Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kościół najstarszym “zamkiem” w Warszawie

07-10-2020 20:05 | Autor: Piotr Celej
Kościół św. Katarzyny na Służewie to najstarsza parafialna świątynia stolicy, o której wzmianki pojawiają się już w XI wieku. Kroniki zanotowały ośrodek misyjny benedyktynów na krawędzi skarpy. Nieopodal przebiegało się stare koryto Wisły.

Niejednego czytelnika zdziwił zapewne tytuł, który wcale nie jest internetowym clickbajtem. W XII wieku Mazowsze było areną wielu konfliktów, w tym najazdów pogańskich Litwinów i Prusów. Przybyła do Służewa misja benedyktyńska miała nie tylko umacniać chrześcijaństwo na tych ziemiach, ale także tworzyć nowy, feudalny porządek. Rokiem zanotowanym przez kronikarzy był 1065.

Niewiele wiadomo o tamtej misji, zapewne mnisi korzystali z drewnianej kaplicy. Kolejna data, która pojawia się w kontekście kościoła jest ufundowanie w 1238 roku parafii przez księcia Konrada Mazowieckiego. Patronką została św. Katarzyna. Konrad, znany nam ze sprowadzenia Krzyżaków, miał w utworzeniu parafii swój polityczny plan. Co ciekawe, był on tożsamy z sprowadzeniem samych rycerzy Zakonu Najświętszej Maryi Panny. Był to bowiem projekt umocnienia granic przed najazdami Litwinów i pruskich Jaćwięgów.

Jak zamek

Utworzony kościół miał być murowany i wraz ze skarpą tworzyć kompleks obronny. Pod stromą skarpą i zapewne jedną zaledwie drogą pod górę biegła fosa, czego pozostałości przetrwały w nazwie ulicy Fosa. Kościół otoczony murem być może posiadał również wał u podnóża skarpy lub inne fortyfikacje. Fragmenty dawnej świątyni są obecne w kościele św. Katarzyny, ale potrzebne byłyby celowe prace archeologiczne by dowiedzieć się więcej na temat pierwotnego założenia. Tego typu świątynie powstawały licznie na terenach rodzącego się państwa krzyżackiego i pełniły funkcje refugialno-obronne.

Możliwe, że pochodzący z Niemiec rycerze zakonni podpatrzyli to rozwiązanie w szarpanych wojenkami księstwach niemieckojęzycznych, przenieśli je właśnie na Pomorze i dzięki Konradowi Mazowieckiemu trafiło również do późniejszej stolicy Polski. Wystarczy bowiem krótki spacer na wzgórze, by przekonać się o idealnym ułożeniu obronnym świątyni. Pierwotny kształt niestety pozostaje fantazją, ale patrząc na zachowane fragmenty i inne świątynie z tego okresu należy zakładać, że była to jednonawowa gotycka ceglana świątynia o przysadzistych kształtach z małymi otworami okiennymi. Ważny jest tu niepalny budulec, dzięki czemu podczas nagłych najazdów kościół służył jako obronny donjon. Budowla też mogła służyć za miejsce schronienia przemieszczających się wojsk oraz miejsce sądów. Konrad Mazowiecki ten pomysł zapożyczył z zachodnioeuropejskiej tradycji rycerskiej, gdzie świątynie przy granicach miały funkcje obronne.

Parafię w 1238 roku erygował biskup poznański Paweł z Bnina. Tradycja lokalna mówiła, że pierwszy kościół był przerobioną dla kultu chrześcijańskiego pogańską górą. Może w opowieści być ziarno prawdy, bowiem nieopodal znajduje się stary Cmentarz Służewski. Oficjalnie pochówki na nim odbywają się od czasów średniowiecza, chociaż odnaleziono tu urnę jeszcze z epoki kultury łużyckiej. Być może i we wczesnym średniowieczu wzgórze nad skarpą było święte.

Kościół prawdopodobnie budowano etapami – nie od razu był całkowicie wykonany z cegły. Pierwotną świątynię parafialną spalić mieli Litwini jeszcze w XIII wieku i zastąpiono ją całkowicie ceglaną świątynią, którą śmiało można nazywać pierwszą gotycką budowlą obronną na terenie współczesnej stolicy. Została jednak ona ponownie zburzona przez ostatni najazd Litwinów w XIV wieku.

Udało się uratować

Na przełomie XIV i XV wieku wzniesiono nowy kościół, rozbudowany pod koniec XVI wieku. Nowa świątynia powstała na ruinach pierwotnego, obronnego kościoła. W ruinę zmieniły go najpierw pożary, potem potop szwedzki. Sto lat później (1755-75) dzięki funduszom magnata Augusta Czartoryskiego kościół został odbudowany. Do gotyckiego prezbiterium dostawiono wtedy nowy barokowy korpus z nawą.

Niewiele brakowało, że i ta świątynia nie dotrwałaby do dzisiaj. Pędzące Dolinką Służewską ciężarówki doprowadziły zabytkowe mury do katastrofalnego stanu. Ówczesny proboszcz ks. prałat Józef Maj wezwał konserwatorów zabytków, którzy rozpoczęli prace nad projektem zabezpieczenia budynku. Ściany spięto prętami i żelbetową opaską. Pod fundamenty wbito 156 żelbetowych pali i przykryto je stropem. Przy okazji przeprowadzono badania archeologiczne, podczas których pod posadzką znaleziono resztki XV-wiecznej świątyni, obecnie część z nich jest odsłonięta od wschodniej strony. Odkryto także groby, miecz katowski, monetę z czasów Konrada Mazowieckiego i średniowieczną biżuterię. Świadczą one o niezwykłym losie pierwszego warszawskiego “zamku”.

Wróć