Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Już wkrótce początek wyścigowego sezonu na Służewcu

28-03-2018 22:46 | Autor: Tadeusz Porębski
Już za niecały miesiąc służewiecki tor na nowo ożyje. W niedzielę 22 kwietnia rozpocznie się kolejny sezon wyścigowy, który zapowiada się ciekawie. Zgłoszono bowiem aż 1289 koni, o 57 więcej niż w poprzednim roku.

W tym sezonie ścigać się będzie 761 koni pełnej krwi angielskiej, w tym 268 hodowli zagranicznej. Cieszy duża liczba dwulatków, bo aż 300, w tym 107 wyhodowanych poza granicami Polski. Jest to o 37 więcej niż w sezonie 2017. Nieźle prezentuje się również rocznik derbowy (218), jak również roczniki starsze (243). Zwiększyła się liczba zgłoszonych do sezonu koni arabskich czystej krwi (416), jest ich o 39 więcej niż w roku ubiegłym. Zmniejszyła się natomiast z 60 do 44 liczba zgłoszonych kłusaków, jak również półkrewków z 90 do 68. Tych ostatnich w ogóle nie powinno być na Służewcu, bowiem wyścigów dla takich koni nie organizuje żaden szanujący się tor na świecie. W Niemczech półkrewki konkurują ze sobą w tak zwanych "chłopskich wyścigach" (bauerrennen), ale wyłącznie na torach prowincjonalnych.

W gronie dwuletnich folblutów jest kilka z bardzo interesującymi rodowodami. W stajni Adama Wyrzyka przygotowywane są do sezonu ogierek i klaczka (na razie bez imienia) po irlandzkim Anodinie, pełnym bracie znakomitej Goldikovej (7,1 mln USD na koncie!). Anodin to koń z wieloma sukcesami na średnich dystansach. Jako czterolatek wywalczył drugie miejsce w prestiżowej gonitwie Breeders Cup Mile na dystansie 8 furlongów (1610 m), rozegranej w nieosiągalnym na polskich torach czasie 1`32,8 sek. Oba dwulatki są pierwszymi końmi na Służewcu po tym reproduktorze, podobnie jak potomstwo irlandzkiego ogiera Born to Sea (II w irlandzkich Derby), syna zjawiskowej klaczy Urban Sea, która dała m. in. czempiona czempionów Galileo. Ciekawe są również dwulatki po brytyjskim sprinterze Zabedee oraz po spokrewnionym z naszym Easy Go australijskim "milionerze" Helmet, który specjalizował się w wyścigach na milę.

W stajni Janusza Kozłowskiego stoi trzyletni Sacrebleu, pół-brat Cacciniego, zwycięzcy Wielkiej Warszawskiej. Ogier w ładnym stylu ograł w debiucie Dominera, choć był nękany przez kontuzje. Ma piękną akcję i jeśli ominą go problemy zdrowotne, może zajść bardzo wysoko. Maciej Jodłowski i Justyna Domańska trenują natomiast dwuletnie potomstwo ogiera Archipienko, który dał m. in. "trójkoronowanego" Va Banka. Dwuletni ogierek Iron Man, podopieczny trenera Krzysztofa Ziemiańskiego, jest groźny już z nazwy. Poza tym legitymuje się bardzo dobrym rodowodem. Jego ojcem jest irlandzki Planteur (2,2 mln angielskich funtów na koncie), a matką polska derbistka Infamia. Biegający na Służewcu syn Planteura – ogier Xawery – wygrał jako dwulatek wszystko, co było do wygrania.

W dniach 4-14 marca br. grupa polskich jeźdźców odbyła szkolenie w Racing Academy & Centre of Education w Irlandii (RACE), które zostało zorganizowane na zlecenie Polskiego Klubu Wyścigów Konnych i sfinansowane ze środków funduszu szkoleniowego PKWK. W szkoleniu wzięli udział jeźdźcy wyścigowi: dżokej Natalia Hendzel, starsi uczniowie – Joanna Grzybowska i Konrad Mazur, uczniowie – Aleksandra Kowalik, Maria Nikonorow i Martyna Sommer, jak również jeźdźcy treningowi – Alicja Wieczorek oraz Marlena Włostowska.

Szkolenia polegały na przejażdżkach w hali oraz na szkolnym torze treningowym o nawierzchni all-weather pod okiem instruktorów RACE. Były filmowane, a następnie omawiane z kursantami. Poziom umiejętności polskich jeźdźców został pozytywnie oceniony przez irlandzkich szkoleniowców. Wartością dodaną kursu w RACE były zajęcia na symulatorach. Polscy kursanci – pod okiem byłego dżokeja, a obecnie instruktora RACE Paddy’ego Flooda – intensywnie pracowali nad poprawą i doskonaleniem dosiadu, równowagą, posyłem oraz prawidłowym używaniem bata. Należy pogratulować prezesowi PKWK Tomaszowi Chalimoniukowi trafionej decyzji o sfinansowaniu szkolenia ze środków klubu.

W 2016 r. Francuzi – za 100 tys. złotych – kupili na aukcji w Warszawie wyhodowanego w SK Iwno dwuletniego ogierka Tunis (Estejo – Tracja po Llandaff). Jak na polskie warunki, miała to być dobra cena, więc okrzyknięto transakcją świetnym biznesem. Zaledwie po roku okazało się, że może to być najgorszy biznes w historii jesiennych warszawskich aukcji. Już jako trzylatek Tunis wygrywał we Francji wyścigi przeszkodowe klasy listed. Wchodząc w wiek 4 lat wychowanek SK Iwno ma już na koncie 333,413 euro (prawie 1,5 miliona zł) wygranych nagród, a to dopiero początek, bo w płotach i przeszkodach czterolatek to jeszcze junior. Chyba przeoczono, że Tunis ma inbred (5x5) na legendarnego ogiera Northern Dancer, a to w hodowli znaczy wiele. Polski ogier udowodnił postawioną lata temu tezę, że w naszym kraju hoduje się wysokiej klasy folbluty, dysponujące nieprzeciętnym talentem skokowym. Tym większa szkoda, że Służewiec – przez brak wyobraźni wyścigowych decydentów – pozbył się gonitw płotowych. To taki kraj: tam, gdzie mamy szanse na rozwój, zwijamy się i na odwrót.

Przypadek Tunisa skłania do rozmyślań nad fachowością polskich specjalistów od hodowli koni wyścigowych. Wychodzi na to, że znają się oni na hodowli jak kura na pieprzu i nie dorastają do pięt ekspertom z czasów komuny. Tamci za grosze sprowadzali do kraju reproduktory, które zapisały się złotymi zgłoskami w naszej hodowli. Ogiery Mehari, Dakota, Negresco, Conor Pass, Pyjama Hunt, czy Saragan zostały starannie wyselekcjonowane i każdy z nich dał wybitne potomstwo. Dwa pierwsze położyły największe zasługi dla polskiej hodowli konia pełnej krwi.

Tunis nie jest pierwszym bardzo dobrym koniem, którego pozbyliśmy się za czapkę gruszek. Ogier Dżudo (Conor Pass – Dżuni), triumfator prestiżowych nagród Rulera i St. Leger, został w 1981 r jako czterolatek sprzedany za pół darmo do Szwecji. Biegał i wygrywał w Szwecji, Francji, Hiszpanii, Niemczech i Anglii. W poniedziałek 16 sierpnia 1983 r. wpływowy hiszpański dziennik El Pais pisał na pierwszej stronie sportowej: "Gonitwę Copa de Oro de San Sebastián (2400 m) z milionem peset dla zwycięzcy, która jest jednym z trzech najważniejszych testów w kalendarzu hiszpańskim, wygrał po raz pierwszy od 13 lat koń obcy – polskiej hodowli ogier Dżudo".

Wyhodowany w 1999 r. w SK Widzów ogier Masini (Dixieland – Mansarda) nie rokował na przyszłość. Taka przynajmniej była opinia polskich "fachowców" od koni pełnej krwi. Natomiast Czechom bardzo się podobał, więc kupili go za niewielkie pieniądze. Opłaciło się. Masini startował 47 razy (14 razy I miejsce, 23 razy miejsca płatne), zasilając konto nowych właścicieli z Czech kwotą 544.100 euro. Ogier najlepiej czuł się na dystansie 5000 m.

Kolejna gwiazda, której pozbyła się za grosze SK Widzów na rzecz Czechów, to urodzony rok po Masinim wyborny sprinter Scyris (In Camera – Scytia), wnuk hodowlanego czempiona ogiera Sadller’ s Wells. Startował przez 7 lat, biorąc udział w 53 wyścigach, z których wygrał aż 35, gromadząc na koncie ponad 160 tys. euro i 5,5 miliona koron. Scyris ma w rodowodzie inbred (4x5) na klacz Somethingroyal, matkę legendy amerykańskiego turfu ogiera Secretariat. Ten fakt został zapewne przeoczony przez polskich "znawców". Skorzystali z tego sprytni Czesi. Siwek biegał w Polsce, Czechach, Austrii oraz na Słowacji i uzyskał licencję w niemieckich księgach stadnych (Oldenburskiej, Westfalskiej i Reńskiej).

Opinie polskich "fachowców" o możliwościach wyhodowanego w SK Moszna wałacha Tiumen (Beaconsfield – Toscanella) były mocno średnie. Rzekomo był tępy. Sprzedano go więc... oczywiście Czechom. W ich treningu "tępy" Tiumen dostał skrzydeł i wygrał trzy razy z rzędu Wielką Pardubicką (6900 m), uważaną za najtrudniejszą gonitwę typu steeplechase cross country na świecie.

Po wygraniu najważniejszych gonitw i ustanowieniu kilku niepobitych do dzisiaj rekordów służewieckiego toru fenomenalny Intens (Belenus – Inicjatywa) powinien zostać przekazany do treningu na Zachód, najlepiej do Niemiec i przynosić chwałę polskiej hodowli, a wielkie pieniądze swojemu właścicielowi. Ogier był talentem, jaki rodzi się raz na kilkadziesiąt lat, i z pewnością zostałby na Zachodzie gwiazdą. Tak wybitny koń został jednak w wieku trzech lat sprzedany do... Rosji. Rok później padł tam na kolkę.

W odróżnieniu od właściciela Intensa, właściciel ogiera Ruten (El Prado – Rash), innego znakomitego folbluta biegającego w Polsce, nie zdecydował się na jego sprzedaż do Niemiec, mimo że proponowano mu bardzo dobrą cenę. Wabikiem dla zagranicznego kontrahenta było to, że sprowadzony z USA jako dwulatek Ruten legitymuje się unikatowym w skali Europy "nickiem". Ma hodowlany inberd 5x5 na pożądanego w hodowli Native Dancera, a za sprawą swojej matki szczyci się prawie identycznym połączeniem krwi jak najlepszy europejski reproduktor ostatnich lat, angielski derbista Galileo. Niestety, syn hodowlanej ikony nie cieszy się takim wzięciem wśród polskich hodowców, jakim powinien cieszyć się koń z tak znakomitym "papierem". W hodowli oczywiście nie ma tak, że dwa plus dwa równa się cztery, na przykład legendarny Secretariat zupełnie nie sprawdził się jako reproduktor. Wiesław Saniewski, właściciel Rutena, tkwi jednakowoż w przekonaniu, że jego podopieczny spłodzi wkrótce czempiona, który zawojuje nie tylko polskie tory. Biorąc pod uwagę wspaniałe geny Rutena, wcale nie jest to przekonanie na wyrost.

Nowy sezon na Służewcu to nowe rozdanie na najwyższym szczeblu dowodzenia zabytkowym hipodromem. Włodzimierza Bąkowskiego, wieloletniego dyrektora Oddziału Służewiec – Wyścigi Konne Totalizatora Sportowego, zastąpiła na tym stanowisku Joanna Górska. Po torze rozszedł się szmer niepokoju, bowiem nazwisko nowej dyrektor jest nieznane w środowisku wyścigowym. Życie uczy cierpliwości, należy więc spokojnie czekać na rozwój wypadków i na razie wstrzymać się z wydawaniem opinii.

Wróć