Postępek Rabieja należy uznać za naganny, a jego zdymisjonowanie za w pełni uzasadnione. Kiedy okręt walczy o przetrwanie, jedynie szczury uciekają z niego jako pierwsze. Kapitan i oficerowie zwyczajowo powinni opuszczać pokład jako ostatni. Walczący o przetrwanie okręt został wcześniej opuszczony przez kapitana, ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego mianowicie. Podał się on do dymisji, uznając być może, iż coraz trudniej przychodzi mu tłumaczenie się z zaistniałych podczas jego kadencji niejasności i finansowych zagadek. Z oświadczenia majątkowego, opublikowanego na stronach Sejmu RP, wynika, że Łukasz Szumowski nie ma domu ani mieszkania, ale jest posiadaczem działek o powierzchni odpowiednio 0,12 ha, 1294 mkw. i 1292 mkw. Ich rynkowej wartości w oświadczeniu nie wpisał.
Były minister nie wpisał także pieniędzy ze zbycia udziałów w różnych spółkach, a może chodzić o spore kwoty. Według portalu wyborcza.pl największa to 4 mln 390 tys. zł pochodząca ze zbycia 87.804 udziałów w spółce Vestera, którą prowadził z bratem Marcinem. Minister zbył swoje udziały 1 czerwca 2017 r. Spółka została sprzedana, a po miesiącu firma, która ją kupiła, została zlikwidowana. Co się stało z majątkiem Vestery? Tego nie wie nikt. O niejasnych powiązaniach ministra i mocno nieprzemyślanych zakupach sprzętu przez resort zdrowia media pisały wielokrotnie. Najbardziej bulwersują sprawy rządowych dotacji idących w setki milionów zł dla spółki OncoArendi Therapeutics (OncoArendi), w której blisko 10-procentowy pakiet posiada spółka prezesa Marcina Szumowskiego, brata ministra.
Do tego dochodzi sprawa łańcucha pośredników, którzy sprzedali maseczki Centralnej Bazie Rezerw Sanitarno - Przeciwepidemicznych, po czym cena towaru dla szpitali wzrosła kilkukrotnie. Ponad 370 mln złotych zapłaciło Ministerstwo Zdrowia lubelskiej spółce E&K za 2,2 tys. respiratorów. Wcześniej Szumowski przekonywał ustami rzecznika prasowego resortu, że zamówił 1,2 tys. sztuk respiratorów, a za sprzęt medyczny zapłacił jedynie 200 mln złotych. Czy niejasności w ministerstwie za rządów Łukasza Szumowskiego zostaną wyjaśnione? Na pewno nie podczas kadencji rządów tzw. zjednoczonej prawicy. Czym zatem różni się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski od premiera Mateusza Morawieckiego? Między innymi tym, że dla Trzaskowskiego nie ma w stołecznym ratuszu „świętych krów”, a dla Morawieckiego w kierowanym przez niego rządzie widać są. A przynajmniej były.