Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak łatwo nas namierzyć...

22-08-2018 21:50 | Autor: Tadeusz Porębski
Wielu ludzi na świecie ma wiedzę czym jest amerykańska NSA, choć znacznie więcej osób kojarzy NSA z NASA. Tymczasem są to dwa zupełnie odrębne podmioty, oba z wielomiliardowymi budżetami. NSA (National Security Agency), czyli Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, to prawdziwe państwo w państwie mające praktycznie władzę nieograniczoną.

Amerykanie tłumaczą sobie skrót NSA na swój sposób „No Such Agency” (nie ma takiej agencji). NASA natomiast, to Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. Posługując się terminem – wytrychem "National Security" (bezpieczeństwo narodowe), NSA może aresztować każdego człowieka i trzymać go latami w więzieniu bez wyroku sądowego (amerykańska enklawa Guantanamo na Kubie), może zablokować emisję, jej zdaniem, szkodliwej dla państwa publikacji prasowej, może nawet zlekceważyć sąd i nie poddać się orzeczonemu wyrokowi. Wszystko oczywiście pod płaszczykiem bezpieczeństwa państwa i obywateli. Tymczasem termin "Bezpieczeństwo Narodowe" stał się z biegiem lat zasłoną kryjącą różnorakie łajdactwa dokonywane przez rząd USA i rządowe agendy, przede wszystkim przez tajne służby. Nasilenie łajdactw nastąpiło po terrorystycznym ataku na World Trade Center, który stał się przykrywką dla wielu bezprawnych działań tajnych służb.

O tym, co naprawdę kryje się pod hasłem "narodowe bezpieczeństwo", poinformował świat Edward Snowden, były pracownik amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), który w 2013 r. ujawnił mediom kilkaset tysięcy tajnych i ściśle tajnych dokumentów NSA. Poinformował m. in. o istnieniu tajnego programu PRISM, który pozwala masowo podsłuchiwać rozmowy Amerykanów oraz obywateli innych krajów prowadzone poprzez telefon komórkowy oraz Internet. Umożliwia również NSA przeglądanie poczty elektronicznej, daje dostęp do czatów, jak również możliwość czerpania informacji z serwisów społecznościowych. W programie PRISM biorą udział Microsoft, Google (Gmail), Yahoo!, Facebook, YouTube, Skype i Apple Inc.

Kilka dni temu w sieci pojawił się anonimowy raport opisujący na 50 stronach jak brytyjskie i amerykańskie służby wspólnie podsłuchują brytyjskich obywateli. Raport przedstawia szczegóły ataków opierając się na obserwacji... domowych routerów. Info dla bardziej wtajemniczonych: wysyłają one ponoć komunikację DHCP do serwerów amerykańskiego wojska (w klasie 30.0.0.0/8), a dodatkowy, drugi adres IP routera pochodzi z tej samej klasy i jest na co dzień niewidoczny dla użytkownika, nasłuchują na nim takie usługi jak SNMP i SSH. Dlaczego komunikacja DHCP wysyłana jest do amerykańskiego wojska? To dobre pytanie.

Jak wyżej napisałem, wiedzę o istnieniu NSA posiada wielu ludzi na świecie, ale o istnieniu i znaczeniu dla amerykańskiej doktryny wojennej Fortu Huachuca (czytaj: uaczuka) wie niewielu. Znajduje się tam US Army Intelligence Center (główna siedziba wywiadu armii USA) oraz szkoła dla przesłuchujących. Trzeba mocno natrudzić się w Internecie, by uzyskać choć strzęp informacji, co dzieje się za murami tej supertajnej bazy, zlokalizowanej w malutkim miasteczku Sierra Vista w Arizonie. W języku polskim nie znajdzie się żadnej informacji. Tymczasem baza ta jest domem i centrum nie tylko dla szpiegowskich operacji, ale także dla amerykańskiego programu dronowego oraz globalnej cenzury internetowej. To tam rozpoczyna się każdy atak dronów kierowany przez wytrenowanych w tej bazie "pilotów". To tam armia USA pracuje nad sztuczną inteligencją i rozwija coraz bardziej zaawansowane techniki treningu operacyjnego. To z Fortu Huachuca prowadzona jest cenzura internetowa, mająca za cel blokowanie tych stron internetowych na całym świecie, które ośmielają się informować o szkodliwej polityce zagranicznej rządu USA, bądź są krytyczne wobec Izraela. To tam właśnie armia USA wypowiedziała wojnę niezależnym mediom poprzez hakowanie, blokowanie komunikacji oraz sabotowanie audycji radiowych.

Faksy, maile, rozmowy telefoniczne, telekomunikacja, każdy dźwięk i sygnał w sieci monitoruje największy i najpotężniejszy amerykański system podsłuchowy "Echelon". Podlega on oczywiście NSA, która może podsłuchiwać miliardy rozmów telefonicznych na całym świecie. Niepodległa RP należy do niechlubnej grupy 20 państw, które zezwoliły amerykańskim służbom wywiadowczym na inwigilowanie własnych obywateli. Zdaniem Edwarda Snowdena, współpraca z tymi krajami ma zapewnić Stanom otrzymywanie stałych i konkretnych korzyści. W pierwszej grupie satelitów Ameryki, czyli w kategorii A, znalazły się Australia, Kanada, Nowa Zelandia oraz Wielka Brytania. To na terenie tych krajów funkcjonują największe centra nasłuchowe służące do globalnego podsłuchiwania i przesyłania danych. Wyżej wymienioną czwórkę USA traktują jako sojuszników najbardziej zaufanych. Polska razem z Hiszpanią jest w grupie B.

Dzisiaj najbardziej popularnym urządzeniem na świecie jest telefon komórkowy. Wiele osób, szczególnie młodych i w średnim wieku, praktycznie się z nim nie rozstaje, dzięki czemu tajne służby mogę bez żadnego problemu namierzać ich i podsłuchiwać dosłownie w każdym momencie. Kolejnym elementem ułatwiającym inwigilację obywateli są karty płatnicze. Zapłacisz kartą i system natychmiast lokalizuje cię i rejestruje twoje upodobania, nawet te, które skrzętnie ukrywasz przed otoczeniem. Nie zdziwiło was, że po opuszczeniu konkretnego hipermarketu i dokonaniu zakupów kartą dostajesz ni stąd, ni zowąd na telefon komórkowy ofertę handlową owego hipermarketu? Dla tajnych służb telefon komórkowy i karta płatnicza to podstawowe narzędzia służące do inwigilowania i rozpracowywania każdego ich posiadacza w każdym zakątku kuli ziemskiej. Do śledzenia nas wykorzystują ponadto e-maile, adres IP komputera, adres MAC komputera oraz dane umieszczone na serwerach Microsoft, Skype, Google, Yahoo, Facebook, AOL, YouTube, Apple i innych portalach społecznościowych.

Służby specjalne nie muszą spowiadać się mediom i obywatelom ze stosowanych technik operacyjnych. Podobno zagrażałoby to bezpieczeństwu państwa. Tak przynajmniej orzekł Naczelny Sąd Administracyjny, oddalając dwie skargi kasacyjne złożone przez Fundację Panoptykon. Przyjęta w Sejmie w 2016 r. tzw. ustawa inwigilacyjna otwiera tajnym służbom szeroko drzwi do naszych mieszkań. Nie musisz, człowieku, popełnić żadnego przestępstwa, by służby mogły w sposób niejawny posiąść wiedzę z jakimi stronami internetowymi się łączysz, z kim korespondujesz, co zamawiasz i jakie pliki ściągasz z sieci. Dzięki uchwalonej ustawie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego może w ramach „testowania bezpieczeństwa sieci telekomunikacyjnych” legalnie włamywać się do wszelkich systemów komputerowych.

W Polsce lista agencji upoważnionych do inwigilacji obywateli jest przerażająco długa. Są to Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego, Wywiad Skarbowy, Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz policja. Aby nie drażnić obywateli, tajne służby posługują się eufemizmami nazywając inwigilację „kontrolą operacyjną". W ramach tej "kontroli" można na przykład sprawdzać przesyłki obywateli. Każdy Polak może być podsłuchiwany, jego korespondencja może zostać w każdej chwili skontrolowana, tajne służby mają także nieograniczony dostęp do historii naszych połączeń. Operatorzy sieci komórkowych zobowiązani są do magazynowania danych telekomunikacyjnych przez okres dwóch lat i za zgodą sądu przekazania ich służbom na każde ich żądanie. W 2011 r. złożono aż 1.856.888 wniosków o udostępnienie billingów telefonicznych. Liczba ta wzrosła o ponad pół miliona w porównaniu z 2010 r., jest najwyższa w Europie i ciągle rośnie.

Pod płaszczykiem ochrony obywateli przed przestępcami, terrorystami i inną zarazą ustawy inwigilacyjne piszą w Polsce same tajne służby – pod siebie, a posłowie robią za maszynkę do głosowania. A przecież nawet młody prawnik zauważy, iż wiele zapisów w tego rodzaju aktach prawnych jest niezgodnych z Konstytucją RP, jak również z prawem unijnym. I co? I nic. Bezpieczeństwo narodowe jest ponad wszystko. Ale co to za bezpieczeństwo, które pozwala włazić z buciorami do prywatnych domów Polaków, z których większość nie miała nigdy żadnego konfliktu z prawem? Co to za bezpieczeństwo, które pozwala legalnie włamywać się do systemów komputerowych i czytać naszą korespondencję, niekiedy bardzo intymną? Takie bezpieczeństwo zaczyna zalatywać mi faszyzmem. Prawdą jest niestety, że miliony Polaków stały się niewolnikami portali społecznościowych i z upodobaniem uprawiają tam ekshibicjonizm, ogłaszając wszem i wobec gdzie, kiedy, w jaki sposób i z kim spędzają czas, jakie mają preferencje seksualne i kulinarne, co posiadają i o posiadaniu czego marzą, etc. A tajniacy tylko zacierają ręce...

Puenta jest następująca: jeśli chcesz zakosztować szczyptę prawdziwej prywatności, zostaw w domu telefon komórkowy, kartę płatniczą, dowód osobisty oraz prawo jazdy (mogą zawierać w sobie czipy, któż to wie?). W ten sposób utrudnisz służbom śledzenie cię. Będą mogli cię namierzyć jedynie za pomocą specjalnego programu do rozpoznawania twarzy. Należący do Facebooka algorytm DeepFace rozpoznaje twarze z 97.25 proc. dokładnością. Jednak Google pobił wszelkie rekordy, osiągając wynik 99.63! Spokojnie, już wkrótce i ten system zostanie powszechnie wprowadzony w życie. Kiedy to nastąpi nie ukryjemy się już nigdzie.

Wróć