Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Giulietta i Federico

19-02-2020 20:43 | Autor: ABU
Tworzyli jedno z najsłynniejszych małżeństw w historii kina. Ale ten związek nie był sielanką, o czym widzów Teatru Za Dalekiego w Domu Sztuki SMB „Jary” przekonał monodram „Nie lubię pana, panie Fellini” w wykonaniu Małgorzaty Bogdańskiej.

To prawda, że Giulietta Masina swoje najwybitniejsze role filmowe – w „La Stradzie” i „Nocach Cabirii” (za tę drugą zdobyła nagrodę na festiwalu w Cannes) – zawdzięczała mężowi. Sukcesy – w innych filmach Federico Felliniego, takich jak „Giulietta i duchy” czy „Ginger i Fred” już bardziej umiarkowane – okupowała jednak poddawaniem się reżyserskiemu terrorowi małżonka na planie zdjęciowym i upokorzeniami z powodu jego zdrad małżeńskich. Mimo to para znalazła wśród życiowych burz miejsce na czułość i gesty świadczące o wzajemnym przywiązaniu. Przetrwała do końca – do śmierci Felliniego, po której wkrótce odeszła też Masina.

Monodram „Nie lubię pana, panie Fellini” został napisany i wyreżyserowany przez Marka Koterskiego, twórcę takich filmów jak „Dzień Świra” czy „7 uczuć”. Mądrze napisany i dobrze wyreżyserowany, choć początkowo mógł nieco irytować aktorską szarżą Małgorzaty Bogdańskiej. Im stawał się bardziej dramatyczny i przejmujący, tym lepiej odnajdowała się w nim Bogdańska, skądinąd trafnie dobrana do roli Masiny z racji fizycznego podobieństwa.

Potrafiła naprawdę poruszyć publiczność, która nagrodziła ją za to długotrwałymi oklaskami i zasypała – w kuluarach – komplementami.

Ten monodram znalazł w Domu Sztuki idealną scenerię, bo tło dla Bogdańskiej (wykorzystującej w swojej grze różne rekwizyty kojarzące się z filmami Felliniego z Masiną, np. bębenek i trąbkę z „La Strady”) stanowił biały ekran kinowy, na który światło rzucało cienie aktorki. Tak oto z użyciem prostych, minimalistycznych środków powstało coś w rodzaju skrzyżowania teatru i kina, przedstawienia i filmu.

Wydarzenie zgromadziło w Domu Sztuki/Teatrze Za Dalekim komplet widzów, a sfinansowane zostało ze środków Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy.

Foto: Aleks Berg

Wróć