Do kradzieży samochodu doszło 11 stycznia w godzinach między 8.30 a 16.30 na jednym z parkingów na Ursynowie. Pokrzywdzony jak co dzień przyjechał autem do pracy i zostawił je na parkingu w pobliżu swojego biura. Kiedy wrócił samochodu już go nie było...
Kryminalni ustalili, że mężczyzna, który włamał się do opla i go ukradł, przyjechał na miejsce samochodem marki dacia oznakowanym jako taksówka. Po zatrzymaniu kierowcy taksówki okazało się, że świadczył on jedynie usługi przewozowe i to on przywiózł podejrzanego na parking, nie wiedział jednak w jakim celu. Po przesłuchaniu mężczyzna wrócił do domu.
Kolejne godziny spędzone na pracy operacyjnej doprowadziły kryminalnych do 34-letniego mieszkańca warszawskich Włochów. Mężczyzna miał dokonać przestępstwa na zlecenie 58-letniego mieszkańca Ursusa. Policjanci zatrzymali wykonawcę zamówienia. W jego mieszkaniu znaleźli odzież, w której dopuścił się włamania i kradzieży samochodu oraz około 300 gramów amfetaminy.
W toku dalszych czynności kryminalni dowiedzieli się, że samochód mógł zostać już zdemontowany, a części znajdują się w garażu na terenie jednej z posesji w miejscowości Piastów koło Warszawy, należącej do 36-letniego mieszkańca Ursusa. Na miejscu funkcjonariusze zastali właściciela oraz jego dwóch pomocników. W trakcie przeszukania pomieszczeń garażowych oraz znajdujących się w pobliżu dwóch samochodów dostawczych ujawnione zostały cztery koła, silnik z usuniętymi numerami, kolumna kierownicy, pocięte elementy konstrukcji, plastikowe osłony oraz inne części skradzionego trzy dni wcześniej opla. Poszukując elementów wymienionego pojazdu, kryminalni ujawnili kilka worków marihuany o łącznej wadze 1300 gramów oraz 1100 gramów amfetaminy, a także akcesoria do jej produkcji.
W trakcie czynności do warsztatu przyjechał 58-letni zleceniodawca kradzieży pojazdu, który również został zatrzymany. Cała piątka usłyszała prokuratorskie zarzuty. Na wniosek policjantów i prokuratury wobec 34-latka i 58-letniego mężczyzny sąd zastosował środki zapobiegawcze w postaci trzymiesięcznych aresztów. Teraz czeka ich rozprawa sądowa, podczas której mogą zostać skazani nawet na 10 lat więzienia.
Wobec 36-letniego pasera, w którego garażu znaleziono znaczną ilość środków odurzających, sąd zastosował policyjny dozór poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju. Dwaj pozostali zatrzymani usłyszeli zarzuty pomocnictwa w zbyciu części, uzyskanych w drodze przestępstwa, za co grozi im kara do 5 lat więzienia.