Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Internet kontra książka

17-08-2022 21:26 | Autor: Mirosław Miroński
Jeśli prześledzimy historię ludzkości, zauważymy, że nasza cywilizacja nie znosi próżni. Zauważymy też, że przez tysiąclecia, wieki i lata pojawiają się odkrycia i wynalazki wpływające na całą ludzką populację. Oczywiście, nie w jednakowym stopniu. Główne ośrodki kultury i wiedzy, w których koncentrują się rewolucyjne idee, wpływają silnie na pozostałą zbiorowość. Zgodnie z zasadą, że potrzeba jest matką wynalazków, w dużych skupiskach ludzkich powstaje najwięcej innowacyjnych pomysłów przyczyniających się do postępu. Cokolwiek słowo „postęp” znaczy, jego konsekwencją są najrozmaitsze pomysły naukowców, ludzi sztuki, inżynierów, projektantów etc., które bezspornie przyczyniają się do poprawy albo do ułatwienia życia poszczególnych ludzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie podważa dziejowych osiągnięć jak wynalezienie maszyny parowej, odkrycia kompasu umożliwiającego dalekie podróże morskie, czy pożytek z wprowadzenia szczepionek przeciwko najgroźniejszym chorobom zakaźnym. Nikt też nie kwestionuje kulistości Ziemi i obecności innych planet w naszym sąsiedztwie, w układzie słonecznym.

Ktoś powie jednak, że są przecież tacy, którzy będą bronić poglądu, że ziemia jest płaska. Ich zdaniem – gdyby taka nie była, ludzie nie mogliby na niej żyć. Jeśli byłaby okrągła, jak twierdzą naukowcy i przekonana o tym znaczna większość ludzi, to zdaniem kwestionujących ten fakt, ci na antypodach chodziliby po niej głowami w dół lub pospadaliby z niej.

Jak widać, każdy ma swoje racje zależnie od wiedzy i kompetencji, ale to temat na inny felieton. Pozostańmy na razie w kręgu nauki i jej osiągnięć, zwłaszcza gdy w przeważającej większości wiedza i wynikające z niej wynalazki w dużej mierze służą nam na co dzień. Nawet nie uświadamiamy sobie skali naszego uzależnienia od techniki czy technologii.

Jeśli chodzi o technologie, zwłaszcza te wysoko zaawansowane, to odmieniły one całe nasze życie i to bezpowrotnie. Nikt z nas nie chciałby wrócić do tego, co było jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Właściwie, lepiej powiedzieć do tego, czego nie było jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Otóż nie było telewizji kolorowej, a jeśli była, to zaledwie raczkowała. To ostatnie lata zaowocowały zdecydowaną poprawą jakości obrazu. Nie było komputerów osobistych, rozmaitych urządzeń przenośnych, które mogą wspomóc naszą wiedzę. Wyparły skutecznie i nieodwracalnie ciężkie encyklopedie, które i tak nie nadążały z aktualizacją danych w nich zawartych. Wiedza encyklopedyczna jest dziś dostępna dla każdego i niemal wszędzie. Wystarczy mieć smartfon, laptop, komputer lub inne tego typu urządzenie z dostępem do bazy danych.

To, co wydarzyło się w dziedzinie komunikacji społecznej w ostatnich latach dzięki rozmaitym portalom, pozwalającym na przekazywanie nawet najbardziej błahych informacji, zakrawa na miano cudu. Trzeba przyznać, że ludzkość jeszcze nigdy nie miała możliwości komunikowania się między sobą w takim stopniu, jak ma to miejsce dzisiaj.

Postęp jest i to szybki. Wygląda na to, że następuje w postępie geometrycznym. Jeden wynalazek generuje drugi, trzeci i następne.

Któż może zauważyć, że to nic niezwykłego. Przecież tak było zawsze. Jeden genialny wynalazek czy jedno wiekopomne odkrycie pociąga za sobą następne i następne. Ten łańcuch nigdy się nie skończy. W każdym razie, dokąd istniejemy jako cywilizacja. Każde pokolenie dokłada swoją cegiełkę do czegoś, co można określić jako gmach budowany na wiedzy. Oparty na zasadach naukowych, nie zaś na niemądrych teoriach pochodzących z czyjejś głowy.

Niedawno obejrzałem dokument o nowojorskich antykwariatach. Ich właściciele utyskiwali na zmiany, jakie spowodował Internet. Otóż ich rola zmalała niepomiernie wskutek tego, że ich dotychczasowi klienci korzystają z tego wynalazku przy zakupie książek. Tym samym antykwariaty straciły swą dotychczasową pozycję przy sprzedaży unikatowych pozycji. Paradoksalnie, Internet nie zabił antykwariatów całkowicie, ale wyparł je z rynku, sprowadzając do roli niszowej działalności dla wąskiej grupki zapaleńców, dla których książka jako przedmiot jest nadal cenna i pożądana. Oczywiście, wszyscy znamy charakterystyczny zapach nowych książek, trafiających z drukarni do księgarń, przesiąkniętych wonią farby drukarskiej z nierozdzielanymi jeszcze przez nikogo stronicami…

No cóż, książka to piękny przedmiot. Niektórzy z nas pamiętają jeszcze słynne meblościanki w mieszkaniach, tak charakterystyczne dla epoki PRL. Wypadało je czymś zapełnić. Nic nie nadawało się do tego tak dobrze, jak właśnie książki. Encyklopedie PWN, słowniki, dzieła wybrane oprawione w płótno. Sienkiewicz, Kraszewski etc. prezentowali się na półkach znakomicie.

Łezka kręci się w oku. Komu to przeszkadzało? Otóż nikomu. Zostały zastąpione przez minimalistyczne wystroje wnętrz. Nie ma w nich miejsca na meblościanki, a tym samym na książki, które latami zalegały na półkach. W dodatku rzadko, coraz rzadziej do nich zaglądano.

Pocieszające jest to, że ludzie nadal czytają i czytać będą jeszcze długo. O tym, jak rola książki, a co za tym kwestie czytelnictwa zmieniły się także w naszym kraju i na świecie, napiszę w kolejnych felietonach.

Wróć