Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Las Kabacki już na legalu

22-04-2020 21:38 | Autor: Bogusław Lasocki
Z epidemią COVID-19 właściwie już się oswoiliśmy, ograniczenia wszyły się w nasz codzienny rytm. Oczywiście, zgodnie z kreatywnością ursynowian (malkontenci nazywają to czasem niesubordynacją) jakoś zaczęliśmy sobie dawać radę. Maseczki to maseczki – warto nosić. Ale trwające od szeregu tygodni ograniczenia w wychodzeniu z domu, do parków i na tereny zielone, z tym bywało różnie. Wreszcie pojawiła się długo oczekiwana decyzja – parki i lasy zostały na powrót udostępnione.

Zaczęło się w poniedziałek

Już od przedpołudnia pod Lasem Kabackim zaroiło się od mieszkańców, właściwie od każdej "ursynowskiej" strony – wchodzących m. in. od ulicy Nowoursynowskiej, Zaruby, Wilczy Dół, Moczydłowskiej... Przed południem oczywiście emeryci, kijkowcy Nordic Walking, mamcie z maluszkami. Później, po zakończeniu zajęć szkolnych on-line, licznie pojawiła się młodzież. A po południu – już tłumnie – cały społeczny przekrój Ursynowa. Momentami na głównych drogach wejściowych do lasu w zasięgu wzroku bywało po kilkadziesiąt osób, a w całym Lesie Kabackim, mimo że dzień powszedni – zapewne kilka tysięcy. Przed wejściem do lasu prawie wszyscy w maseczkach, w lesie również większość jakby odruchowo nie korzystała z możliwości ich zdjęcia.

– Nareszcie, już nie mogliśmy doczekać się – mówiła pani Anna z Kabat, mama dwójki kilkulatków. – Niby na spacer z dziećmi w ogóle można było chodzić, ale moi chłopcy bardzo lubią akurat ten las. Chodziliśmy często, dobre, czyste powietrze bez pyłów i spalin. Szkoda, że teren zabaw przy polanie jeszcze zamknięty, ale na początek dobre i to – cieszyła się pani Anna.

Otwarcie lasu było prawdziwym wyzwoleniem dla bardzo licznej rzeszy osób uprawiających Nordic Walking. Nie dość że mogli jawnie wyjść z kijkami, to jeszcze do lasu. – Cieszymy się z małżonkiem szalenie, że już możemy wreszcie chodzić z kijkami - radowała się pani Krystyna z uśmiechniętym panem Wacławem, tak na oko osiemdziesięciolatkowie, którzy przyjechali samochodem aż z Mokotowa. – Dotychczas staraliśmy się tu przychodzić na kijki dwa, trzy razy w tygodniu. Były poza tym bezpłatne zajęcia NW dla seniorów, do których się podłączaliśmy. Wspaniały las i znakomita możliwość utrzymania zdrowia, co w naszym wieku jest niezwykle ważne. Zwłaszcza dla stawów i kręgosłupa. Dobrze, że znów będziemy mogli się aktywnie regenerować – cieszyli się dziarscy emeryci.

We wtorek podobnie, ale jakby wzrosła świadomość maseczkowa. Jeszcze przed południem ludzie w maseczkach, więc obchodzili się sporym łukiem. Jednak później prawie wszyscy pościągali maseczki, zapominając zakładać nawet podczas przechodzenia w bezpośredniej bliskości innych osób. No cóż, władze poluzowały, więc w porzo. Dali palec, urwiemy rękę, może i więcej się uda.

Niewinne złego początki

Minęło raptem półtora miesiąca od rozpoczęcia panicznego wykupywania mydła i żeli dezynfekujących z ursynowskich marketów, późniejszego robienia dwutygodniowych zapasów żywnościowych na wypadek konieczności poddania się kwarantannie. Ursynowianie z pewnym niedowierzanie przyjmowali kolejne ograniczenia – zachętę (na początek), by nie posyłać dzieci do przedszkoli i szkół, zamknięcie ośrodków sportowych i kulturalnych. Wkrótce dziesiątki i setki rodzin poddanych kwarantannie i pierwsze przypadki zachorowań na Ursynowie. Wreszcie zagrożenie epidemiczne na terenie całego kraju. Mniej niż miesiąc temu zamknięto urzędy, spółdzielnie, wszedł w życie rządowy zakaz wychodzenia z domu poza niezbędnymi okolicznościami, już ponad tysiąc osób w odosobnieniu. W Polsce setki chorych, wiadomo, że SARS-CoV-2 jest bardzo zaraźliwy. Ursynowianie, niepomni tego, tłumnie piknikują na polanie powsińskiej, wypełniają aleje spacerowe Lasu Kabackiegi, często nie przestrzegając wymogu odpowiedniego oddalenia. Pomysł radnego, by zamknąć Las Kabacki ze względu na potencjalnie zbyt bliskie przebywanie spacerowiczów wydawał się bardzo niedorzeczny. Jednak od 1 kwietnia, a właściwie po zapowiedziach kilka dni wcześniej, dyskusje i spekulacje skończyły się – wśród innych obostrzeń, zostały zamknięte również lasy miejskie, w tym Las Kabacki.

To były trudne dni, zwłaszcza dla osób aktywnych, lubiących spacery, bieganie, jazdę na rowerze, kijki. Codzienne zakupy i ewentualny spacer z psem, jeśli ktoś go posiadał, to były zaledwie namiastki. Wszędzie kolejki, do sklepów, na pocztę, a w domu wyglądanie przez okno i telewizja.

– Ile można było oglądać te durne seriale w telewizji – żalił się pan Jan z Natolina, spotkany w Lesie Kabackim podczas spaceru. – Żona to lubi oglądać, ale ja niespecjalnie. Telewizor jeden, ona zawłaszczyła program, no i co zrobić. A teraz to przynajmniej mogę sobie przyjść na długi spacer. Może w domu się uspokoi, bo już zaczęliśmy trochę patrzeć wilkiem na siebie – opowiadał pan Jan.

Stopniowe znoszenie ograniczeń

Trwające od trzech tygodni najostrzejsze zakazy i ograniczenia powoli zaczynają łagodnieć. W ostatnią niedzielę zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące częściowego znoszenia ograniczeń związanych z koronawirusem. Zapowiedzi zmian przedstawił premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej 16 kwietnia.

– Poprzez wprowadzane ograniczenia kupujemy czas na przystosowanie służby zdrowia – mówił premier. – Wprowadzamy teraz nową rzeczywistość gospodarczą i proponujemy nowe reguły gry. Wprowadzimy zasadę "trzech i". Będzie to izolacja, identyfikacja i informatyzacja. Celem ma być szybsze i bardziej efektywne wyłapywanie osób, które mogły mieć kontakt z osobą zarażoną. Od 20 kwietnia przystępujemy do nowego etapu stopniowego zdejmowania obostrzeń.

Otwieramy lasy i parki (z wyłączeniem placów zabaw) - Nie traktujmy tego jako zaproszenie do niekontrolowanej rekreacji – powiedział Mateusz Morawiecki.

Złagodzone zostaną przepisy w handlu. W sklepach do 100 m kw. była możliwość obsługi 4 klientów na 1 kasę. W kościołach będzie mogła przebywać jedna osoba na 15 m kw.. Samodzielnie poruszać będą mogli się nastolatkowie powyżej 13 roku życia – zapowiadał premier Mateusz Morawiecki.

Jak poinformowała PAP, w opublikowanym rozporządzeniu rząd m. in. zapowiedział, że ograniczenia będą znoszone w czterech etapach. Pierwszy rozpocznie się 20 kwietnia. Daty pozostałych – jak zapowiedziano – będą ustalane na bieżąco. Ministerstwo Zdrowia ma przeprowadzać cotygodniową ewaluację skutków zmian. Przejście do dalszych etapów zdejmowania obostrzeń zależeć będzie od: przyrostu liczby zachorowań (w tym liczby osób w stanie ciężkim), wydajności służby zdrowia (zwłaszcza szpitali jednoimiennych) oraz realizacji wytycznych sanitarnych przez podmioty odpowiedzialne.

Od 20 kwietnia osoby poniżej 13 lat zostały zobowiązane do poruszania się pod opieką osób dorosłych. Starsza młodzież już nie będzie musiała mieć opiekuna. W miejscach ogólnodostępnych obowiązkowe jest już teraz zasłanianie nosa i ust. Można to robić przy pomocy odzieży lub jej części, maski albo maseczki. W rozporządzeniu wskazano, że obowiązek zakrywania ust i nosa nie dotyczy przebywania na terenie lasów. Doprecyzowano, że zakrywanie nosa i ust jest obowiązkowe w miejscach ogólnodostępnych (i tylko w tych), a takim nie jest np.: gospodarstwo rolne lub rodzinne ogródki działkowe.

Ponieważ sprawa noszenia maseczek w lasach i przebywania w rezerwatach przyrody i parkach narodowych budziły wątpliwości i zapytania, po rekomendacji ministra środowiska Michała Wosia, Ministerstwo w przesłanym do Polskiej Agencji Prasowej komunikacie poinformowało, że "od poniedziałku będzie można swobodnie wchodzić do lasów i parków narodowych w całej Polsce; w lesie nie ma obowiązku korzystania z maseczki”. Zwrócono również uwagę, że nadal obowiązuje zakaz grupowania się i trzeba zachowywać bezpieczny odstęp. Dla bezpieczeństwa w miejscach, gdzie może pojawiać się więcej osób, zostaje zachowany obowiązek zasłaniania twarzy. Na parkingu należy więc nosi maseczkę, ale w lesie już tego obowiązku nie ma. Resort środowiska podkreślał jednocześnie, że decyzją Rady Ministrów niedostępna pozostaje mała infrastruktura leśna: urządzenia przeznaczone do zabawy dzieci, wiaty i miejsca biwakowania.

Epidemia trwa, rozwija się

Jeszcze w okresie pełnych ograniczeń, w popołudnia, zwłaszcza weekendowe, pod skarpą ursynowską i wzdłuż potoczku odbywały się masowe "spacery z psami" (jeden pies i zwykle kompletny przekrój pokoleniowy rodziny) lub również rodzinne "spacery z dziećmi" . Pomiędzy spacerowiczami od czasu do czasu biegacze, rowerzyści. Na wąskich przejściach nie sposób było utrzymać dwumetrowy dystans pomiędzy mijającymi się osobami.

W tej chwili, po złagodzeniu ograniczeń, przecież w żaden sposób nie zmniejszyło się zagrożenie zarażeniem. Trzeba pamiętać, i to nie jest gołosłowne straszenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej, bowiem epidemia trwa i się rozwija. Zwiększa się liczba zachorowań, a więc potencjalnie zwiększa się też ryzyko zarażenia. Chorych, ale jeszcze bez widocznych objawów, będzie przecież coraz więcej. Wielu przedstawicieli władz i służb medycznych zapowiada szczyt zachorowań na maj. A jest to dopiero pierwsza faza epidemii. Już tekstem otwartym, wielu specjalistów mówi o prawdopodobieństwie wystąpienia drugiej, jesiennej fali zachorowań, groźniejszej niż obecna, bo być może połączonej z sezonowymi zachorowaniami na grypę. A zmutowanie obydwu wirusów może zrodzić faktyczny dramat.

Polska służba zdrowia od wielu lat, właściwie od zawsze, jest dramatycznie niedofinansowana.

Faktyczną prawdę, dotyczącą obecnej sytuacji aż do bólu przedstawił podczas wieczornej rozmowy w telewizyjnej "Kropce nad i" prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, opracowującego procedury i zalecenia m. in. w zakresie leczenia zakażeń SARS-CoV-2. W bogatej treściowo wypowiedzi zwrócił m. in. uwagę, że poziom testowania w Polsce dotyczy stosunkowo małej liczby osób. Jednak ta niewystarczająca liczba testów jest związana z poziomem wydolności personelu analitycznego. Należałoby realizować więcej testów, gdyż "liczba rozpoznanych zakażeń dziennie jest wprost proporcjonalna do ilości zrealizowanych testów. A więc stosować zalecenie WHO: testowanie, testowanie, testowanie..." . Jednak obecnie fizyczne możliwości powiększenia testowania są bardzo ograniczone.

Z tego też powodu zapewne wynika, że nie jest wystarczająco testowany personel medyczny, gdyż tylko dla lekarzy i pielęgniarek niezbędne byłoby przeprowadzenie ok. 20 - 40 tys. testów dziennie (przeliczenia BL na podstawie danych GUS i MZ). A średnia ilość testów zrealizowanych w ciągu ostatnich pięciu dni (15 - 20 kwietnia) wynosi 11 tysięcy, bo taka właśnie jest przeciętna wydolność systemu. Nie wątpię, że stan ten jest znany władzom, i na pewno nad tym pracują, to jednak wymaga czasu. Lat zaniedbań nie da się uzdrowić ani w miesiąc, ani nawet w rok.

Co więc nam pozostaje? Znów zgodnie z zaleceniami WHO: myć jak najczęściej ręce i maksymalnie ograniczać kontakty z osobami nie będącymi stałymi domownikami. No i jeszcze maseczki, ale noszone i zdejmowane w prawidłowy sposób, bo tam również może być źródło infekcji.

Wróć