Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Komu należy się paternoster...

30-06-2021 22:08 | Autor: Maciej Petruczenko
Jeśli miałbym ocenić to wszystko, co dziś dzieje się wokół mnie, to musiałbym przyznać rację angielskiemu myślicielowi i pisarzowi, skądinąd zagorzałemu piewcy chrześcijaństwa – Gilbertowi Keithowi Chestertonowi (1874-1936), który trafnie stwierdził, że nie chodzi o to, iż świat stał się gorszy, tylko naświetlenie wydarzeń stało się o wiele lepsze. Chesterton zdobył się również na celny żart, formułując taką tezę: „Dziennikarstwo polega na tym, że informację o śmierci lorda Johna przekazuje się ludziom, którzy nawet nie wiedzieli, iż lord John żył”.

Obecnie ową tezę można śmiało odnieść do członków episkopatu Polski. Większość społeczeństwa nie miałaby zielonego pojęcia o istnieniu wielu biskupów i kardynałów, gdyby papież Franciszek nie zdecydował się wreszcie, żeby doprowadzić ich do porządku, co oficjalnie odnotowały media. I nie jest tak, iż ci panowie stali się nagle gorsi, tylko naświetlenie ich działań uległo zdecydowanej poprawie, bo hasło „tylko nie mów nikomu” straciło ważność. No i nie tylko wierni mogli – jak to się mówi – od razu przejrzeć na oczy.

Tak Bogiem a prawdą, gdy Franciszek posiadł wiedzę o kolejnych odkryciach, jakich dokonuje się w polskim Biskupinie, zaczął tych bon vivantów i samozwańczych dyktatorów, jednego po drugim, wzywać na dywanik, żeby uświadomić im – gdzie Rzym, gdzie Krym. Mówiąc zaś bardziej dosadnie, opiernicza teraz posiadaczy cennych pierścieni i strojnych purpuratów jak bure suki. Z wysokości Wzgórza Watykańskiego widać dostrzegł, że w głowach im się poprzewracało. Chciwość, pazerność i dwulicowość są wreszcie karane przez samego szefa, a błyskawiczne usuwanie wielkopańskich naczelników diecezji, niekiedy zwyczajnych pijaków i wydrwigroszy, jest najlepszym świadectwem, iż Franciszek wie już o nich wszystko co trzeba.

Kościół – jako instytucja moralnie spajająca społeczeństwo przez setki lat – chwieje się teraz i klęka przed wiernymi, spowiadającymi go z ewidentnych grzechów. Będąca niewątpliwym efektem celibatu pedofilia, o której się najwięcej mówi, to tylko wierzchołek góry lodowej. Największym grzechem ludzi Kościoła stało się bowiem jawne żerowanie na majątku publicznym. Pod płaszczykiem „potrzeb sakralnych” działająca wedle średniowiecznych zasad instytucja zawłaszczyła bowiem pół Polski bez mała i wciąż żąda więcej i więcej, wykorzystując w tym celu nawet najdrobniejsze luki prawne. Niektórzy powiadają, że to współcześni Krzyżacy, tylko w celu zawłaszczania nie posługują się mieczem. O kościelnym faryzeuszostwie mówią coraz częściej sami księża, jak choćby ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jak na ironię jednak, obecne władze RP robią dobrą minę do złej gry. Im bardziej prominentni i pomniejsi duchowni się kompromitują, tym bardziej sprzyja się ich żądaniom, próbując przemienić indywidualną, dyskretną wiarę w Boga – jak nakazuje Biblia – w zbiorowy fanatyzm religijny, wymuszany instruktażem szkolnym. I tej tendencji delegowany do spraw edukacji i nauki minister Przemysław Czarnek nawet nie usiłuje wybielić. Skądinąd boska zasada wolnej woli ginie w coraz większej czeluści nakazów i zakazów. A jak wytłumaczyć dzieciom uczęszczającym na lekcje religii w szkole, że obecni apostołowie, strojni w biskupie szaty, nie są właściwymi autorytetami moralnymi? Przecież dzieciarnia łatwo dowiaduje się całej prawdy z Internetu. I prędzej uwierzy Internetowi niż ambonie.

Surowy paternoster należy się episkopatariuszom, którzy – nie za darmo zapewne – sami zaprzeczają głoszonym przez siebie zasadom i zgadzają się na naruszanie świętości związku małżeńskiego (co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza). W efekcie zamiast przestrzegania tych zasad widzimy, że wśród elit zadaje się raczej znane z przedwojennej piosenki pytanie: czy pani Marta jest grzechu warta? No cóż, za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli... A swoją drogą, wyspecjalizowani prawnicy oraz dociekliwi reporterzy w wielu wypadkach wskazują, że w pozyskiwaniu cudzych majątków Kościół – rzymskokatolicki akurat – potrafi działać niczym zorganizowana grupa przestępcza. Sam nie ośmieliłbym się wysunąć takiego oskarżenia, ale z licznych publikacji wyczytuję to między wierszami. Inna sprawa, że w długoletnim ukrywaniu przestępstw pedofilii, popełnianych przez księży, można się było śmiało dopatrywać mafijnej zmowy, swoistej omerty. I całe szczęście, że bezkarność w tym względzie została wreszcie ukrócona i to przy znacznym współudziale papieża Franciszka.

Ale bezkarność, a w każdym razie nieponoszenie jakiejkolwiek odpowiedzialności za sprzeniewierzanie majątku publicznego to przecież nie jest wyłącznie grzech kleru. Zmarnować miliard złotych to dla polskiego rządu – jak splunąć, jeśli przyjrzeć się choćby temu, co zrobiono w Ostrołęce. Tym bardziej więc lekceważy się wyrzucenie w błoto „głupich” 70 milionów, wydanych z ewidentnym naruszeniem prawa na niedoszłe wybory prezydenckie. Gdyby spytano mnie o grzechy samych premierów, zadałbym nie byle jaką pokutę i Beacie Szydło, i Mateuszowi Morawieckiemu. I nic nie pomogłaby tu wygłaszana uporczywie Ewangelia według premiera Mateusza, który – gdy jakże często mówi, że jest dobrze, to on tylko mówi. A nie zająknie się nawet o stopniowym ograniczaniu samorządności lokalnej, co może najjaskrawiej uwidacznia się na przykładzie Warszawy. Już nie tylko poprzez wprowadzenie „eksterytorialności” placu Piłsudskiego, lecz również poprzez zagarnięcie przez państwo Szpitala Południowego na Ursynowie.

Kolejnym źródłem konfliktów staje się uchwalona przez Sejm ustawa w kwestiach reprywatyzacyjnych. Ma ona swoje zalety ze społecznego punktu widzenia, ale po ewentualnym wejściu w życie może wyrządzić bezpodstawnie mnóstwo indywidualnych krzywd, zwłaszcza w Warszawie. Tymczasem orzecznictwo sądów w tych sprawach cechuje taka rozbieżność, że nikt już nie jest w stanie w tym się połapać. Nie tylko z tego powodu zresztą obywatele RP tracą powoli szacunek dla prawa...

Wróć