Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak przekonać mądrych inaczej?

30-08-2023 21:09 | Autor: Maciej Petruczenko
Gdyby Chopin żył w Bostonie nieco później o sto lat – To by grał na saksofonie – Nie zmarnowałby się tak. Taki jest początek żartobliwej przyśpiewki, która stała się u nas dosyć znana w latach pięćdziesiątych, gdy muzykę klasyczną przyćmił nagle jazz jako nurt długo niepopierany przez socjalistyczną władzę. Tamta władza akurat na pewno zachwyciłaby się dzisiejszą muzyką disco polo z uwagi na jej po części ludową proweniencję. Jak widać zatem, kryteria dotyczące wartości muzycznych mogą być skrajnie różne. W moich zbiorach nut jest i bardzo stare wydanie walców Chopina, i śpiewnik żołnierski z 1929 roku, i śpiewnik szkolny z czasów PRL, i seria miesięczników „Śpiewamy i tańczymy”, i wybór utworów jazzowych, no i oczywiście wiązanka kolęd. Nie licząc już ragtime'ów Scotta Joplina i wspaniałych kawałków George'a Gershwina. Gdyby jednak zaproponować coś z tego bardzo szerokiego repertuaru przedstawicielom obecnej władzy, to sądząc z preferencji ujawnianych w TVP – wybraliby wspomniane disco polo. Zwłaszcza w wersji nabożnego kołysania się, tak lubianego przez dzisiejszych ministrów.

Ten krótki wywód na tle muzycznym muszę, rzecz prosta, zakończyć odwiecznym wnioskiem: de gustibus non disputandum est. Wiadomo wszak: jeden lubi ogórki, a inny – wójta córki. I dlatego planowana budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w rejonie Baranowa po zlikwidowaniu lotów cywilnych z warszawskiego lotniska Fryderyka Chopina – budzi tak samo zróżnicowane emocje, jak wymienione przeze mnie nurty muzyki. Decyzję o tej lotniczej roszadzie powzięto już za rządów miłościwie nam panującej partii Prawo i Sprawiedliwość, która wybiegając w przyszłość – postanowiła wybudować CPK, żeby stał się on lotniczym „hubem” środkowej Europy, na złość Berlinom i Frankfurtom. Czy to plan mający realne szanse powodzenia, nie jestem w stanie jako ignorant ocenić, jakkolwiek z doświadczeń ostatnich lat wynika, że stawianie na wielkość to niekoniecznie droga we właściwym kierunku.

W tym numerze „Passy” mądrze pisze o sprawie CPK Lech Królikowski, choć i on nie porusza wszystkich aspektów, bardziej koncentrując uwagę na przyszłości Lotniska Chopina na Okęciu niż owego giganta, który dopiero ma powstać. Ktoś z moich znajomych rzucił myśl, by z uwagi na mostek kapitański dzisiejszego statku Rzeczpospolita przydać Centralnemu Portowi nazwę „Nowogrodzka Baranów”. Nie jestem jednak pewny, czy nazwa ta w wystarczającym stopniu uwypukla wartość intelektualną projektu i czy nie jest cokolwiek dwuznaczna w wymowie. No bo jeśli pierwsze słowo w tej nazwie miałoby upamiętniać Nowogród w północno-zachodniej Rosji, to byłby to ewidentny błąd propagandowy. Jeśli zaś chodziłoby o miasteczko położone o 15 kilometrów od Łomży z raptem dwoma tysiącami mieszkańców, to za bardzo nie byłoby się czym chwalić. Chyba że odwoływać się do korzeni tej miejscowości, czyli do tego, że już w IX wieku powstał gródek obronny w widłach Pisy i Narwi. Dziś wypadałoby napisać PISy – i od razu rzeka ta nabrałaby innego wymiaru. Ale to już pozostawiam historykom i językoznawcom.

A językoznawcy polscy mają teraz nie byle jaki orzech do zgryzienia. Muszą otóż wywieść, z czego się wzięła nazwa tak dokuczliwej bakterii jak legionella, powodującej nagłe zapadanie całkiem zdrowych ludzi na legionellozę. Wydaje się, że najprędzej mogą to wytłumaczyć dziennikarze sportowi, którzy z łatwością skonstatują, że ta piekielna zaraza musi pochodzić od piłkarskiej drużyny Legia Warszawa. Stłumić tę zarazę nietrudno. Wystarczy niezadługa kwarantanna na Łazienkowskiej. Sam zarazek legionella rodzi się w głowach kibiców Legii, którzy dla dobra swej drużyny robią co mogą, żeby upokorzyć konkurencyjną w Warszawie Polonię. W tym celu rozpoczęli nawet proces zastraszania dzieciarni, która ośmiela się trenować grę w futbol na Konwiktorskiej. W tej sytuacji najlepszą placówką, w której leczyłoby się legionellozę wydaje się znany szpital przy ulicy Sobieskiego ewentualnie renomowana klinika w Tworkach.

Tymczasem jednak tematem coraz bardziej nurtującym społeczeństwo staje się sztuczna inteligencja. Chyba wszyscy marzą, żeby posiąść jak najprędzej to cudo techniki, więc można tylko pozazdrościć urodzonemu w 1958 w Grójcu Markowi Suskiemu, który w 2006 roku został honorowym – żeby nie powiedzieć sztucznym – członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Jako imaginowany żołnierz AK wygrał już osobiście niejedną bitwę – i to bez choćby jednego wystrzału. No cóż, takich wojowników nam trzeba. Wie coś o tym burmistrz Grójca, który ponoć miał serdecznie dziękować Suskiemu za załatwienie ważnej dla tego miasta sprawy, jaką jest odsunięcie odeń odcinka autostradowej obwodnicy Warszawy, mimo że pociągnięcie tej trasy odcinkiem istniejącej od dawna drogi krajowej nr 50 wydawało się najrozsądniejszym wyjściem.

Najrozsądniejszym? To zależy dla kogo, bo dla Suskiego i jego znajomych na pewno nie. Wiadomo więc, że w efekcie rezygnacja z „50” grozi poprowadzeniem wspomnianego odcinka autostradowego między innymi przez Lasy Chojnowskie, stanowiące Park Krajobrazowy i będące płucami Warszawy od południa. Jak wytłumaczyć Suskiemu i spółce, że broniąc własnego, wąsko pojętego interesu, narażają jednocześnie na szkody dużo większą społeczność niż jego lokalna kompania?

Szkody zaś poniesie zapewne całe społeczeństwo polskie, któremu władza do wyborów parlamentarnych dołożyła na przyczepkę będące teoretycznie elementem demokracji bezpośredniej – referendum. Pytania tegoż zostały sformułowane w taki sposób, jakby dzisiejszy rząd chciał zapytać obywateli, czy życzą sobie zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiego najlepszego. Z policzeniem głosów w referendum przy jednoczesnym rachowaniu głosów wyborczych komisje obwodowe mogą nie zdążyć, tym bardziej, że na ich podliczenie będą miały tylko 24 godziny. Czy nie oznacza to, że komuś bardzo zależy na ewentualnym storpedowaniu, a co najmniej na wypaczeniu wyborów? Zwłaszcza za granicą...

Wróć