Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Gloria victis

30-09-2020 22:06 | Autor: Mirosław Miroński
W natłoku bieżących spraw na dalszy plan schodzą wydarzenia związane z 76. rocznicą Powstania Warszawskiego. Początek października to czas jego schyłku i ostatecznego upadku. Pomimo upływu lat, echa największego w dziejach stolicy dramatu jeszcze oddziałują na umysły Polaków i to niezależnie od sprzecznych opinii na jego temat i różnic w ocenach. Wciąż trwają spory wokół tej niemającej odpowiednika w historii akcji zbrojnej przeciwko okupantowi. Dyskusję podejmują historycy, politycy, świadkowie, uczestnicy walk. Tych ostatnich stale ubywa, a ich spojrzenie na fakty bywa związane z osobistymi przeżyciami i doświadczeniami.

Niestety, zainteresowanie tematyką Powstania Warszawskiego z każdym rokiem słabnie, zwłaszcza w młodszym pokoleniu. Powstanie nie budzi już takich emocji ani zainteresowania, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Przyczyn jest wiele, m. in. brak dostatecznej wiedzy historycznej u dzieci i młodzieży, a u starszych zniechęcenie tą tematyką. Do tego dochodzą przyczyny niezależne od nikogo, jak wymieranie uczestników i bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń. Ich relacje, a także obecność w uroczystościach rocznicowych związanych z Powstaniem Warszawskim miały swój szczególny wymiar, tworzyły pomost pomiędzy historią a teraźniejszością.

Na początku Powstania warszawiakom towarzyszyła na nadzieja na zwycięstwo. Niewielu wówczas przewidywało, jak się ono zakończy i jaka będzie skala porażki. Początkowy entuzjazm wkrótce ustąpił miejsca chłodnej ocenie sytuacji. Z każdym dniem i tygodniem stawało się oczywiste, że pomoc aliantów nie przyjdzie, a sowieci, będący już na praskiej stronie stolicy od 14 września, prowadzą wyrachowaną grę – czekając aż powstańcy wykrwawią się w walkach z wrogiem. Stąd dowódca dywizji „kościuszkowców” gen. Zygmunt Berling został natychmiast odsunięty, gdy jego żołnierze – bez zgody naczelnego dowództwa Frontu Białoruskiego – przekroczyli Wisłę na przyczółku czerniakowskim, ruszając na pomoc powstańcom.

Powstanie od samego początku skazane było na porażkę. Z punktu widzenia aliantów było ono korzystne, bo wikłało niemieckie siły, dając sprzymierzonym cenny czas. Niestety, odbyło się to kosztem warszawiaków i ich miasta, które po przegranej było równane z ziemią, dom po domu, metodycznie i z niemiecką precyzją.

O niepowodzeniu zadecydowały różne czynniki, a jednym z nich, jeśli nie najważniejszym było to, że wybuchło bez dostatecznego przygotowania politycznego na arenie międzynarodowej. Po latach, (dzięki badaniom historyków) stało się jasne, że najważniejszą rolę odegrały stanowiska mocarstw wobec Polski. Po prostu, dla aliantów cenniejszym sojusznikiem (ze względów strategicznych) był Związek Sowiecki, który wciąż dysponował zasobami ludzi i sprzętu koniecznymi do prowadzenia wojny z Niemcami.

Kiedy 1 sierpnia 1944 roku warszawiacy wystąpili otwarcie przeciwko hitlerowskim okupantom, spodziewali się że walka potrwa kilka dni. Ich oczekiwania okazały się płonne, a oceny dotyczące słabości niemieckiej machiny wojennej także były przedwczesne. Wprawdzie Niemcy byli już mocno poobijani, ale wciąż groźni, o czym powstańcy mogli się przekonać. Mimo nierównych sił i ogromnej przewagi wroga Warszawa stanęła do heroicznej, trwającej 63 dni walki.

Wiadomo – czym zakończyło się Powstanie Warszawskie, mniej natomiast wiadomo, co by było, gdyby go nie było. Co jakiś czas daje się słyszeć opinie, że było ono niepotrzebne. Pisanie historii alternatywnej ma w mojej ocenie niewielki sens. To, co się wydarzyło, jest faktem, a tworzenie rzeczywistości równoległej to domena scenarzystów i autorów książek z pogranicza historii i fantastyki. Nie mają one wpływu na prawdę historyczną. Po ich przeczytaniu do poduszki nie obudzimy się w innych realiach. Czym innym jest potrzeba wyciągania wniosków z każdej nawet najbardziej tragicznej sytuacji. Po to, żeby uniknąć błędów popełnionych w przyszłości. Żeby zapobiegać takim sytuacjom, jak ta, z którą mieli mieszkańcy Warszawy 76 lat temu. Żeby lepiej dobierać przyjaciół i zawierać sojusze.

Nie pierwszy to raz przyjaźnie i polityczne alianse są weryfikowane w trudnych. Warto przywołać przykład z wiersza „Przyjaciele” Ignacego Krasickiego o zajączku:

Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły,

Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.

Walkę z przeważającymi siłami niemieckimi i wspierającymi ich oddziałami cudzoziemskimi zakończyła kapitulacją 3 października 1944.

Zginęło około 18 tysięcy powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Życie straciło też blisko 3,5 tysiąca żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej, która. Największe straty (ok. 180 tysięcy zabitych) odnotowano wśród ludności cywilnej. Ponad pół miliona warszawiaków wypędzono, a samo miasto zostało niemal całkowicie zburzone. Mimo wszystko, po 76 latach wypada powiedzieć: gloria victis! Chwała zwyciężonym...

Wróć