Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Klątwa wokół ulicy Kazury

25-07-2018 22:14 | Autor: Maciej Antosiuk
Nie mają szczęścia wszystkie inwestycje otaczające ul. Kazury. Właśnie unieważniono piąty przetarg na budzącą kontrowersje budowę żłobka wewnątrz osiedla. Kolejny raz oferty wykonawców niemal dwukrotnie przekroczyły środki, jakimi dysponuje dzielnica. Najtańsza propozycja realizacji wyniosła aż 9,5 mln złotych.

Mieszkańcy ulicy Kazury obawiają się, że planowany wewnątrz ich osiedla żłobek spowoduje napływ aut rodziców odwożących codziennie swoje pociechy do placówki. Powołano nawet w tej sprawie specjalny zespół, którego zadaniem jest wypracowanie kompromisowego rozwiązania. Póki co, z ostatniego przetargu wyłączono 25 miejsc parkingowych, które zaplanowano w projekcie – ich losy nie są jeszcze rozstrzygnięte. Sytuacja w tej okolicy jest o tyle trudna, że codziennie wąskimi osiedlowymi uliczkami przejeżdża tranzyt omijający zatłoczone rondo u zbiegu ul. Płaskowickiej i Stryjeńskich. Dodatkowo budowa Południowej Obwodnicy Warszawy wymusiła likwidację 400 miejsc parkingowych zlokalizowanych wzdłuż ul. Płaskowickiej. Kierowcy musieli przenieść swoje samochody na miejsca wewnątrz osiedla. Wszystko to spowodowało wzrost napięć pomiędzy użytkownikami aut a pieszymi.

Planowany żłobek może więc dodatkowo skomplikować sytuację. Na razie jego powstanie stoi jednak pod znakiem zapytania. Znaczny wzrost cen materiałów budowlanych spowodował, że oferty wykonawców kosztami niemal dwukrotnie przebijają pieniądze, jakie ma do zaoferowania za wybudowanie placówki dzielnica. Poprzednie cztery przetargi unieważniono z tych samych powodów. W efekcie wybudowanie żłobka w 2019 roku staje się nierealne. Podobnie sprawa wygląda z planowanym wewnątrz osiedla na terenach zieleni miasteczkiem ruchu rowerowego. Budząca niechęć sąsiadów inwestycja dotychczas nie doczekała się wyboru wykonawcy. Pomimo przeprowadzenia pięciu przetargów, kwoty, jakie miała do zaoferowania dzielnica na jej wykonanie, również były zbyt niskie. Być może to dobrze, bo wiele osób chciałoby, aby teren pod miasteczko rowerowe został zagospodarowany inaczej, z zachowaniem większej ilości zieleni, na co zwracało uwagę stowarzyszenie Projekt Ursynów.

Co ciekawe, inwestycji-widmo wokół ul. Kazury jest więcej – teoretycznie gotowe przedłużenie ulicy Belgradzkiej od kilku miesięcy nie jest podłączone do ruchu, a na skrzyżowaniu z ul. Stryjeńskich brakuje oznakowań poziomych. Pierwotnie zakończenie prac miało nastąpić 15 maja, ale od tego czasu upłynęły już 2 miesiące. Wszystkiemu winne jest Innogy Polska, w którym trwają procedury biurokratyczne związane z wyznaczeniem nadzoru energetycznego. Mieszkańcy mają też sporo obaw o potencjalne przedłużenie ulicy Belgradzkiej aż do ul. Pileckiego – wszystko dlatego, że kiedyś już takie plany były, a z bliżej nieokreślonych przyczyn burmistrz Robert Kempa podtrzymał decyzję o budowie dwupasmowej jezdni, kończącej się ślepo po 180 metrach. Choć oficjalnie wszyscy zaprzeczają, że takie przedłużenie powstanie, to jednak byłoby ono sporym kłopotem dla mieszkańców osiedla Kazury, którzy obawiają się wynikającej z niego likwidacji parkingów oraz zwiększonego hałasu i spalin pod oknami. Warto dodać, że gdyby ulica Belgradzka była przedłużana – musiałoby to nastąpić po północnej stronie tzw. Górki Kazurki – bliżej bloków.

Brak oddania do użytku przedłużenia ulicy Belgradzkiej blokuje także uruchomienie powstałego niedawno w tym miejscu ośrodka wsparcia dla niepełnosprawnych – miejsce to nie ma drogi dojazdowej. Wybrany w 2014 roku w ramach Budżetu Partycypacyjnego, budzący kontrowersje projekt budowy ośrodka jest inwestycją, która zaliczyła 3-letnie opóźnienie. Zgodnie z zasadami budżetu obywatelskiego projekt powinien zostać zrealizowany jeszcze w 2015 roku, okazało się jednak, że został dopuszczony do głosowania z nadużyciami – w projekcie nie zaplanowano drogi dojazdowej do ośrodka, co podrożyło jego koszt o niemal 50 %. Procedury związane z budową drogi oraz opieszałość urzędników sprawiły, że pomimo upływu wielu miesięcy, ośrodek wciąż nie funkcjonuje.

Czy nad ulicą Kazury ciąży klątwa? Cztery niezrealizowane inwestycje to niewątpliwie dużo. Oczywiście, powodów można upatrywać w przyczynach zewnętrznych – opieszałość Innogy, wzrost cen materiałów budowlanych, pech. Wiele zależy jednak od jakości pracy urzędników. Gdyby przygotowano na te inwestycje więcej środków, być może dziś rozstrzygnięcie przetargów na żłobek nie byłoby problemem. Pytanie: czy konieczna w tej sytuacji była budowa aż dwupasmowego przedłużenia ulicy Belgradzkiej? Taki przekrój jezdni również zwiększa koszty, które można by spożytkować na inny cel. Jedno jest pewne – każdy z tych przykładów pokazuje, że Ursynów zasługuje na to, aby nadzór nad inwestycjami sprawowały osoby, które zbudują zespół kompetentnych urzędników chcących działać na rzecz mieszkańców Ursynowa! Jeżeli włodarze nie będą przełamywać urzędniczej bierności, to jeszcze długo nasza dzielnica będzie rozwijała się w żółwim tempie. Jest jednak wiele przykładów na to, że można to zmienić. Np. w 2018 roku stowarzyszenie Projekt Ursynów zwróciło uwagę na problem śliskich listew na stacjach metra. Dzięki jego naciskom na ZTM, udało się w krótkim czasie zmusić urząd do pilotażowej wymiany listew na antypoślizgowe na dwóch stacjach metra. Jeśli się sprawdzą, wymiana nastąpi także na pozostałych stacjach. To pokazuje, że chcieć to móc. Nieudolność urzędniczych działań przełamać może presja ze strony mieszkańców. Aby tak się stało, za naszą dzielnicę odpowiedzialność muszą wziąć niezwiązani z partiami politycznymi aktywni mieszkańcy Ursynowa, którzy dobrze rozumieją problemy swojej dzielnicy!

Wróć