Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jeden czy dwa bazarki ”Na Dołku”?

30-09-2015 21:15 | Autor: Piotr Karczewski
Polemika radnego dzielnicy Ursynów Piotra Karczewskiego(PO).

W tygodniku Passa z dnia 24 września br., ukazał się tekst Pani Iwony Wesołowskiej „Prawda czy ściema wokół Bazarku ”Na Dołku”. Zawiera on wiele błędnie zinterpretowanych faktów, chciałbym więc je sprostować i przedstawić, jaka jest prawda.

1. Napisała Pani, że będą dwa bazarki. Prawda jest taka, że będzie jeden bazarek, który będzie funkcjonował w miejscu tymczasowym na tych samych zasadach, co teraz. Ta forma sprawdziła się i nie widzę powodu, aby ją zmienia

2. Twierdzi Pani, że pętla, na którą chcą się przenieść kupcy „w soboty i niedziele (…), raczej zamiera”. Prawda jest taka, że skoro pętla zamiera w weekend, to będzie to niewielka strata komunikacyjna dla mieszkańców Ursynowa. Tym bardziej, że pętla będzie odcięta od części Ursynowa budową drogi S2.

3. Zauważyła Pani, że „przy pętli autobusowej są aż dwa sklepy monopolowe, wokół których wieczorami, i nie tylko, zalegają alkoholicy i bezdomni. Ma z nimi kłopoty policja, straż miejska i mieszkańcy”. Prawda jest taka, że śpią oni pod wiatami autobusowymi, znajdującymi się na pętli. Ogrodzony i strzeżony całą dobę bazarek zlikwiduje problem w tym miejscu. Gdzie przeniosą się w/w osoby naprawdę trudno przewidzieć. Zapewniam jednak, że nie znajdą sobie „noclegowni” na targowisku. 

4. Pyta Pani „jakiż to stopień cywilizacji i estetyki osiągnął prezes Karczewski zarządzając od blisko dziesięciu lat tymczasowym bazarem, i co ma na myśli, gdy mówi o estetyce kolejnego <tymczasowego targowiska>?” Prawda jest taka, że jak Pani zauważyła, od momentu kiedy zostałem Prezesem, przyszłość bazarku stała pod znakiem zapytania ze względu na budowę POW. Trudno inwestować w coś, co może być zaraz zburzone. Jednak w tym wspomnianym dziewięcioletnim okresie wybudowaliśmy chodniki w sobotnio-niedzielnej części giełdy - wcześniej było tam grzęzawisko, całe ogrodzenie bazaru zostało wymienione na nowe, bardziej estetyczne, wybudowaliśmy wiatę śmietnikową, której wcześniej nie było i wykonaliśmy wiele innych prac modernizacyjnych,  dzięki którym targowisko cały czas funkcjonuje. We wrześniu br. mieliśmy dwie kontrole: z Sanepidu i ZDM-u; obydwie na piśmie stwierdziły porządek na naszym terenie. Oczywiście są ludzie nam nieprzychylni, którzy chcąc udowodni, że bazarek jest brudny i zaniedbany,  fotografują giełdę w godzinach 15:00 - 17:00 w weekend, kiedy to kupcy kończą pracę. Wtedy faktycznie część sprzedających pozostawia po sobie nieład, ale od tego mamy ekipę sprzątającą, która czeka, aż kupcy opuszczą plac handlowy i przywracany jest porządek. To tak jakby, ktoś robił zdjęcia naczyń, przed włożeniem do zmywarki i miał pretensje, że są brudne.

5. Napisała Pani w kontekście tymczasowej lokalizacji bazarku na pętli „o tłumach kupujących, spalinach, zgiełku i hałasie”. Prawda jest taka, że cieszy mnie ogromnie, że tak Pani napisała - paradoksalnie sama Pani stwierdza, że ta lokalizacja z punktu widzenia handlu jest trafiona. Nikt nie mówił nigdy o tym, że w okolicach straży pożarnej czy za Megasamem byłyby tłumy kupujących. Nie należy się więc dziwić kupcom, że chcą handlować tam, gdzie są ludzie. Natomiast zgiełk i hałas będzie i tak dochodził z pobliskiej budowy drogi ekspresowej. Bardzo prawdopodobne jest, że w celu przyspieszenia prac będą one trwały także w weekendy, a nie sądzę aby bazarek generował większy hałas.

6. Na koniec zastanawia się Pani, że  „(…) wszyscy – od burmistrza po ostatniego mieszkańca ul. Polaka - chcą, aby bazarek funkcjonował i służył mieszkańcom Ursynowa. A zatem wcale nie o bazar tu chodzi, nie o bazar tak zaciekle walczy radny Karczewski, co próbuje nam wmówić, ale tylko i wyłącznie o jego lokalizację przy ul. Polaka, ponieważ uznał, że jest to w interesie prezesa Karczewskiego””. Prawda jest taka, że walczę o miejsce handlowe, w którym kupcy będą mieli klientów i będą mieli dochody ze sprzedaży. Nie chodzi o to, aby przenieść bazarek gdziekolwiek (np. w okolice straży pożarnej, gdzie nie ma przede wszystkim zgody właściciela gruntu, nie ma też żadnej infrastruktury czy komunikacji), lecz aby znaleźć miejsce, w którym pojawią się klienci. My nie mamy obecnie alternatywy dla tymczasowej lokalizacji i tego zdaje się Pani nie rozumie. Wielokrotnie odnosiłem się do innych sugerowanych lokalizacji, przytaczając trudne do podważenia argumenty dlaczego nie możemy zaakceptować tych miejsc. Powtórzę jeszcze raz, dobitnie: bazarek będzie istniał jedynie tam, gdzie będą kupujący. Kupcy nie walczą o, jak to Pani ujęła „robienie kasy”, ale o znalezienie miejsca, w którym zarobią na utrzymanie siebie i swoich rodzin. Kiedy handel przestanie być dochodowy, zaczną szukać innych sposobów na życie. Jeżeli nie zrezygnują z handlu, to znajdą inną lokalizację i nie wrócą już na Ursynów.

Proszę mi wyjaśnić, jaki konkretnie prywatny interes miałbym mieć w ulokowaniu targowiska przy ul. Polaka? Od lat nie handluję na bazarku (co również wielokrotnie podkreślałem), nie odnoszę też korzyści z wysokości obrotów u poszczególnych kupców - ani jako prezes Stowarzyszenia ani tym bardziej jako radny. Jak dla mnie bazarek mógłby być w innym miejscu - np. na terenie za Urzędem Dzielnicy czy też na terenie tzw. Fortepianu. Jednak jest to zwyczajnie niemożliwe i przyjmuję to z pokorą, tak samo jak zdaję sobie sprawę z konieczności budowy drogi S2 i jej nie oprotestowuję. Po prostu nie ma innej możliwości - albo tymczasowa lokalizacja przy ul. Polaka albo bazarek czeka likwidacja.

Mam wrażenie, że Pani Wesołowska nie wiedząc już jak walczyć ze mną, atakuje ad personam. Doszukując się znamion paranoi i stawiając pod wątpliwość moralność, ucieka się do chwytów poniżej pasa, próbując wmawiać ludziom, że w moich działaniach istnieje konflikt interesów. Wczytuję się w tekst Pani Wesołowskiej i na podstawie stawianych w nim zarzutów i insynuacji, dochodzę do wniosku, że jej zdaniem:

1. Kwestia konfliktu interesów nie byłaby aktualna, gdyby ulokować bazarek na obrzeżach Ursynowa. Jeśli mielibyśmy inną lokalizację dla bazarku, to konflikt interesów by nie zaistniał.

2. Gdybym nie był jednocześnie prezesem Giełdy „Na Dołku” i radnym dzielnicy Ursynów, to zapewne część mieszkańców z ulicy Polaka nie protestowałoby przeciwko ulokowaniu w ich pobliżu targowiska.

Kogo, zamiast Piotra Karczewskiego można wskazać jako osobę reprezentującą interesy kupców i klientów? Kto chciałby dostawać cięgi za pomoc innym? Czy rzeczywiście chodzi o domniemany konflikt interesów?

Przypomnę jeszcze raz, że nie prowadzę interesów na bazarku i teoretycznie kwestia lokalizacji mogłaby mnie nie dotyczyć, ale wiem, że ludzie pracujący na „Dołku” zaufali mi i wierzą, że zrobię wszystko, aby znaleźć dla nich najlepsze miejsce do handlu. Miejsce, w którym będą zadowoleni ze swojej codziennej, ciężkiej pracy, gdzie ich zaangażowanie będzie owocowało sympatią klientów.

Wróć