Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Las Natoliński – skarb Ursynowa

22-01-2020 19:24 | Autor: Bogusław Lasocki
Jeszcze do niedawna nazwy Pałac Natoliński czy Park Natoliński kojarzyły się mieszkańcom Ursynowa bardziej z jakimiś enklawami niedostępności niż z atrakcyjnym kompleksem architektonicznym, parkowym i przyrodniczym. Ściągający tam od końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku przyszli ursynowianie, poza wiekowym dębem Mieszko, mogli oglądać jedynie masywne, kute ogrodzenie, oddzielające od gęstych zadrzewień parku. Pałac Natoliński, prześwitujący pomiędzy drzewami w pobliżu bram wjazdowych, był niedostępny dla zwykłych mieszkańców Ursynowa.

A przecież zaledwie 50 - 100 metrów od płotu tętnił życiem wspaniały zespół przyrodniczy Lasu Natolińskiego, przypominający Puszczę Białowieską w mikroskali.

Od maja 2011 roku Park Natoliński otworzył swoje podwoje również dla publiczności. To efekt porozumienia zawartego między Zarządem Dzielnicy Ursynów a Centrum Europejskim Natolin, administratorem terenu. Spacery odbywają się zwykle w letnie weekendy od czerwca do września w asyście przewodników. Poza tymi terminami teren jest w zasadzie niedostępny dla publiczności. Jedyna możliwość zwiedzania to dołączenie do jakiejś grupy przyrodniczej, prowadzonej również przez kwalifikowanego przewodnika.

Właśnie w ostatnią niedzielę takie dwie grupy oprowadzał Konrad Drzewiecki, znany ursynowski obrońca przyrody, przewodnik m. in. po Kampinoskim Parku Narodowym, reżyser niezwykle interesującego filmu "Las Natoliński - mgnienie prastarej puszczy". Przy wejściu na teren obowiązkowa lista obecności wchodzących (potem potwierdzenie wychodzących, żeby nikt się nie zgubił) zostaje na portierni. Jeszcze kilkanaście kroków i perspektywa radykalnie się zmienia. Gdzieś z tyłu, za krzakami zostaje prześwitująca za płotem ulica Nowoursynowska, a przed oczami pojawiają się parkowe drzewa. Z ulicy widać tylko ich korony.

– Ta sosna pochodzi z czasów, kiedy teren pałacu należał do Potockich – rozpoczyna przewodnik grupy Konrad Drzewiecki. - Została posadzona na przełomie XVIII i XIX wieku, ma 2,5 metra obwodu. To już naprawdę pomnikowa sosna, większej w rezerwacie nie znajdziemy, chociaż też są tam sosny ogromne. Na wprost widzimy pochodzący z Ameryki Północnej tulipanowiec amerykański, największy w Warszawie. Pięknie kwitnie na początku maja, nawet w kwietniu w zależności od warunków pogodowych, a kwiaty przypominają tulipany, stąd jego nazwa. W Appalachach tworzy zwarte drzewostany. A po drugiej stronie to korkowiec amurski, drzewo z dalekiego wschodu. Nie ma takich przyrostów kory jak inne drzewa korkowe, ale bywa również wykorzystywany do pozyskiwania korka. A w naszych parkach to drzewo unikatowe – opowiadał Konrad Drzewiecki.

W rejonie obecnego Natolina zidentyfikowano szereg stanowisk osadniczych, siedlisk oraz kurhan, datowane nawet na 4 - 5 wiek p.n.e . Ślady gospodarowania sięgają XII - XIII w. Osadnictwu sprzyjały żyzne ziemie terenów zalewowych. W pobliżu, wzdłuż obecnej ulicy Nowoursynowskiej, przebiegał wczesnośredniowieczny Trakt Czerski, umożliwiający połączenie średniowiecznej Warszawy z dużo starszym Czerskiem i wiodący dalej przez Lublin aż na Ruś, a w innym rozgałęzieniu na Śląsk.

Tereny dzisiejszego rezerwatu, jako składnik większych dóbr wilanowskich, zakupił Jan III Sobieski, wykorzystując to miejsce do polowań. Jednak właściwa historia Natolina rozpoczyna się w II połowie XVIII wieku wraz z wybudowaniem na zlecenie Augusta Czartoryskiego klasycystycznego pałacu. Z początkiem XIX w. pałac przeszedł w ręce Potockich, a w 1807 r. tereny te na cześć Natalii Potockiej zostały oficjalnie nazwane Natolinem.

Swoje piętno zaznaczyło tu również Powstanie Styczniowe 1863 r. Sympatyzujący z Powstaniem hrabia August Potocki organizował dostawy broni dla powstańców. Gdy proceder odkryto, winę wziął na siebie Karol Julian Karniewski – administrator dóbr hrabiego Potockiego i zarazem dzierżawca 20 hektarów ziemi. Oznaczało to zsyłkę na Sybir. Jednakże Potockiemu udało się wykupić swojego wybawcę i w zamian za postawę obdarował go dzierżawioną dotychczas ziemią. Rodzinne gospodarstwo Karniewskich, obecnie kwiatowe, przetrwało do dziś w rejonie ulicy Rosoła i Alei Kasztanowej. Od 1892 r. aż do upaństwowienia w 1945 roku pałac i dobudowane w międzyczasie obiekty wraz z przyległym parkiem należały do rodziny Branickich.

Sprzed Pałacu Natolińskiego grupa z przewodnikiem podąża ścieżką prowadzącą na północ. Wokół drzewa, wiele z tabliczkami 'pomnik przyrody', krzewy, dosyć gęsto, ale przejrzyście. Obecnie mamy zimę, nie ma liści, ale latem widać byłoby już tylko zieleń. Jeszcze kilka kroków i pojawia się tabliczka "Rezerwat przyrody Las Natoliński". Tu właśnie zaczyna się najciekawsza przyrodniczo część wycieczki.

Las Natoliński jest ewenementem nawet w skali europejskiej. To enklawa naturalnej przyrody, swoiste mikrolaboratorium, istniejące do dzisiaj właśnie dzięki ograniczeniu od ponad 200 lat publicznego dostępu. Zachowały się tam ostańce pierwotnej Puszczy Mazowieckiej, występują liczne gatunki typowe dla lasów o wysokim stopniu naturalności. Wśród blisko tysiąca pomnikowych drzew dominują dęby, których wiek przekracza nawet 300 lat oraz stare jesiony, graby, olsze czarne, lipy. Dzięki martwemu drzewostanowi w różnych stadiach rozkładu, znajdujemy rzadko spotykane gatunki mchów, porostów, grzybów, owadów i chrząszczy. Obecność licznych dębów i miejsc nasłonecznionych powoduje, że znaleźć można takie chrząszcze jak pachnica dębowa, mimo że nasz klimat nie sprzyja ich występowaniu. Warto pamiętać, że "ładny", przejrzysty las, który zazwyczaj lubimy, jest czymś innym niż żywy las, przepełniony organizmami i fauną, znajdującymi się w różnych miejscach łańcucha pokarmowego. Taki las turystyczny przestaje być lasem i staje się parkiem, jak Las Bielański czy w dużej części Las Kabacki.

Jak w każdym naturalnym środowisku, Las Natoliński jest niewyobrażalnym bogactwem grzybów, nie tylko powszechnie znanych tzw. jadalnych. Od malutkich, prawie niewidocznych gołym okiem kropeczek, aż do wielkich hub obrastających wielopoziomowo umierające drzewa. Są grzyby wyspecjalizowane, jak kubianka leszczynowiec żyjąca na opadłych kwiatostanach leszczyny. Jest żółciak siarkowy również obrastający drzewa, jako młody jadalny o smaku piersi drobiowych, po ugotowaniu podobno nie do rozróżnienia. Wśród uczestników wycieczki jest spora grupa "grzybiarek", zafascynowanych i znających się na przeogromnym świecie grzybów, w którym czasem nawet człowiek może być na początku łańcucha pokarmowego...

– Grzyby widzę wszędzie – opowiada pani Iza, fanka świata grzybowego. – Zbierałam je od wczesnej młodości, głębiej zainteresowałam się w wieku dorosłym. Ludzie uganiali się za prawdziwkami, a ja widziałam, że mnóstwo innych dookoła rośnie. Zaczęłam czytać, szukać , również w Internecie, gdy się pojawił, stopniowo nawiązywałam kontakty z innymi 'grzybniętymi'. A najlepiej się człowiek uczy w terenie, spacerując, podglądając, oglądając. Ja się uczę od mądrzejszych od siebie, a chętnie dzielę się wiedzą z tymi, co wiedzą mniej. Dla mnie wszystkie grzyby są atrakcyjne, zwłaszcza te w styczniu – mówiła pani Iza.

Wśród starodrzewu Lasu Natolińskiego znajdują swój dom liczne gatunki ptaków. Spośród ważnych zasobów rezerwatu można wymienić dzięcioły. Występują tu licznie, niekiedy rzadko spotykane odmiany dzięciołów: średni, duży, mały, czarny, zielony, białoszyi zwany również syryjskim. W rezerwacie znajdują się również gniazda bociana czarnego, który dla swej egzystencji wymaga spokoju, urozmaiconego terenu i drzewostanu. Spośród ptaków drapieżnych w Lesie Natolińskim gniazdują myszołów, jastrząb i puszczyki. Regularnie pojawia się krogulec. Występuje również bardzo dużo gatunków ptaków śpiewających, wijących gniazda w podszyciu lub koronach drzew.

Las Natoliński to wspaniałe i wyjątkowe miejsce w skali europejskiej. Mamy wielkie szczęście mieszkać w pobliżu takiego miejsca. Uszanujmy to, bo tak niewiele trzeba, by ta sąsiadująca z nami autentyczna przyroda mogła egzystować i rozwijać się – wystarczy nie przeszkadzać. Odwdzięczy się nam wówczas swoim naturalnym pięknem.

Wróć