Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Łączy ich nienawiść…

11-05-2016 22:08 | Autor: Mirosław Miroński
Wśród tych, którzy rządzą dziś Polską, pojawiały się liczne glosy sprzeciwu wobec patologii, które w czasach rządów PO/PSL osiągnęły apogeum. Partie te „firmowały” korupcję, nepotyzm i dawały zielone światło dla afer na niespotykaną skalę (w większości dotąd nierozliczonych). Było to zjawisko szczególnie demoralizujące z punktu widzenia większości społeczeństwa, które widziało bezkarność ludzi ówczesnej władzy. Na taką pobłażliwość sądów, jak wobec aferzystów, nie mógł liczyć żaden przeciętny obywatel.

O ile głosy ówczesnej opozycji potępiające traktowanie władzy jako sposobu na „napełnianie własnych kieszeni” były uzasadnione, o tyle dzisiejsza krytykowanie „w czambuł” obecnej ekipy ze strony opozycji, a właściwie nieprzerwany jej atak – to tylko bełkot i wyraz bezsilności grupy „zaKODowanych”, odsuniętych przez polskich obywateli. Atak ten jest niezrozumiały dla przeciętnego obywatela i wydaje się próbą wprowadzania opinii publicznej w błąd. Dotyczy to zarówno tzw. sporów o Trybunał Konstytucyjny, jak i rzekomego łamania konstytucji przez obecny rząd. Formułowane przez dzisiejszą opozycję tezy nie mają potwierdzenia w faktach, a jeśli fakty w oczywisty sposób im przeczą, sprawcy bełkotu starają się je zakrzyczeć i zagłuszyć przy pomocy gwizdów i hałasu na ulicach.

Brak rzeczowych argumentów zastępują pustymi sloganami, obnoszonymi na swoich sztandarach. Co więcej, używają do tego języka zapożyczonego z niechlubnych tradycji komunistycznych, jak miało to miejsce podczas ostatniego pochodu tzw. „obrońców demokracji”. Spacerujący ulicami „zaKODowani” z dumą prezentowali wymalowane na transparentach hasła w rodzaju – „Jarek na Madagaskar”. Ich autorzy są zapewne świadomi, że ich polityczni poprzednicy, (w czasach, kiedy sprawowali niepodzielnie władzę) wykrzykiwali podobne hasła jak: „Żydzi na Madagaskar i do Syjonu”. A bardziej „światli” nawet do „Syjamu”, bo jak wiadomo, dysponowali rozległą wiedzą geograficzną. Jak widać te tradycje znajdują godnych naśladowców wśród „zaKODowanych”.

Język „zaKODowanych” to język nienawiści.

„Wysłać PiS do Oświęcimia i wytruć” – nawołuje jedna z uczestniczek marszu KOD.

Spacerujące po ulicach grupki rzekomych obrońców demokracji kierują się wyłącznie negatywną narracją. Wznoszą hasła przeciwko komuś lub czemuś, bo tak są instruowani przez organizatorów, często nie rozumiejąc nawet ich znaczenia. Szkodzą społeczeństwu, kierują swe najgorsze emocje przeciwko innym. Nie łączy ich żaden program, a jedynie nienawiść do tych, których obarczają winą za swą przegraną w demokratycznych wyborach i nadzieja na odzyskania utraconych wpływów. Liczą na powrót do przysłowiowego koryta. W znany tylko sobie sposób wyliczyli, że w ostatnich wyborach zdobyli 81% głosów. I z takimi wynikami na transparentach paradują po ulicach.

Czy z czymś takim warto polemizować? Z pewnością nie, jednak trzeba uświadamiać społeczeństwu, jakie zagrożenie ludzie ci stwarzają dla demokratycznego ładu Polski. Nie chcą i nie potrafią być opozycją konstruktywną, bo do tego potrzebna jest jakaś wspólna idea, program, a żadnej z tych rzeczy u „zaKODdowanych” nie ma.

Nie potrafią oni zdefiniować, co jest polskim interesem narodowym, bo mają własne, partykularne interesy, często sprzeczne z interesem Polski. Ich liderom brak podstawowej wiedzy o Polsce i jej historii. Aby się o tym przekonać, wystarczy posłuchać publicznych wypowiedzi Ryszarda Petru przekonującego Polaków o potrzebie obrony Konstytucji z 3 maja. Dlaczego akurat tej konstytucji? – Bo zdaniem guru rzekomych obrońców demokracji, właśnie ta konstytucja jest dobra. Ma przecież 225 lat.

– „Nasza Konstytucja ma już 225 lat – stwierdził guru. – Druga na świecie, pierwsza w Europie. Trzyma się świetnie, choć PiS uparł się, by właśnie przeszła przymusowy lifting” – dodaje guru na Facebooku. – „Wierzę, że mimo przejściowych niedogodności będzie nas chronić przez kolejne stulecia” – wyjaśnia na koniec lider obrońców demokracji.

Z pewnością jego „wyznawcy” też w to wierzą…

Nawet gdyby im powiedzieć, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej została uchwalona przez Zgromadzenie Narodowe 2 kwietnia 1997 roku, z pewnością by nie uwierzyli. Racja musi być po ich stronie.

No cóż, pogratulować wiary i wiedzy o konstytucji, której bronią tak zaciekle i z takim oddaniem. Gotowi są nawet spacerować po ulicach wykrzykując swoje „prawdy”, zamiast grillować gdzieś na działce. Godne podziwu poświęcenie i determinacja.

Czy pozostałych „obrońców demokracji” nie dziwi nagła „obrona” konstytucji sprzed 225 lat? Najwidoczniej nie. Każde hasło jest dobre, gdy chodzi o utracone stołki i „kasę”. Przecież nie chodzi tu o żadną konstytucję, nawet gdyby była sprzed tysiąca lat. Wykrzykują więc kolejne hasła.

– Trzeba odsunąć PiS od władzy – wołają. No cóż… Trzeba przyznać, że to ambitny program. I nowoczesny, jak całe to grono „zaKODowanych”.

A może resztę społeczeństwa zastanowi fakt, że człowiek występujący w naszym parlamencie nawołuje do obrony czegoś, o czym nie ma zielonego pojęcia? Że odwołuje się do dokumentu, którego nigdy nie czytał. Czy nie niepokoi Polaków, że ludzie z przegranych ugrupowań, takich jak PO/PSL, razem z KOD powtarzają jak mantrę straszne wieści o zakusach PiS na konstytucję i o zamachu na nią, nie wiedząc w ogóle o czym mówią? Może więc należy zadać inne pytanie – dlaczego to robią? O co im chodzi?

Odpowiedź nasuwa się sama – „zaKODowanym” chodzi o pieniądze, o utracone wpływy, o próbę uniknięcia kary za afery i przestępstwa dokonywane przez nich, kiedy byli u władzy i czuli się bezkarnie. Czy tym rozpaczliwym rzutem na taśmę mogą jeszcze coś wygrać? Czy uda im się to bez  żadnego programu politycznego? Czy zdołają tak zantagonizować Polaków, by powrócić, mając takich liderów? Zobaczymy.

Ryszard Petru, prezes Nowoczesnej, już nie raz dostarczał powodów do kpin na swój temat. Swoją niewiedzę zastępuje jakąś dziwną „historią alternatywną”. Nie wiadomo, skąd taki talent do konfabulacji u człowieka zajmującego się wcześniej ekonomią? Widać Petru doszedł do wniosku, że skoro można prowadzić kreatywnie księgowość, to tak samo można podchodzić do historii. Przecież „nie matura, lecz chęć szczera czyni z kogoś oficera”. Wystarczy mieć tupet. Guru „zaKODowanych” postępuje zgodnie z ta zasadą. Przekonuje nas, że zamach majowy był w 1935 roku, czyli w roku śmierci Józefa Piłsudskiego, że Cesarstwo Rzymskie upadło w szczycie swojej potęgi. Twierdzi też, że Sejm Niemy nie był „niemy”, ale „głuchy” etc. Widocznie sam guru jest głuchy na wiedzę. Ale przecież nie wiedza się liczy, lecz umiejętność przekonywania przez niego swoich wyznawców. W tym przypadku KOD, PO/PSL i niedobitków lewicy, wciąż liczących na powrót do władzy.

Na szczęście społeczeństwo w swojej zbiorowej mądrości dostrzegło w ich działaniach fałsz. Już nie wystarczy krzyczeć – Hura! Trzeba bronić demokracji! My, Polacy, wiemy że trzeba, ale nie pozwolimy jej zawłaszczyć „nieukom”. Cieszmy się zatem wolnością obywatelską i nie pozwólmy nikomu jej nam odebrać. W swojej wieloletniej historii nasz kraj przeżywał chwile chwały i chwile bardzo złe. Pomimo wszystko jednak nie zginął.

Jako naród wielokrotnie sięgaliśmy po żart, po celną ripostę albo dowcip. Pozwalały nam one przetrwać wojny. Były groźniejsze dla okupantów niż kule. Dlatego i tym razem warto użyć tej „broni” i parafrazując stary dowcip o Uczcie Baltazara, powiedzieć – „Wy „zaKODowani” nie uczta nas demokracji. Sami się uczta”.

Wróć