdy z osobna jesteśmy za to odpowiedzialni. Pokazywane w rozmaitych telewizjach białe niedźwiedzie głodujące z powodu braku lodu, bez którego nie mogą polować na ulubione przez nie foki, trafiają do wyobraźni każdego. Czujemy się odpowiedzialni za nieszczęsne białe misie i ze zrozumieniem przyjmujemy na „klatę” kierowane pod naszym adresem oskarżenia ekologów.

Tymczasem problem ocieplania się klimatu jest znacznie bardziej złożony i na pewno nie da się go rozwiązać na poziomie emocji, przy całej empatii dla białych czworonogów, którym lód dosłownie usuwa się spod nóg. Teoria, jakoby zasadniczy wpływ na zmiany klimatyczne miał człowiek emitując gazy cieplarniane do atmosfery, wciąż pozostaje tylko teorią. Nie znaczy to, że jestem zwolennikiem zanieczyszczania atmosfery, mórz i oceanów, czy czegokolwiek. Wręcz przeciwnie. O środowisko należy dbać i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze – będziemy żyli w zdrowszym dla nas świecie. Po drugie – konieczność wprowadzania nowych technologii, nieszkodzących środowisku, przyspiesza rozwój cywilizacyjny również w pozostałych dziedzinach gospodarki.

Dla przykładu, przypomnijmy sobie jeżdżące po ulicach autobusy miejskie, w których można było nawdychać się spalin zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Dziś takie pojazdy, kopciuchy, zostały wyeliminowane, a na ich miejsce wprowadzono nowe autobusy, często z napędem elektrycznym. Stało się to możliwe, właśnie dzięki nowym technologiom.

Według danych Eurostatu emisje dwutlenku węgla pochodzące ze spalania paliw kopalnych w 2018 roku spadły w Unii Europejskiej o 2,5 %. Nie wszystkie kraje jednak odnotowały spadek. W niektórych nastąpił nawet wzrost. Jednym z takich krajów jest Łotwa, gdzie emisja dwutlenku węgla zwiększyła się o około 8,5 %. Również w Polsce odnotowano niewielki wzrost. Na taki stan rzeczy złożyło się wiele czynników. Nie dajmy się jednak zwariować. Nie jesteśmy wcale największymi trucicielami planety. Daleko nam do największych. W samej UE niemal dwukrotnie więcej szkodliwych substancji emitują nasi zachodni sąsiedzi i pozostali, Francja, Hiszpania, Włochy, Zjednoczone Królestwo. O ironio, to oni najgłośniej krzyczą o potrzebie ograniczania zanieczyszczeń i konieczności przejścia na tzw. czystą energię. I tu pełna zgoda. Marząc o łyku czystej, trzeba zacząć od siebie.

Według niektórych teorii emisja CO2 do atmosfery jest główną przyczyną globalnego ocieplenia i stanowi około 80 % wszystkich gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Tego rodzaju koncepcje trudno udowodnić, a jeszcze trudniej wykazać bezpośredni wpływ człowieka na wzrost temperatury na naszej planecie. Próby mające na celu potwierdzenie powyższej tezy spotykają się z kontrargumentami, że zmiany klimatyczne zachodzą na Ziemi cyklicznie i trudno mówić tu o roli ludzi w tego rodzaju procesach. Zdania naukowców są w tej kwestii różne, a sami klimatolodzy są podzieleni na zwolenników „ochrony” klimatu i tych, którzy sceptycznie odnoszą się do obwiniania kogokolwiek za taki stan rzeczy. Faktem jest, że podobne zjawiska występowały już na naszej błękitnej planecie niezależnie, czy mieszał się do tego człowiek, czy nie. Występowały też przed pojawieniem się homo sapiens.

Osobiście, przychylam się do tych drugich, czyli sceptyków. Co nie znaczy, że „lepsze traktowanie” Ziemi, a zwłaszcza dbanie o czystość atmosfery i zasoby wody nie przyniesie wszystkim korzyści. Nie da się jednak oddzielić działalności ekologów wszelkiego autoramentu od biznesu i interesów, które przy okazji troski o planetę, po prostu kwitną. Grono sceptyków, jeśli chodzi o ochronę naszego globu i atmosfery wokół niej, nie maleje. Nic dziwnego, bo gdy spojrzymy na konkrety i fakty, nie są one przekonujące nawet dla zwolenników szeroko rozumianej ekologii. Okazuje się, że mimo prób i starań podejmowanych m. in. przez UE nie udało się doprowadzić do znaczącego zmniejszenia emisji gazów do atmosfery, a tym bardziej powstrzymać wzrost temperatury. Powstaje więc uzasadnione pytanie - po co to wszystko? Paradoksalnie, jedynym zauważalnym efektem jest efekt cieplarniany. Ale to jedyny wymierny efekt. Czy więc cała ta zakrojona na szeroką skalę „akcja” ma jakikolwiek sens?

Przypomina to leczenie pacjenta ziołami, lekami homeopatycznymi, czy też dobrym słowem. Wszystko to na pewno nie zaszkodzi. Pytanie, czy pomoże? Otóż tego nie wie nikt. Jedno wydaje się pewne, idzie ocieplenie…

Wróć