Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kto mówi prawdę?

05-08-2020 20:08 | Autor: Tadeusz Porębski
Janusz Gajos jest kolejnym autorytetem z wielkim nazwiskiem, który otwarcie skrytykował sposób uprawiania polityki przez Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Krytyka w ustach jednego z najwybitniejszych polskich aktorów musiała mocno zaboleć, bo wywołała histeryczny odzew partyjnych bonzów i oczywiście Beaty Mazurek, dyżurnej adwokatki Prezesa, która raczyła nazwać uwielbianego przez Polaków artystę prostakiem.

Miałem niewątpliwy zaszczyt wspierać Janusza Gajosa jako konsultant na planie filmu fabularnego „Wygrany” w reżyserii Wiesława Saniewskiego i uprzejmie donoszę obywatelstwu południowej Warszawy, że jeśli którekolwiek z tych dwojga jest prostakiem, to na pewno nie jest nim pan Gajos. To facet z najwyższej półki o wyjątkowo dużym rozmiarze kapelusza i pani Mazurek z domu Cieluch, rodem z Ostrowi Mazowieckiej, nie może się z nim mierzyć na żadnym polu. Dlatego w starciu z wybitnym artystą nie miała wielkiego wyboru w doborze oręża i użyła najbardziej prymitywnego, jakim jest obelga.

Bo Janusz Gajos, mówiąc o małym człowieku, który jednym ruchem ręki podzielił kraj na połowę, po pierwsze – stwierdził fakt, a po drugie nie przekroczył dozwolonych prawem norm. Politycy są bowiem narażeni na znacznie szerszy, niż przeciętny zjadacz chleba, zakres dopuszczalnej krytyki. Natomiast użyte przez panią Mazurek w odniesieniu do Janusza Gajosa określenie „prostak” ma wydźwięk jednoznacznie pejoratywny i jest po prostu obelgą. Źle  się dzieje w kraju, w którym krytykowanie rządzących przez rządzonych spotyka się z histeryczną reakcją tych pierwszych. Wszak poddawanie  władzy krytyce mieści się w granicach wolności wypowiedzi i jest jednym przywilejów obywatela, zagwarantowanym w ustawie zasadniczej. Nie sądzę, by ktoś taki jak Janusz Gajos zechciał polemizować z kimś takim jak Beata Mazurek, więc sprawa z pewnością przyschnie. Jest to jednak kolejny sygnał, że PiS nie znosi żadnej krytyki, a to kiepsko rokuje i dla obywateli, i dla kraju.

Ani mnie grzeją, ani ziębią prostackie komentarze padające z ust prominentnych polityków ugrupowania rządzącego obecnie Polską, ale kłamstwa rozsiewane przez premiera rządu, to już sprawa bardzo poważna. Chyba każdy słyszał wygadywane przez Mateusza Morawieckiego brednie o rzekomym odwrocie koronawirusa i o tym, że latem ma on dużo mniejszą moc („więc idźcie tłumnie na wybory”). To skandal, że szef polskiego rządu naraża na śmieszność samego siebie, a tym samym nas wszystkich i cały kraj. To skandal, że zamiast zajmować się państwem latał niczym kot z pęcherzem po miastach, miasteczkach i wsiach, by robić kampanię wyborczą jednemu z kandydatów na prezydenta.

W ogóle walka naszego państwa z koronawirusem to jeden wielki cyrk. Jedno zarządzenie jest zaprzeczeniem kolejnego, a kolejne poprzedniego. Dzisiaj wirus jest pokonany, jutro rozważamy wprowadzenie restrykcji, bo atakuje. Tak naprawdę przeciętny Polak niewiele wie o wirusie Corona. Na początku reagował paniką, dzisiaj tłumnie idzie na plażę i ma go gdzieś. Bo wywołano w państwie taki kociokwik informacyjny, że trudno się połapać, o co w tym wszystkim chodzi. Czy jest możliwe, by wirus zwykłej grypy położył na kolana całą światową gospodarkę? Jak widać na obrazku – tak. Moje osobiste zdanie na ten temat? Jedna wielka ściema, którą trudno rozgryźć. Przestałem zamartwiać się i panikować już w kwietniu, koncentrując się wyłącznie na częstszym niż dotychczas myciu rąk, dezynfekowaniu ich oraz unikaniu dużych skupisk ludzkich. Maseczkę zakładam, ponieważ wymagają tego ode mnie przepisy, ale kiedy brakuje tchu po prostu ją zdejmuję, bo nie mam zamiaru dostać trzepotania bądź migotania przedsionków.

Wychodzę z następującego założenia: skoro aż 70 proc. zarażonych przechodzi Covid-19 bezobjawowo, nigdy nie będę wiedział, czy osoba, z którą akurat mam okoliczność, jest nosicielem wirusa, czy też nie. Sam nie wiem, czy ja nim nie jestem, moja żona, lub naczelny i wydawca gazety. To po jaką cholerę mam się kryć? Po jaką cholerę mam nosić maseczkę, skoro zdania znawców epidemicznej materii co do skuteczności tego kawałka materiału są podzielone? Ale prawo jest prawem i muszę go przestrzegać, choć często szlag mnie trafia. Przed kilkoma dniami przebyłem zabieg artroskopii stawu kolanowego i jestem unieruchomiony, dlatego mam więcej czasu na nurkowanie w necie. Trafiłem na wiele ciekawych wypowiedzi na temat koronawirusa i Covid-19, które padły z ust lekarzy z renomowanych szpitali i instytutów. Przytoczę je, bo lektura wydała mi się niebywale interesująca. 

I tak  Dr Yoram Lass, prodziekan Uniwersytetu Medycznego w Tel Awiwie powiada: „Kto myśli, że rządy zwalczają wirusy jest w błędzie”. I dalej: „Włochy są znane z ogromnej zachorowalności na problemy z oddychaniem, ponad trzykrotnie wyższym niż w jakimkolwiek innym kraju europejskim. W USA około 40.000 osób umiera w zwykłym sezonie grypowym. W każdym kraju więcej osób umiera na zwykłą grypę, niż tych, którzy umierają z powodu koronawirusa. Istnieje bardzo dobry przykład, o którym wszyscy zapominamy: świńska grypa w 2009 roku. Był to wirus, który dotarł do świata z Meksyku i do dziś nie ma przeciwko niemu szczepionki.”

Dr Joel Kettner, Community Health Sciences and Surgery na Uniwersytecie Manitoba (Kanada), były dyrektor medyczny Międzynarodowego Centrum Chorób Zakaźnych: „ Nigdy nie widziałem takiej reakcji i staram się zrozumieć, dlaczego. Martwię się o przekaz publiczny, strach przed kontaktem z ludźmi, przebywanie w tej samej przestrzeni, uścisk dłoni, spotkania. W prowincji Hubei, gdzie do tej pory było najwięcej przypadków i zgonów, faktyczna liczba zgłoszonych przypadków wynosi 1 na 1000 osób, a faktyczny wskaźnik zgonów wynosi 1 na 20 000”.

Dr Yanis Roussel z Institut Hospitalo-Universitaire Méditerranée Infection, Marsylia: „Problem SARS-CoV-2 jest przeceniany, ponieważ 2,6 miliona ludzi umiera każdego roku z powodu infekcji dróg oddechowych w porównaniu z mniej niż 4000 zgonów z powodu SARS-CoV-2 (w momencie pisania). Porównano śmiertelność SARS-CoV-2 w krajach OECD (1,3 proc.) ze wskaźnikiem umieralności powszechnych koronawirusów zidentyfikowanych u pacjentów z AP-HM (0,8 proc.) od 1 stycznia 2013 r. do 2 marca 2020 roku. Badania wykazały, że odsetek bezobjawowych nosicieli jest wyższy niż odsetek pacjentów z objawami”.

Na koniec prof. John Ioannidis z Uniwersytetu Stanforda, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie: „Jedyną sytuacją, w której przetestowano całą zamkniętą populację, był statek wycieczkowy Diamond Princess i pasażerowie kwarantanny. Wskaźnik śmiertelności przypadków wyniósł 1,0 proc., ale była to w dużej mierze starsza populacja, w której śmiertelność z powodu Covid-19 jest znacznie wyższa. Gdybyśmy nie wiedzieli o nowym wirusie i nie sprawdzili osób z testami PCR, liczba całkowitych zgonów z powodu „choroby podobnej do grypy” nie wydawałaby się w tym roku nietypowa. Co najwyżej moglibyśmy od niechcenia zauważyć, że grypa w tym sezonie wydaje się nieco gorsza niż średnia”.

Z braku miejsca nie mogę przytoczyć więcej wypowiedzi w podobnym tonie, a jest ich mnóstwo. I nie pochodzą bynajmniej od powiatowych konowałów, lecz od medyków z pokaźnym dorobkiem zawodowym i tytułami naukowymi. Więc bądź tu mądry i pisz wiersze.

Wróć