Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kultura zamiast „ogórków”

19-07-2017 21:47 | Autor: Mirosław Miroński
Na prawdziwy sezon ogórkowy przyjdzie nam jeszcze poczekać. Z powodu niesprzyjającej pogody rodzime, gruntowe ogórki dopiero rosną na grządkach. Upłynie trochę czasu, zanim pojawią się masowo w sklepach i na straganach.

Ogórek (Cucumis L.) przywędrował do nas z Azji Środkowej i szybko się zadomowił. Wkroczył śmiało na polskie stoły, a ponadto stał się symbolem okresu spowolnienia w wielu obszarach życia. Spowolnienie takie to efekt kanikuły, urlopów, wyjazdów na wakacje etc. Wypada ono w porze zbioru ogórków – stąd „sezon ogórkowy”. To okres, w którym informacje pojawiające się w mediach są lżejsze niż w pozostałych porach roku. Ludzie w sezonie ogórkowym nie bardzo chcą słuchać o sporach w polityce, nawet w tej największej.

Lato potrafi dawać się każdemu we znaki. W tym roku również nas nie rozpieszcza. Pomimo zapowiadanego ocieplenia klimatu jakoś mało jest „lata” w tym lecie. Taka chwiejna aura wywiera  negatywny wpływ na nasze samopoczucie. Wiele mediów w tym czasie stara się zaciekawić odbiorców „sensacyjnymi” doniesieniami, prasowymi, radiowymi, telewizyjnymi. Mają one zwiększyć poczytność i oglądalność, a przede wszystkim zapobiec medialnej nudzie.

W przeszłości, właśnie w sezonie ogórkowym media zalewały nas niusami o pojawiających się tu i ówdzie niezwykłych potworach. Starsi czytelnicy pamiętają zapewne rozmaite „paskudy”, które wyłaziły z wody (np. z Wisły). Innym razem widywano coś równie tajemniczego i nieuchwytnego w pozostałych częściach kraju. Trzeba było wykazywać się wielką naiwnością, by takim historiom dawać wiarę, ale autorzy tych informacji osiągali swój cel – nudy nie było.

Jak już wspomniałem wcześniej, na naszą smaczną roślinkę z rodziny dyniowatych musimy jeszcze poczekać. Tymczasem jej brak możemy sobie zrekompensować dawką kultury i rozrywki, które możemy dozować wedle uznania. Wystarczy prześledzić kulturalną ofertę (choćby na oficjalnej stronie stolicy), aby znaleźć w niej to, co nas zainteresuje.

Możemy się przekonać, że sezonu ogórkowego w kulturze właściwie nie ma. Warszawiacy bez względu na wiek mają to szczęście, że oferta kulturalna w stolicy jest bogata i zróżnicowana. Nie powinni więc uskarżać się na niedostatki w tej dziedzinie.

Jedną z ciekawszych propozycji jest z pewnością cykl koncertów muzyki klasycznej – „Klasycznie na trawie” w warszawskiej Królikarni przy ul. Puławskiej 113a.

W niedzielę, 6 sierpnia o godz. 12.00 wystąpi Orkiestra Sinfonia Viva pod dyrekcją Tomasza Radziwonowicza. W repertuarze znajdą się: Divertimento D-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta, cztery Tańce słowiańskie Antonina Dvořáka oraz Serenada C-dur op. 48 Piotra Czajkowskiego.

Kolejny koncert – w niedzielę 20 sierpnia o godz. 12:00 – zapowiada się równie ciekawie. Przed publicznością wystąpi Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Jacka Kaspszyka. W repertuarze znajdą się: Uwertura Leonora nr 3 op. 72b Ludwig van Beethoven oraz VI Symfonia F-dur op. 68 „Pastoralna”, a także uwertura do opery „Wesele Figara ” Ludwiga van Beethovena. Na koncerty te mamy wstęp wolny.

Organizatorem jest Centrum Łowicka wraz z Filharmonią Narodową.

Koncerty na trawie mają wieloletnią tradycję. Kompozytorów zawsze fascynowała muzyczna onomatopeja, oddawanie dźwięków natury przy pomocy głosów śpiewaków i brzmień instrumentów. Już w wiekach średnich w utworach (m. in. renesansu) wprowadzano śpiew ptaków, odgłosy burzy, wycie wiatru etc. Podobne efekty obecne były również w operze barokowej, jednak dopiero VI Symfonia F-dur Beethovena zawiera w sobie prawdziwie dużą dozę elementów muzycznych inspirowanych naturą. Nawet jej poszczególne części zostały nazwane przez kompozytora w sposób odnoszący się bezpośrednio do natury jak: „Burza”, „Pieśń pastuszka – radosne i dziękczynne uczucia po burzy”.

No cóż, lato, a zwłaszcza sezon ogórkowy mają swoje uroki. Potrafili je dostrzec dawni wielcy mistrzowie. Cieszmy się nimi i my!

Nie samymi ogórkami człowiek żyje. Korzystajmy z tego, co jest dostępne! Korzystajmy z „darów” kultury, i rozrywki – „na trawie” lub gdziekolwiek!

Wróć