Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Majewski show w Domu Sztuki

29-03-2017 20:44 | Autor: Wojciech Dąbrowski
Przyzwyczailiśmy się już, że w programie z cyklu „Marek Majewski i jego goście”, goszczącym od kilku sezonów na scenie Domu Sztuki, spotykamy się z czołowymi artystami estradowymi, których Marek Majewski zaprasza i prezentuje, a on sam pełni skromną rolę gospodarza i konferansjera, okraszając tylko program kilkoma własnymi piosenkami.

W poniedziałek 20 marca było jednak zupełnie inaczej. Głównym bohaterem wieczoru był sam Marek Majewski, który zaserwował program autorski, złożony wyłącznie z własnych wierszy i piosenek o bardzo zróżnicowanym charakterze.

Poprzedził go wprawdzie dwoma tekstami Wojciecha Młynarskiego (Ballada o dwóch koniach i Ballada o Dzikim Zachodzie), ale z uwagi na okoliczności, było to w pełni uzasadnione i wręcz konieczne, bo nie sposób było nie uczcić pamięci zmarłego kilka dni wcześniej koryfeusza piosenki. Dodatkowo Marek wzbogacił ów prolog wspomnieniami o swych spotkaniach z Młynarskim, co stało się bardzo osobistą i godną formą pożegnania mistrza i przyjaciela.

Potem nastąpił prawdziwy Majewski Show! Prawie dwugodzinny recital Marka, będący przeglądem jego bogatego dorobku artystycznego. Czego tam nie było! Piosenki liryczne i satyryczne, szanty i bluesy, tłumaczenia piosenek bałkańskich i włoskich (żartobliwie naśladujące włoski oryginał), teksty już historyczne (choćby te z Festiwali Piosenki Prawdziwej), jak i te najbardziej aktualne (porywająca publiczność piosenka o San Escobarze i tchnący optymizmem tekst „Przeczekamy”).

Marek sam zapowiadał swoje piosenki, okazał się przy tym wspaniałym gawędziarzem, zręcznie wplatającym różne anegdoty, żarty i ciekawostki, przypominał historie piosenek i swój udział w zabawach literackich. Dzięki niemu mogliśmy się upewnić, że „na świecie nie ma zimnych kobiet” i dowiedzieć się,  „jak się śpiewa po kilku winach o marynarzach, portach i dziewczynach”.

Znam Marka od wielu lat, występowałem z nim wspólnie w programach kabaretowych ponad sto razy (samych Giełd Satyry Politycznej było prawie 80), widywałem go wielokrotnie na koncertach i w programach telewizyjnych, słuchałem płyt i audycji radiowych, wydawało mi się, że znam doskonale wszystkie jego utwory i estradowe tricki, a jednak potrafił mnie zaskoczyć.

Towarzyszyli Markowi wytrawni muzycy: występujący regularnie z Nohavicą Robert Kuśmierski (akordeon, pianino) i Marcin Fidos (kontrabas).

Marek podbił publiczność, o czym świadczą niekończące się bisy. Sądzę, że w pełni udało mu się wyjaśnić (pozwólcie, że zacytuję słowa jego piosenki), „czym różni się sztuka od rzemiosła”.

Kolejne spotkanie z gośćmi Marka Majewskiego w kwietniu.

Wróć