Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Klaczom i ogiery niestraszne

18-06-2019 22:04 | Autor: Tadeusz Porębski
Dwie najważniejsze próby selekcyjne przed lipcową gonitwą Derby na dystansach 2200 m rozegrane zostały w znakomitych czasach. W sobotę Nemezis bez wysiłku ograła pięć rywalek w nagrodzie Soliny w czasie 2`16,6 sek. Dzień później klacz Pride of Nelson rozprawiła się z dziesięcioma mocnymi ogierami w Nagrodzie Iwna bijąc rekord toru (2`13,4).

Andrzej Walicki, trener klaczy Nemezis, obchodzi w tym roku 50-lecie pracy na Służewcu. Zdaniem większości bywalców toru jest on najlepszym trenerem w 80-letniej historii stołecznego hipodromu. Jego podopieczni aż 12 razy wygrywali prestiżową gonitwę Derby. Po raz pierwszy Błękitna Wstęga zawisła na dachu jego stajni w 1971 r., kiedy w Derby nieoczekiwanie zwyciężyła klacz Daglezja bijąc o kilkanaście długości ogiera Durango. Ostatni raz trenowany przez Andrzeja Walickiego koń wywalczył Błękitną Wstęgę w 2013 r, był nim ogier Patronus. Nestor służewieckiego toru ujawnił swego czasu, że przedłuża o rok swoją trenerską karierę tylko dla jednego konia. Spekulowano, że może to być bardzo utalentowana Plantea, ale po ostatnim weekendzie wychodzi na to, że koniem tym jest Nemezis. Styl, w jakim zwyciężyła w nagrodzie Soliny, jak i uzyskany czas, stawiają tę bardzo dobrą rodowodowo klacz w pierwszym rzędzie pretendentów do tegorocznej Błękitnej Wstęgi.

Tuż obok Nemezis należy postawić Pride of Nelson, triumfatorkę gonitwy o nagrodę Iwna i od niedzieli rekordzistkę toru na dystansie 2200 m. Klacz jest własnością bośniacko - chorwackiego małżeństwa Salihów, a trenuje ją Piotr Piątkowski. Sabina i Salih Plavacowie mieszkają w Polsce od lat i są pasjonatami wyścigów konnych. W przeszłości nie mieli szczęścia ani do koni, ani do trenerów. Obecnie ich stajnia zalicza się do najlepszych na torze, notując od początku sezonu nieprzerwane pasmo sukcesów. Piotr Piątkowski był znakomitym dżokejem, wygrał ponad tysiąc gonitw. Po zakończeniu kariery jeździeckiej okazało się, że jest nie mniej utalentowanym trenerem. Jego podopieczni są zawsze dobrze przygotowani do wyścigów, on sam zaś, w odróżnieniu od wielu kolegów i koleżanek po fachu, udziela w Internecie rzetelnych informacji o formie swoich koni, czym zaskarbił sobie szacunek graczy. Tym bardziej oburzające jest to, że w sobotę pan Piątkowski został publicznie znieważony na padoku przez jednego z właścicieli koni. Chamskie zachowanie tego człowieka, który uroił sobie, że jego mocno przeciętna klacz jest gigantem toru, powinno zostać surowo ukarane przez stewardów z Komisji Technicznej. Nie potrzeba nam na Służewcu rynsztoka.

W nagrodzie Iwna dosiadana przez niezawodnego Tomáša Lukáška gniada Pride Of Nelson potwierdziła wielką klasę, ale zwycięstwo nie przyszło jej łatwo. Opór stawił wskazywany przez "Passę" w poprzednim wydaniu gazety, ale nieliczony przez graczy, ogier Noble Eagle pod Vaclavem Janačkiem. Kolejne trzy miejsca zajęły ogiery ze stajni trenera Adama Wyrzyka – Interview, mocno faworyzowany Salasaman oraz Alex Dream. Po minionej dwudniówce powoli rysuje się obraz tegorocznych Derby. Pierwszymi faworytkami będą zapewne Nemezis i Pride of Nelson, natomiast wysokie dotychczas notowania Salasamana powinny spaść. Znaki na niebie i ziemi wskazują, że dosiadająca tego ogiera na stałe córka trenera Joanna Wyrzyk może sobie nie poradzić w tak prestiżowym wyścigu, jakim są Derby. Tam potrzebne jest nie tylko szczęście i dobry koń, ale także wysokie umiejętności techniczne oraz zmysł taktyczny, a tego mocno uzdolnionej amazonce jeszcze trochę brakuje. Jest to jednak wyłącznie sprawa właściciela konia oraz po trosze trenera i nikomu nic do tego, kto 7 lipca usiądzie na grzbiecie Salasamana.

Na marginesie kolejny kamyk do ogródka pana Tomasza Cekały, szefa spółki "Traf", która ma monopol na organizowanie końskiego totalizatora. Od lat powtarzamy, że jednostkowa stawka w zakładzie "czwórka" jest zbyt wysoka i dlatego pule z roku na rok się kurczą. Niestety, jest to przysłowiowe rzucanie grochem o ścianę – pan prezes Cekała ma własną teorię, z którą uporczywie nie chce się rozstać. Według niego, im wyższa stawka podstawowa w zakładzie, tym wyższy obrót, co jest oczywistą bzdurą. Jak świat długi i szeroki, organizatorzy końskiego totalizatora minimalizują stawki, nakręcając w ten sposób obrót. W USA można zagrać nawet za jedną czwartą dolara. Może wreszcie przemówi do pana prezesa fakt, który niniejszym przytaczamy. Ponoć z faktami nikt rozumny nie dyskutuje, ale w tym przypadku... Otóż w gonitwie drugiej w niedzielę, w której ścigało się aż 10 koni, co powinno być zachętą do gry – pula w "czwórce wyniosła 444,42 zł (słownie: czterysta czterdzieści cztery złote i czterdzieści dwa grosze). Pozostawiamy to bez komentarza.

Wróć