Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Konferencja Bliskowschodnia – dotkliwa porażka polskiej dyplomacji

19-02-2019 15:15 | Autor: Tadeusz Porębski
Żydzi to nacja uwielbiana na całym świecie. Może dlatego, jak świat długi i szeroki, ambasady oraz placówki handlowe Izraela otoczone są betonowymi zaporami, drutem kolczastym pod prądem i uzbrojoną po zęby ochroną.

Po II wojnie światowej Żydzi wypracowali sobie status gatunku chronionego. Niczym lwy, śnieżne pantery, czy misie koala. Dworowanie z żydostwa uważane jest za zachowanie niepoprawne towarzysko, a nawet za przejaw antysemityzmu. Można bezkarnie dworować z Francuzów, nazywając ich żabojadami, Włochów makaroniarzami, Rosjan kacapami, a Azjatów żółtkami, ale rzucenie w przestrzeń publiczną słowa Mosiek, Icek bądź Żydek kończy się przylepieniem łatki antysemity. W Polsce szlacheckiej Żyd był gudłajem, a imć Onufry Zagłoba pytał karczmarza: "Parchu, a pan jest w domu?".

Jak bolesne może być obrażanie Żydów, przekonało się wielu, m. in. John Galliano, słynny brytyjski projektant mody, twórca nowatorskich projektów inspirowanych motywami historycznymi. Galliano to nie jakiś tam byle przeciętniak w świecie mody. W 2001 r. królowa Elżbieta II uhonorowała go Orderem Imperium Brytyjskiego, a w latach 1987, 1994, 1995 i 1997 został ex aequo z Alexandrem McQueenem uznany za projektanta roku. Wystarczyła jedna antysemicka wypowiedź rzucona publicznie w stanie upojenia alkoholowego, by wschodzące bóstwo znikło ze światowych wybiegów. Christian Dior natychmiast wyrzucił Galliano z roboty z wilczym biletem, zaś aktorka Natalie Portman demonstracyjnie podeptała wykonaną przez Galliano kreację, w której miała wystąpić na oscarowej gali.

Jako gatunek chroniony prawem i obyczajem Żydzi nie mogą być bezkarnie obrażani, natomiast sami obrażać mogą. Bez żadnych konsekwencji. Polacy wielokrotnie przekonali się o wdzięczności narodu wybranego i państwa Izrael za m.in. 6620 Polaków odznaczonych medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Warto przypomnieć, że to właśnie Polacy –

Polacy nie mieli żadnego udziału w Holocauście, w odróżnieniu od Francuzów, Austriaków, Łotyszy, Litwinów, Chorwatów, czy Rumunów. Nie kolaborowaliśmy, jak wiele krajów Europy zachodniej, z hitlerowcami. Polska jako jedna z nielicznych nacji w Europie nie sformowała u siebie narodowej jednostki SS w rodzaju Francuskiej Ochotniczej Brygady Szturmowej SS, norweskiego pułku SS Viking, holenderskiego SS Westland, belgijskiego Legionu SS Walonia, czy Fińskiego Ochotniczego Batalionu Waffen SS. Jak wielu Europejczyków było w okresie II wojny światowej chętnych do noszenia esesmańskiej czapki z trupią czaszką świadczy zdanie ze str. 18 naukowego opracowania „Zagraniczne formacje SS” autorstwa Chrisa Bishopa, autora licznych książek i opracowań historycznych: "Pod koniec wojny ponad połowa żołnierzy Waffen SS nie pochodziła z Niemiec". Polacy jako naród są pod tym względem krystalicznie czyści.

Od zakończenia wojny zadajemy sobie proste w swojej budowie pytanie: "Za co?". Przecież, na Boga, to Polska przyjęła w średniowieczu Żydów prześladowanych i masowo wypędzanych z zachodniej Europy. Król Kazimierz Wielki i kolejni władcy dali Żydom możliwość prowadzenia interesów oraz asymilowania się. Przecież to tylko w Polsce działała podczas okupacji organizacja o nazwie "Żegota", organ polskiego rządu na uchodźstwie, którego zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Skąd więc ta nienawiść do Polski i Polaków?

Czemu przemilczany jest przez środowiska żydowskie udział Francuzów w Holocauście? A był to udział rzeczywisty i znaczny.

Pierwszy krok w stronę usankcjonowanego prawnie antysemityzmu miał miejsce już 27 sierpnia 1940 r., kiedy kolaborujący z Niemcami francuski rząd Vichy zniósł ustawę przewidującą kary za antyżydowskie wypowiedzi w prasie. Natomiast 3 października weszła w życie ustawa rasowa, która zabraniała Żydom piastowania urzędów obieralnych, obejmowania odpowiedzialnych stanowisk w urzędach, sądownictwie i siłach zbrojnych. Żaden Żyd nie miał prawa być dziennikarzem, nauczycielem, reżyserem filmów, czy radiowcem. Był to dopiero początek udziału Francuzów w Holocauście.

Kolaboracyjny rząd Vichy powołał podczas wojny ludową milicję dowodzoną przez zdeklarowanego faszystę Paula Touvier`a, której podstawowym zadaniem było tropienie Żydów. W dniach 16 i 17 lipca 1942 r. kilka tysięcy francuskich policjantów wspieranych przez milicję Touvier`a wyłapało w okolicach Paryża ponad 20 tysięcy Żydów – mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Zamknięto ich w tropikalnym upale bez wody i jedzenia na krytym kolarskim torze Vélodrome d’Hiver, a następnie wysłano koleją bezpośrednio do Oświęcimia. W następstwie wielkiego zaangażowania setek tysięcy rdzennych Francuzów, w obozach koncentracyjnych straciło życie kilkaset tysięcy francuskich Żydów. Mimo to w Izraelu w ogóle nie mówi się o francuskim antysemityzmie.

Ale cóż tam Francuzi, skoro dzisiaj Żydzi nie przejawiają wrogości nawet wobec tych, którzy ich gazowali i palili w krematoryjnych piecach. Kurtuazyjnie unikają używania słowa "Niemcy" i zastępują je eufemizmem "naziści". W styczniu 1952 r. w izraelskim Knesecie trwała burzliwa dyskusja nad umową o reparacjach, które Niemcy miały wypłacić Izraelowi. Ówczesny kanclerz Konrad Adenauer zgodził się na opcję premiera Ben Guriona "za każdy dzień pobytu w obozie koncentracyjnym będzie można dostać pięć niemieckich marek". Niemieckie urzędy skrupulatnie sprawdzały każde roszczenie i zaczęły wypłacanie setek milionów marek odszkodowań. Co roku do żyjących na całym świecie osób żydowskiego pochodzenia trafia 100 mln euro. Co kilka lat wpada im do kieszeni coś ekstra. W 2013 r. niemiecki tygodnik Der Spiegel poinformował o wypłacie dodatkowych 800 mln euro. Według tej cieszącej się prestiżem gazety, Niemcy mają wypłacać renty nawet tym Żydom, którzy nie byli uwięzieni w niemieckich obozach zamkniętych, ale mieli na przykład zakaz przemieszczania się. I tak dawny oprawca cudownie przeistoczył się w łaskawcę dobrodzieja.

Pod Synajem cicho również o Austriakach, tak jakby ich udział w Holocauście był żaden. Alois Brunner, Franz Stangl, Franz Reichleitner, Irmfried Eberl, Amon Göth. Czy te nazwiska są dzisiaj znane w Izraelu? Tylko historykom z Yad Vashem. Jest powszechna wiedza o Jedwabnem, Kielcach i polskim antysemityzmie, ale o Stanglu czy Brunnerze? Tymczasem na rękach tylko tych pięciu wymienionych z nazwiska austriackich katów jest więcej żydowskiej krwi niż na rękach wszystkich niemieckich kolaborantów razem wziętych. Austriak Alois Brunner był zaufanym Adolfa Eichmanna i ma kluczowy udział w realizacji "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Austriak Franz Stangl był komendantem obozu zagłady w Treblince, Austriak Franz Reichleitner był jego zastępcą, zaś austriacki lekarz Irmfried Eberl poprzednikiem na tym ważnym stanowisku.

Tych trzech Austriaków odpowiada za wymordowanie ponad 800 tysięcy Żydów, bowiem kierowana przez nich Treblinka była największym ośrodkiem zagłady w Generalnym Gubernatorstwie, a zarazem drugim po Auschwitz w okupowanej Europie. Austriak Amon Göth był komendantem obozu śmierci w Płaszowie i likwidatorem gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie. W Austrii, nieopodal Linzu, mieściły się obozy koncentracyjne Mauthausen i Gusen. Czy ktokolwiek piśnie dzisiaj w Izraelu i USA choć słówko o "austriackich obozach śmierci"? W tym przypadku światowe media nie popełniają pomyłek. Czy ktokolwiek oskarża dzisiaj Austriaków o udział w Zagładzie? Żydzi na świecie doznali na tym punkcie amnezji.

W ramach tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej Niemcy zaplanowali wymordowanie wszystkich europejskich Żydów w liczbie 11 milionów. Adolf Hitler oficjalnie zapowiedział krwawą rozprawę z Żydami wiosną 1939 r. "Krwiopijcy o haczykowatych nosach, posłańcy nicości i ukrywający się w cieniu kuglarze, którzy z ekonomii uczynili hazard, muszą zniknąć z powierzchni ziemi" – darł się wódz na posiedzeniu Reichstagu. W lipcu 1939 r. powołano do życia składające się trzech tysięcy niemieckich policjantów i żandarmów niższego szczebla Specjalne Oddziały Operacyjne Policji Bezpieczeństwa (Einsatzgruppen). Ich głównym zadaniem stała się eksterminacja Żydów na terenach okupowanych. Czy trzy tysiące niemieckich żołnierzy było w stanie samodzielnie wymordować w niecałe trzy lata za pomocą konwencjonalnych środków (broń palna i szubienice) dwumilionową populację, bo tyle istnień ludzkich mają na sumieniu Einsatzgruppen? Jest to technicznie niewykonalne.

Historycy – także izraelscy jak Dina Porat czy David Silberklang – szacują, że Einsatzgruppen korzystały podczas egzekucji z pomocy 33 tys. lokalnych ochotników, zabójców – nacjonalistów. Do pożądanej przez Niemców współpracy w mordowaniu Żydów doszło na Litwie, Łotwie, Ukrainie i w Rumunii. Czarną kartą litewskiej historii stał się las w Ponarach, będący miejscem kaźni około 72 tysięcy Żydów. Sprawcami zbrodni byli nie tylko Niemcy, ale i kilkuset litewskich szaulisów zwanych "ubojowcami". Przed 1942 r. Niemcy i ich łotewscy sojusznicy zamordowali co najmniej 69 tys. Żydów. Podczas likwidacji getta w Rydze Niemcy tylko statystowali i dokumentowali masową egzekucję. Łotewskie komando dowodzone przez Viktorsa Arājsa zlikwidowało w Rumbuli 20 tysięcy osób. W Babim Jarze w ciągu zaledwie 36 godzin niemieccy i ukraińscy zbrodniarze rozstrzelali 33.771 Żydów. W grudniu 1941 r. w Bogdanovce rumuńscy żołnierze i policjanci ogniem z broni maszynowej oraz granatami zamordowali przez tydzień ponad 50 tys. Żydów. Jest to największy akt Holocaustu bez udziału Niemców. O tym się głośno nie mówi.

Przedstawione powyżej informacje mają potwierdzenie w faktach. Co jest na rzeczy, że Żydzi wybaczyli swoim katom, a kąsają dłoń, która im przez wieki pomagała, a podczas okupacji ratowała życie? Być może odpowiedź tkwi w wypowiedzi mojego żydowskiego kolegi z 34 LO im. Gen. Karola Świerczewskiego "Waltera" przy ul. Zakrzewskiej na Mokotowie, której udzielił w 1968 r., tuż przed wyjazdem na emigrację do Izraela. Podczas jednej w wielu dyskusji padły z jego ust słowa, które zapamiętałem na całe życie: "Polska postrzegana jest przez Żydów jako ziemia przeklęta przez Boga, którą zamieszkują ludzie przeklęci. I tak będzie do końca świata ". Być może ostatni bezpardonowy atak na Polskę ze strony izraelskiego premiera i jednego z jego ministrów jest nie tylko przedwyborczą grą o władzę, ale przede wszystkim pochodną powyższej tezy, upowszechnianej od wielu lat przez Żydów.

Bo jak inaczej wytłumaczyć tak wściekły atak? Zgodziliśmy się przecież współorganizować konferencję, która de facto była skierowana przeciwko Iranowi, śmiertelnemu wrogowi Izraela. Idziemy z Żydami i Amerykanami ręka w rękę i wzajemnie wspieramy się tworząc antyirańską koalicję. Tymczasem zamiast wdzięczności otrzymujemy policzek. Tego rodzaju postępek nie jest godny nawet jednozdaniowego komentarza. Skomentować można jedynie głupotę polskich władz, które zgodziły się firmować dyplomatyczny spęd służący interesom wyłącznie dwóch państw – Izraela i USA. Efekt jest taki, że tradycyjnie nic na tym nie skorzystaliśmy, a w nagrodę otrzymaliśmy od Izraela tęgiego kopniaka, zaś od USA publiczne pouczenie, że Polska powinna zwrócić Żydom majątki utracone w wyniku II wojny światowej. Nadto staliśmy się wrogiem największego państwa na Bliskim Wschodzie, które jest trzecim światowym eksporterem ropy naftowej. W pas kłania się Molier i jego słynne "Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało".

Podstawowym źródłem pisanym dla wczesnej historii Żydów jest Biblia, która określa ich jako naród wybrany przez Boga Jahwe. Żydzi przez całe wieki nie mogli znaleźć własnego miejsca na świecie. Naród ten do dzisiaj nie został do końca zaakceptowany w niektórych środowiskach. Przypuszczalnie powodem jest to, że Żydzi wciąż mają trudności z pełną asymilacją w krajach, w których żyją, choć stale powiększa się rzesza Żydów zasymilowanych. Od lat najtęższe historyczne umysły próbują ustalić, co jest powodem, że to właśnie Żydzi byli przez wieki gromieni i stanowili obiekt nienawiści rdzennych mieszkańców krajów, w których się osiedlali. Żaden inny naród tyle nie wycierpiał, ale dlaczego największymi męczennikami są Żydzi? Z wielu publikacji, popartych zakrojonymi na szeroką skalę rzetelnymi badaniami naukowymi, wynika, iż żydostwo to sprawa osobnej cywilizacji, czyli odrębnej metody życia zbiorowego. Żydzi posiadają własną cywilizację i w tym właśnie ma tkwić rozległość zagadnienia.

Prof. Feliks Koneczny jest autorem arcyciekawej rozprawy „O wielości cywilizacyj” wydanej na Zachodzie już po jego śmierci w 1962 r. pod tytułem „On the Plurality of Civilisations". Przedmowę napisał Arnold Joseph Toynbee, wybitny brytyjski historiozof, autor liczącego 12 tomów dzieła "Studium historii". Rozprawa "O wielkości cywilizacyj" jest rozwinięciem niewydanych za życia prof. Konecznego książek „Cywilizacja Bizantyńska”, „Cywilizacja Żydowska” oraz dzieła „Państwo i Prawo w Cywilizacji Łacińskiej”. Na kartach "Cywilizacji Żydowskiej" autor twierdzi, że w Starym Testamencie można łatwo dostrzec walkę z nieuchwytnym prądem nieortodoksyjnym, czyli z monolatrią – skłonnością do uważania Boga nie za Pana Wszechświata i Ojca wszystkich narodów, lecz za boga plemiennego opiekującego się wyłącznie Żydami.

Po przeczytaniu opracowania "Cywilizacja żydowska" wiedza o narodzie wybranym znacznie się powiększa. Profesor wiele miejsca poświęca analizie zapisów Talmudu, jednej z podstawowych ksiąg zawierającej komentarz do biblijnej Tory, najważniejszego tekstu objawionego judaizmu. Oto kilka cytatów, które uznałem za wyjątkowo ciekawe. Czwarta księga Szulchan – Aruch zawiera nakaz: "Zawrzeć małżeństwo, by rozmnożyć ród, jest dla każdego Izraelity obowiązkiem nieuchronnym! Kto jest bez żony, nie ma błogosławieństwa i jest poza prawem, a nawet nie zasługuje nosić miana człowieka. Ten, kto się żeni, temu będą odpuszczone grzechy...". Prof. Koneczny pisze: "Zajrzyjmy do Talmudu: Kto nie jest Żydem, nie jest w ogóle człowiekiem. Nie darmo wołają do Jehowy w wieczór pierwszego dnia Paschy: Wylej swój gniew na ludy, które Cię nie uznają i na królestwa, które nie wzywają Twojego imienia...".

Wywyższony Talmud wyraża się o chrześcijaństwie w taki sposób, iż nieporozumienie musi stać się nieuchronnym. Inwektywy przeciw kultowi religijnemu chrześcijan zajmują aż siedem stron druku. "Goje są w Talmudzie tylko zwierzętami w ludzkiej postaci. Wy nazywacie się ludźmi, goim zaś nie nazywają się ludźmi...". Zdaniem prof. Konecznego, mesjanizm to charakterystyczna cecha Żydów. "Nie starożytność, nie monolatria, ani nie sakralność wyróżniają żydostwo od całego świata, lecz wybraństwo i mesjanizm. Te cechy posiada wyłącznie Żyd. On jeden został wybrany przez Boga i tylko on sam jest uważany przez Boga za człowieka wybranego. Stąd ta pycha".

Żydzi wnieśli gigantyczny wkład do skarbca światowej kultury, nauki, sztuki, medycyny i wielu innych dziedzin. To wyjątkowo utalentowany naród, który przez wieki potrafił przetrwać masowe pogromy, wypędzenia, dyskryminacje i w końcu zbrodniczą próbę eksterminacji. Jednocześnie Żydzi krwawo zapisali się w historii Rosji i Polski. W pierwszym składzie Komitetu Centralnego Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), który utopił Rosję w morzu krwi, dominowali Żydzi, m.in. Lew Trocki (prawdziwe nazwisko Lejba Bromsztejn), Grigorij Zinowjew (Gerszen Aronowicz Radomyslski), Lew Kamieniew (Lew Rozenfeld), Jakow Swierdłow, Mosze Salomonowicz Uricki i Grigorij Sokolnikow (Hirsz Brilliant).

Gułagiem, czyli systemem obozów pracy przymusowej na terenie ZSRR, w których życie straciły miliony ludzi różnych narodowości, kierowali od 1930 do 1939 r. bolszewicy pochodzenia żydowskiego, kolejno Fiodor Eichmans, Łazar Kogan, Matwiej Berman oraz Israil Pliner. W okresie "wielkiego terroru" znaleźli się, jak miliony ich ofiar, pod ścianą i z rozkazu Stalina zostali rozstrzelani. W przeddzień „wielkiego terroru” wśród pracowników na kierowniczych stanowiskach w osławionym NKWD przodowali Żydzi (38 proc.), których, o dziwo, było więcej niż rdzennych Rosjan (32 proc.). Stalin musiał się ich mocno obawiać, bo czystki zarządzone zostały w dużej mierze do rozprawy z Żydami okupującymi najwyższe stanowiska w partii i organach bezpieczeństwa. Dość powiedzieć, że po przeprowadzeniu "wielkiej czystki" na kierowniczych stanowiskach w NKWD pozostało w 1940 r. tylko 3,5 proc. Żydów, a udział Rosjan w kierowaniu zbrodniczą machiną wzrósł aż do 65 proc.

O tym, co wyprawiali z polskimi patriotami po zakończeniu II wojny światowej prokuratorzy, sędziowie i funkcjonariusze bezpieki żydowskiego pochodzenia zapisano całe tomy, więc komentarz wydaje się zbędny. Podobnie jak komentarz odnoszący się do globalnego kryzysu gospodarczego wywołanego w 2008 r. przez spekulacyjne machlojki kilku banków, wśród których pierwsze skrzypce grały Lehman Brothers założony w 1850 r. przez żydowskich imigrantów z Niemiec braci Lehmanów oraz Goldman Sachs założony w 1869 r. przez niemieckiego imigranta żydowskiego pochodzenia Marcusa Goldmana. Pęknięciu internetowej bańki giełdowej czujnym okiem przyglądał się prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) Alan Greenspan.

Po ostatnim ekscesie premiera Izraela i jego ministra polski rząd nie może już biernie przyglądać się rosnącemu w tym kraju antypolonizmowi. Atak na Polskę trwa od wielu lat i nie ma końca. Trudno się przed nim bronić. Zawiodły nasze media, zawiodła polska dyplomacja. A antysemityzm w innych krajach Europy? O tym mówi się rzadko. Czas najwyższy na zaostrzenie kursu wobec Izraela. Nie wolno przede wszystkim pozwolić, by Żydzi oskarżali nas przed całym światem o "udział w Holocauście". Potrafimy zmierzyć się z własną przeszłością, nie wypieramy się istnienia polskich nikczemników denuncjujących podczas wojny Żydów, ponieważ są to historyczne fakty. Ale zarzut o udziale Polaków w Holocauście to potwarz. I nie zmyją tego ewentualne obłudne przeprosiny po zakończeniu izraelskiej kampanii wyborczej. Nie chodzi jednak o to, by pójść z Izraelem na medialną i dyplomatyczną wojnę i poczynić sobie kolejnego wroga. Przyjęcie w stosunkach dyplomatycznych bardzo twardego kursu wobec Izraela jest jednakowoż w Polsce powszechnie oczekiwane. To państwo nie było bowiem, nie jest i nigdy nie będzie przyjacielem Polski.

Foto: Internet

Wróć