Pewien koneser znany w Warszawie,
Zawsze o srebrnej marzył… zastawie.
Chodzi o łyżki, widelce, noże,
Żadnych skojarzeń nie mam, broń Boże!
Mówią, że bierze… udział w aferze.
Ponoć budować chciał coś… Nie wierzę!
Ów kolekcjoner, przyznacie sami,
Zawsze otaczał się kryształami.
Sam jest kryształem! Wzór w pewnym sensie.
Jakież kryształy trzyma w kredensie!
Dzbany, kieliszki, szklanki i wazy,
Piękna kolekcja! Same okazy.
Są tu kryształy z najwyższej półki,
Stare szkatułki z czasów Gomułki,
Są też karafki i salaterka,
Pamiętające epokę Gierka.
Są w tej kolekcji kielichy święte,
Wśród nich kryształy wielekroć rżnięte,
A zwłaszcza jeden kryształ bezcenny,
Z Krosna. Zdobyty w stanie wojennym.
Od lat kolekcja rosła i rosła.
Dumny jest z siebie kustosz Jarosław,
Lecz teraz biedny nie może zasnąć,
Bo się na półce zrobiło ciasno.
Z czasem do zbioru przylgnęły nowe
Marnej jakości szkła butelkowe,
Co popierały się, wychwalały,
I udawały cenne kryształy.
Lecz nadszedł koniec. Krótko błyszczały,
Bo tak się pchały, aż pospadały.
Wszystkie rozbiły się w drobny mak.
Czy tych kryształów będzie nam brak?
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)