Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ja, cyklista

20-04-2016 20:39 | Autor: Andrzej Celiński
Te zwężenia ulic, już dokonane na Cynamonowej i dopiero planowane – na braci Stryjeńskich, nie mają dobrej PASSY za sobą. Ja mam zdanie odrębne. Leclerc to jedno z czterech miejsc moich podstawowych zakupów. Tu kupuję: wodę, gazetę, sok malinowy, makarony, chemię domową, udka kacze, jaja, twarożek, śmietanę, serek topiony, masło, oliwę, ziemniaki, czasem jeszcze coś z mięsa.

W Lidlu najczęściej: wino, żółty ser, boczek i to, co przynoszą tam w dni specjalne. Jeszcze Biedronka (pomidory malinowe) i piekarnia w metrze Ursynów. Piszę jak jest. Tym razem chodzi mi o Leclerka, bo odnoszę się do zwężenia Cynamonowej, ale nie chcę przecież dawać fałszywego świadectwa handlowi. KEN-u i Surowieckiego akurat nie zwężają.

Jestem za zwężeniem. Często (nie zawsze – ile w końcu można wypić tego wina?) po zakupach w Leclercu jadę do Lidla. Skręcam więc z parkingu na Ciszewskiego w prawo, w Cynamonową. I jadę te trzysta metrów do Indiry Gandhi. Tak, jest trochę ciaśniej. Należy jechać z odrobinę pilniejszą uwagą, trochę precyzyjniej, ale jest to różnica niewielka, niekosztowna. Czasu nie tracę. Zyskuję za to, bo jestem jakby trochę pewniejszy, że nikomu krzywdy nie zrobię. Tor jazdy jest bardziej oczywisty. Tam i tak dwa auta obok siebie, to o jedno, przed zwężeniem, za dużo by było. Jedna może ułomność tego rozwiązania – to jednak pewne uszczuplenie miejsca dla parkujących samochodów. Ale nieznaczne. I czy samochody rzeczywiście są konieczną dominantą wszelkich relacji w mieście? A gdzie piesi? A cykliści?

Ano właśnie, przybyło bezpieczeństwa dla rowerzystów. Wobec mnie określenie „reprezentant animalnego kainowego plemienia, które gen zdrady wyssało z mlekiem matki i dlatego jest najgorszego sortu, na dodatek jest wegetarianinem i cyklistą” pozostaje akurat w pełni prawdziwe w jednym elemencie: tam, gdzie mówi się o cyklistach. Rzecz jasna, wypacza to trochę wiarygodność mojej niezgody na krytykę tych zwężeń. Na obronę mam, że rowerem jeżdżę inaczej. Najpierw do Lidla, potem zaś ulicami rotmistrza Pileckiego i Ciszewskiego do Leclerka. I wracam podobnie, do Pileckiego, którą zmykam potem na zachód, do siebie. Cynamonowej pod rower nie używam. Więc jako rowerzysta nie mam żadnego interesu bronić wytyczonych na niej tych ścieżek. Piszę dla dobra wspólnego. Nie zdziwi mnie więc, jeśli pozostanę osamotniony będąc za zwężeniem. Mnie Cynamonowa najbardziej kojarzy się ze „Sklepami Cynamonowymi” Brunona Schulza. Może dlatego wolę jeździć tam wolniej, by to skojarzenie dłużej przy mnie było.

Wróć