Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jakie są zalety jednomandatowych okręgów wyborczych?

02-09-2015 21:56 | Autor: Jarosław Szmyt
Na początku września odbędzie się referendum, podczas którego odpowiemy na pytania dotyczące m. in. wprowadzenia w wyborach do Sejmu jednomandatowych okręgów wyborczych. Warto zatem poznać zasady jakim rządzi się system JOW i porównać go z obecnie obowiązującym systemem wyborczym.

W systemie JOW wybieramy jednego posła, w systemie obecnie obowiązującym wybieramy posłów w okręgach wielomandatowych. Na przykład gmina Ożarów Mazowiecki, której od lat jestem mieszkańcem, znajduje się w okręgu OKW Warszawa II liczącym milion mieszkańców. Mandaty poselskie otrzymuje 12 osób.

Art. 261 Kodeksu Wyborczego określa tzw. „jednolitą normę przedstawicielstwa”, według której dokonuje się podziału kraju na okręgi wyborcze. Zastosowanie tych zasad do systemu wyborczego JOW oznacza powstanie 460 okręgów wyborczych średniej wielkości zaludnionych średnio przez około 90.000 mieszkańców. Dla  mieszkańców gminy Ożarów Mazowiecki oznacza to, że w systemie JOW będziemy wybierać posła tylko z mieszkańcami pozostałych gmin powiatu warszawskiego zachodniego, a nie całego wianuszka gminy podwarszawskich na obszarze od Pruszkowa do Wołomina.

Zmiana wielkości okręgu wyborczego ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia istoty zmiany jaką wprowadzą JOW-y. pierwsze, JOW-y ułatwiają start w wyborach praktycznie każdemu obywatelowi RP, wystarczy zebrać wymaganą liczbę podpisów, aby móc kandydować w wyborach do Sejmu. W obecnym systemie wyborczym, aby realnie brać udział w wyborach trzeba znaleźć się na liście kandydatów komitetu wyborczego, który zarejestrował listy na obszarze całego kraju. W innym przypadku przekroczenie 5 proc. progu wyborczego i uczestniczenie tym samym w podziale mandatów jest praktycznie nieosiągalne.

Po drugie, JOW-y wymuszą na partiach politycznych zmianę systemu przyznawania nominacji kandydatom na posłów. Żadna z partii politycznych nie będzie mogła pozwolić sobie (bez ryzyka, że poniesie porażkę) na wystawienie kandydata, który skompromitował się udziałem w takiej lub innej aferze, lub po prostu był miernym posłem. W obecnie obowiązującym systemie wyborczym, żeby otrzymać mandat poselski wcale nie trzeba wygrać wyborów w danym okręgu! Wystarczy zebrać głosy swoich zwolenników, pomaga w tym umieszczenie na liście zaledwie jednego dobrego kandydata, tzw. lokomotywy wyborczej, którego wynik „wciąga” do Sejmu osoby zajmujące na danej liście tzw. miejsca biorące. W poprzednich wyborach posłem został kandydat, który otrzymał zaledwie 3075 głosów w okręgu liczącym 2 miliony mieszkańców! W większościowym systemie wyborczym taka sytuacja nie ma prawa się zdarzyć.

Po trzecie, poseł wybrany w obecnie obowiązującym systemie wyborczym, z powodów, które przytoczyłem powyżej, odpowiedzialny jest nie przed wyborcami, a sprzed szefem swojej partii.

Po czwarte, kampania wyborcza w systemie JOW jest dużo tańsza niż w systemie obecnie obowiązującym. Dzisiaj marketing i reklama polityczna skupiona jest na kreacji wizerunków wspomnianych wcześniej „lokomotyw wyborczych”, dlatego odbywa się za pośrednictwem mediów ogólnokrajowych i kosztuje olbrzymie pieniądze. Jest to korzystny układ dla samych mediów, wielkich agencji reklamowych i… dużych partii politycznych zasiadających w parlamencie, bo one nie muszą liczyć się z groszem, ponieważ finansowane są z budżetu państwa.

Wybory w systemie JOW to tania kampania wyborcza! Kandydat na posła z okręgu powiatu warszawskiego zachodniego zachowa się racjonalnie i nie będzie prezentował swoich spotów wyborczych w telewizjach ogólnokrajowych, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Skupi się na mediach lokalnych i eksponowaniu plakatów wyborczych. Zatem JOW-y to nie tylko znacznie tańsza kampania wyborcza, ale także wzmocnienie znaczenia i prestiżu mediów lokalnych. Tak jest np. w krajach anglosaskich.

Po piąte wreszcie, w wyniku zastosowania systemu JOW powstanie rząd mający stabilną większość parlamentarną, który będzie mógł bez przeszkód w postaci fochów koalicjanta realizować własny program wyborczy. Po czterech latach taki rząd zostanie drobiazgowo rozliczony i nie będzie mógł tłumaczyć się, że ktokolwiek utrudniał mu zrealizowanie wyborczych obietnic. Koalicje rządowe przejdą więc do lamusa. W obecnie obowiązującym od 25 lat systemie wyborczym nie zdarzyło się, aby jakakolwiek partia polityczna uczestnicząca w koalicji rządowej nie zrzucała winy na swojego koalicjanta za niezrealizowane obietnice wyborcze.

System JOW jest zdrowy jeszcze z innego powodu. Tu poseł musi zabiegać o poparcie wyborców, ponieważ to oni są de facto jego pracodawcami i to od ich decyzji zależy, czy zostanie wybrany na kolejną kadencję, czy też nie. Ponadto dość często zdarza się, że poseł jest osobą znaną w danym środowisku (np. mieszka tu, pracuje, lub prowadzi biznes), a to dodatkowo wzmacnia jego zobowiązania wobec wyborców do godnego i sumiennego sprawowania swojej funkcji. Poseł wybrany w JOW będzie zatem utrzymywał stały kontakt z wyborcami, będzie pełnił dyżury poselskie, będzie odbywał spotkania z elektoratem, etc. Kto pamięta, ilu posłów obecnej kadencji parlamentu, wybranych z tzw. wianuszka gmin podwarszawskich, było w Ożarowie Mazowieckim na spotkaniach wyborczych w trakcie trwania kadencji (nie kampanii wyborczych)? Gdzie i jak często pełnili oni dyżury poselskie? Nikt tego nie pamięta.

Z pobieżnych wyliczeń wynika, że Ursynów w ordynacji JOW miałby dwa miejsca w Sejmie. Najprawdopodobniej do Ursynowa dołączono by Wilanów, który liczy około 20 tys. mieszkańców. Przy normie przedstawicielskiej na poziomie 80 tys. nie ma więc szans na utworzenie własnego okręgu wyborczego i musi być gdzieś dołączony. Logika podpowiada, że w grę wchodzi albo Ursynów, albo Mokotów. Z moich czysto teoretycznych rozważań wynika, że lepiej byłoby gdyby Wilanów został dołączony do Ursynowa, tak jak to jest w wyborach do Rady m. st. Warszawy.

Reasumując, wprowadzenie systemu wyborczego JOW stwarza szansę na dokonanie fundamentalnej zmiany w funkcjonowaniu państwa polskiego. Zmiana systemu wyborczego sprawi, że:

1. W wyniku pozytywnej selekcji kadr sprawujących władzę nastąpi wzrost kompetencji posłów i ich asertywności względem aparatu partyjnego, posłowie staną się odpowiedzialni przed wyborcami, a nie przed partyjnymi bossami,

2. Nastąpi zmiana charakteru partii politycznych z wodzowskich na obywatelskie, kampanie wyborcze będą tańsze, nastąpi decentralizacja, ożywienie i większa jawność życia politycznego,

3. Powstanie rząd, który będzie miał stabilną większość parlamentarną i możliwość realizowania swojego programu wyborczego.

Nie zmarnujmy tej szansy, bo ona już się nie powtórzy. Pójdźmy do wyborczych urn i wspólnie zadecydujmy jakiej chcemy Polski na najbliższe dziesięciolecia. Zachęcam gorąco do udziału w referendum w dniu 6 września.

Koncepcja  Święcickiego

Były prezydent Warszawy, obecnie poseł PO Marcin Święcicki wystąpił z taką oto koncepcją: można by próbować pogodzić niektóre zalety ordynacji większościowej z systemem proporcjonalnym, mieszcząc się w ramach wyznaczonych przez Konstytucję z 1997 r. Aby osiągnąć ten cel, należałoby zastosować system wzorowany po części na rozwiązaniach przyjętych w Niemczech. Każdy wyborca miałby do dyspozycji 2 głosy, jeden do wyboru kandydata na liście partyjnej, drugi w głosowaniu w okręgu jednomandatowym. Nie byłaby to jednak klasyczna ordynacja mieszana, to znaczy taka, w której zupełnie niezależnie wybiera się część parlamentarzystów w wyborach proporcjonalnych, a pozostałych w większościowych. Silę partii w parlamencie wyznaczałoby się metodą proporcjonalną — np. d’Hondta (z 5 proc. progiem wyborczym). Wybory w okręgach jednomandatowych służyłyby jedynie do wskazania, które osoby z danej partii znajdą się w Sejmie.

 

Wróć