Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kolejny alarm bombowy na Ursynowie

17-11-2021 21:49 | Autor: Piotr Celej
Po raz kolejny „żartowniś” napisał z informacją, że w placówce edukacyjnej na Ursynowie znajduje się ładunek wybuchowy. Budynek ewakuowano, trwają poszukiwania sprawcy alarmu.

Alarmy bombowe na Ursynowie zaczynają urastać do rozmiarów plagi. 27 czerwca 2019 roku na 21 publicznych przedszkoli 10 (P 400, 395, 385, 394, 55,52,366,401, 283, 352) otrzymało maila z informacją o zagrożeniu bombowym. Wszystkie budynki sprawdzała policja, część dzieci musieli odebrać rodzice, w niektórych placówkach przeprowadzono zajęcia na zewnątrz budynku. 19 kwietnia 2021 roku na skrzynki e-mailowe szkół i przedszkoli z Ursynowa trafiły informacje o bombie ukrytej w plecaku jednego z dzieci. Sprawdzanie wówczas było bardzo żmudne. W 2021 roku doszło również do trzech innych incydentów - zawsze według tego samego schematu - wiadomość e-mail do szkoły. Sprawcy lub sprawca alarmów jest człowiekiem pozbawionym empatii. Wśród placówek, które musiały być ewakuowane było nawet Przedszkole Specjalne mieszczące się przy ulicy Teligi na Ursynowie.

Rodzice wzywani do szkoły

W poniedziałek, po godzinie 11 rodzice uczniów Przedszkola nr 52 zostali wezwani na ulicę Koncertowa celem odbioru dzieci. Powodem była informacja, że w placówce znajduje się ładunek wybuchowy. Po raz kolejny rodzice byli zmuszeni do zwalniania się z pracy celem odebrania dzieci. Policja jednak nie może odnaleźć sprawcy. Placówki oświatowe za to są świetnie przygotowane do ewakuacji.

- Wyćwiczyliśmy sprawność, w związku z tym, że nie był to pierwszy alarm bombowy w naszej placówce, jesteśmy już przygotowani na tego typu informacje. Zawsze bierzemy je na poważnie, nie bagatelizujemy żadnych doniesień tego typu. Dzieci błyskawicznie opuszczają budynek, są ubrane odpowiednio do pogody, zawiadamiamy policję i rodziców. Podczas akcji ewakuacyjnej zachowujemy też wszystkie restrykcje sanitarne związane z pandemią - mówiła mediom po jednym z alarmów przedstawiciel przedszkola nr 395 im. Barbary Lewandowskiej.

Trop rosyjski?

Co jest jednak przyczyną niewykrywalności sprawców? Zdecydowanie łatwiej jest namierzyć telefoniczny alarm od tego za pomocą wiadomości e-mail. Sprawca tego drugiego ma wiele możliwości zacierania śladu po swojej działalności. Są to: zagraniczne domeny, szyfrowane połączenie VPN czy korzystanie z Internetu dostępnego w miejscach publicznych jak np. placówki biblioteczne. Problemem są szczególnie wiadomości, które nadsyłane są z zagranicznych domen. Kontakt z admiratorami danych osobowych jest niezwykle czasochłonny. Ponieważ policji wciąż nie udało się złapać sprawcy, możemy śmiało domniemywać sprawcą lub sprawcami tego czynu są osoby sprawnie radzące sobie z ukrywaniem śladów w Internecie. Czy jednak jest to owoc pracy “trolla”, który czerpie satysfakcje, gdy paraliżuje miasto, czy też kilku osób?

Jeden z funkcjonariuszy mokotowskiej komendy policji, oprócz ogólnego wykładu o metodach poszukiwania szyfrowanych maili za granicą, nieoficjalnie powiedział, że sprawa może mieć swoje źródło... w Moskwie! Działania paraliżujące miasto, rozbijające pracę placówek i policji oraz narażające na koszty skarb państwa nasilały się bowiem wraz z nasileniem działalności wschodnich służb. Czyżby alarmy bombowe były kolejnym, po kryzysie migracyjnym i dezinformacji w sprawie COVID-19, działaniem służb ze wschodu? Pewne jest, że obecne procedury pozwalają na tego typu działania.

Sprawcy bądź sprawcom fałszywych alarmów bombowych grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat pobytu za kratami. Przestępca będzie musiał też zapłacić co najmniej 10 tys. złotych nawiązki na rzecz skarbu państwa oraz drugie tyle świadczenia pieniężnego. Kwoty te mają być pokryciem kosztów przeprowadzenia akcji, ale rzeczywiste mogą być o wiele wyższe.

Wróć