Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Gdy moja gitara cicho łka...

20-05-2020 21:10 | Autor: Tadeusz Porębski
To tytuł słynnej piosenki Beatlesów „While My Guitar Gently Weeps”. W tym roku mija 90 lat od dnia, kiedy amerykańscy lutnicy Paul Barth i Georg Delmetia Beauchamp opracowali w Los Angeles pierwszy model gitary elektrycznej. Bez tego instrumentu trudno sobie dzisiaj wyobrazić scenę muzyczną.

Z prototypem pierwszej gitary elektrycznej nazwanej "patelnią" (The Frying Pan) wynalazcy udali się do Adolpha Rickenbackera i namówili go do współpracy przy produkcji instrumentu. "Patelnia" okazała się wielkim sukcesem, choć stosowano ją prawie wyłącznie jako gitarę hawajską. Producent instrumentów muzycznych Gibson Mandolin-Guitar Mfg. Co. Ltd. stworzył wtedy zespół pracujący nad konstrukcją przetwornika. W wyniku prac w 1935 r. powstała słynna gitara elektryczna ES-150 (od Electric Spanish Guitar). Była to gitara z pudłem rezonansowym z charakterystycznymi dla instrumentów smyczkowych otworami po obu stronach nasady gryfu. Posiadała też zestaw przetworników nowej konstrukcji.

Gitara ta osiągnęła wielką popularność. Jednymi z pierwszych jej posiadaczy byli Charlie Christian, gitarzysta big bandu Benny Goodmana oraz jego przyjaciel bluesman T-Bone Walker. Christian zdefiniował brzmienie gitary jazzowej na całe następne dziesięciolecie, zaś T-Bone Walker stał się wzorem dla bluesmanów oraz gitarzystów rockowych. Mimo niewątpliwego sukcesu ES-150 sprawiała problemy techniczne: powstawały niepożądane wibracje, przydźwięki, sprzężenia zwrotne oraz inne wady dźwięku. Inżynierowie Gibsona mieli problemy z identyfikacją ich źródeł. Z pomocą przyszedł im inny amerykański wynalazca i gitarzysta Les Paul (właściwie Lester William Polsfuss), zwany Thomasem Edisonem przemysłu muzycznego. Jego pomysłem była gitara pozbawiona pudła rezonansowego. Les Paul nazwał ją The Log (deska). Co prawda na frontowej części znalazły się otwory podobne do takich jak w ES-150, lecz były to tylko atrapy. Dla Gibsona takie rozwiązanie okazało się zbyt radykalne i projekt został zarzucony.

W 1949 r. producent gitar z Kalifornii Leo Fender zadebiutował na rynku pierwszą komercyjną gitarą bez pudła rezonansowego, początkowo zwaną Esquire. Później nazwę zmieniono na Broadcaster, by ostatecznie nazwać ją Telecaster. Gitara ta posiadająca dwa przetworniki i dwa potencjometry regulujące głośność oraz ton jest produkowana do dziś praktycznie w niezmienionej formie. Telecaster, wygodny w grze, stał się gitarą popularną wśród muzyków jazzowych i country, a od połowy lat pięćdziesiątych także rockandrollowych.

W połowie lat 50. pojawiła się gitara, która pobiła popularnością wszystkie wcześniejsze. Było to rozwinięcie Fendera Telecastera, model Stratocaster. Gitara posiadała trzy zestawy przetworników, które mogły być uruchamiane w pięciu kombinacjach. Ze względu na swą cenę, jak i wyjątkową elastyczność kształtowania dźwięku, stała się najczęściej wybieraną gitarą. Fender sprzedał jej setki tysięcy, powstało też wiele klonów liczonych w milionach sztuk. Tym, kim dla ES-155 był Charlie Christian i dla ES-355 Chuck Berry, tym dla dla Stratocastera okazał się Jimi Hendrix, który wypromował tę gitarę w większym stopniu niż którykolwiek inny gitarzysta. Jej pierwszym użytkownikiem w Europie był Hank Marvin z grupy The Shadows specjalizującej się w utworach instrumentalnych. Stratocastera sprezentował mu po powrocie z USA Cliff Richard, solista zespołu.

Gibson zawstydzony sukcesem Fendera zdecydował się wrócić do pomysłu gitary bez pudła. Do współpracy ponownie zaprosił wcześniejszego pomysłodawcę Les Paula i tak powstał jeden z najsłynniejszych, produkowany do dziś model gitary elektrycznej Gibson Les Paul, którego cechą jest ciepłe, łagodne brzmienie i wygoda w grze. To na tym modelu wykonano wiele kultowych dzisiaj gitarowych solówek. Gibson Les Paul 1959, znany jako „Numer Dwa”, został zakupiony w 1973 r. przez Jimmy Page’ a z Led Zeppelin. Słynny gitarzysta poszukiwał drugiego, wyjątkowego modelu Les Paula - „Numer Jeden” , czyli Les Paul 59’ burst. Właścicielem tego egzemplarza był amerykański fenomen gitary Joseph (Joe) Fidler Walsh z formacji The Eagles, który pospołu z Donem Felderem (dwugryfowy Gibson EDS-1275) wykonał na Les Paul 59` burst słynną partię solową w utworze „Hotel California”, największym przeboju tej grupy. Prestiżowy magazyn Guitar World Magazine umieścił tę solówkę w pierwszej dziesiątce gitarowych solówek wszech czasów (100 Greatest Guitar Solos). Wieść niesie, że Walsh sprezentował Jimmy`emu gitarę w hołdzie dla jego wielkości. Wielkość gitarzysty Led Zeppelin uznała znacznie później także królowa angielska Elżbieta II odznaczając go w grudniu 2005 r. Orderem Imperium Brytyjskiego.

Wyprodukowano tylko 100 egzemplarzy gitary Les Paul 59’ burst. Swoje charakterystyczne brzmienie to gitarowe cudeńko zawdzięcza w dużej mierze drewnu użytemu do produkcji. Korpus oraz gryf zbudowane są z mahoniu, top z klonu, a podstrunnica z palisandru. W niektórych modelach Gibson Les Paul zastosowano m.in. korpusy z koriny, topy z mahoniu, podstrunnice z przypalanego klonu (baked maple), granadillo, bądź sztucznego tworzywa zwanego richlite (w zastępstwie hebanu). Cechą charakterystyczną konstrukcji jest wklejany gryf (tzw. set-in), 22 progi oraz szyjka montowana pod kątem w stosunku do korpusu.

W dniu zakupu egzemplarz Les Paul „Numer Dwa” był w gruncie rzeczy wersją standardową. Jimmy Page zmodyfikował jednak kształt gryfu tak, by dopasować go do swoich potrzeb. Gryf, choć cienki, jest grubszy niż ten z „Numeru Jeden”. Gitara posiada piękne przypalane wykończenie o kolorze ciemnego bursztynu wraz z wyraźnym numerem seryjnym datującym ją na 1959 rok. Page często sięgał po tego Les Paula będąc w Led Zeppelin, a na początku lat 80. zdecydował się uczynić go bardziej wszechstronnym instrumentem i starał się odkryć wszystkie jego możliwości. Zaprojektował mianowicie system przełączników służący rozdzielaniu cewek przetworników. Zatrudnił wykwalifikowanych techników w celu opracowania schematu działania i zrealizowania jego technicznej wizji. W rezultacie każdy z czterech potencjometrów dostał funkcjonalność push/pull, a pod maskownicą ukryto dwa kolejne przełączniki.

Jimmy Page Les Paul „Numer Dwa” został odtworzony po intensywnym przebadaniu cal po calu oryginalnej gitary, zarówno wnętrza, jak i strony zewnętrznej. Wytworzono ręcznie serię prototypów, z których każdy został sprawdzony przez gitarzystę osobiście. Zatwierdzenie ostatecznych poprawek nastąpiło po dokładnym zbadaniu i intensywnym ograniu prototypu przez legendarnego artystę w jego londyńskim domu. Po tym wydarzeniu prototyp otrzymał „zielone światło”, by na zawsze pozostać matrycą Custom Shop Jimmy Page „Numer Dwa” Les Paul. Gitarzysta zaplanował wyprodukowanie zaledwie 325 egzemplarzy tego modelu. Pierwsze 25 zostały „postarzone” przez mistrza reprodukcji gitar Toma Murphy`ego oraz własnoręcznie podpisane przez Jimmy Page’ a. Dodatkowe 100 zostały poddane zewnętrznemu procesowi postarzania, a 200 wykończono zgodnie ze specyfikacją VOS Gibsona.

Jimmy Page to jeden z najwybitniejszych gitarzystów rockowych naszych czasów. Jego drugim ulubionym instrumentem jest dwugryfowa, wymieniona wyżej gitara Gibson EDS-1275. Na jej górnym gryfie znajduje się komplet strun gitary 12-strunowej, a na dolnym 6 strun jak u zwykłej gitary, lub 4-strunowa gitara basowa. Dzięki takiemu rozwiązaniu gitarzysta może szybko poruszać się między dwoma gryfami, bez potrzeby straty czasu na zamianę gitary. To właśnie na dwugryfowej Gibson EDS-1275 Jimmy zagrał w lipcu 1973 r. w nowojorskiej hali Madison Square Garden kultową już dzisiaj solówkę utworu Led Zeppelin "Stairway to Heaven" (Schody do nieba), którą magazyny Rolling Stone oraz Guitar World umieściły na pierwszym miejscu prestiżowej listy "100 Greatest Guitar Solos". I słusznie, bo faktycznie jest to gitarowe arcydzieło. Solo na scenie Madison Square Garden w wykonaniu Jimmy`ego trwało jedynie 2 min 57 sek. Tylko tyle czasu potrzebował, by zapisać się w historii rocka złotymi zgłoskami.

Utwór rozpoczynał wolny temat akustyczny w stylu folk uzupełniony zardzewiałym głosem wokalisty Roberta Planta. Znanego z brawury perkusistę Johna "Bonzo" Bonhama słychać tylko w tle - bił w bębny wolno, bez zbędnych ozdobników, jakby od niechcenia. Nagle Plant kończy, bierze w dłonie tamburyn, usuwa się w cień i rozpoczyna się teatr jednego aktora. Page ubrany w strój linoskoczka, uzupełniony bogato wyszywanym paciorkami kusym kubraczkiem nie zakrywającym piersi artysty, wydobywa z gitary kosmiczne dźwięki ciągle zwiększając tempo. W ślad za nim rusza Bonham prezentując swoje perkusyjne brewerie. Jimmy wpada w trans, w pewnym momencie wydaje się, że rozmawia z gitarą. Na scenę powraca Plant, by zwieńczyć całość dynamicznym hardrockowym zakończeniem. Mówi Jimmy Page: „Stworzyłem Stairway to Heaven łącząc w całość kilka fragmentów, które powstały osobno. A jedno z kluczowych założeń było takie, że tempo ma cały czas rosnąć. Świadomie złamałem więc pewną zasadę obowiązującą w muzyce”. Utwór „Stairway to Heaven” został uznany za jedną z najwspanialszych kompozycji rockowych wszech czasów. Album stał się jedną z najlepiej sprzedającej się płyt w historii muzyki rockowej.

Oto najwybitniejsi gitarzyści wszech czasów według dziennikarzy prestiżowego magazynu Rolling Stone z 2011 roku:

1. Jimi Hendrix (1942-1970) The Jimi Hendrix Experience

2. Eric Clapton (ur. 1945 r.) The Yardbirds, Cream

3. Jimmy Page (ur. 1944 r.) The Yardbirds, Led Zeppelin

4. Keith Richards (ur. 1943 r.) The Rolling Stones

5. Jeff Beck (ur. 1944 r.) The Yardbirds

6. B.B. King (ur. 1925 r.)

7. Chuck Berry (ur. 1926 r.)

8. Eddie van Halen (ur. 1955 r.) Van Halen

9. Duane Allman (1946 - 1971) The Allman Brothers Band

10. Pete Townshend (ur. 1945 r.) The Who

11. George Harrison (1943-2001) The Beatles

12. Stevie Ray Vaughan (1954 - 1990) Double Trouble

13. Albert King (1923-1992)

14. David Gilmour (ur. 1946 r.) Pink Floyd

15. Freddie King (1934-1976)

16. Derek Trucks (ur. 1979 r.) Derek Trucks Band

17. Neil Young (ur. 1945 r.) Buffalo Springfield

18. Les Paul (1915-2009)

19. James Burton (ur. 1939 r.)

20. Carlos Santana (ur. 1947 r.) Santana

 

22. Frank Zappa (The Mothers of Invention)

25. Tony Iommi (Black Sabbath)

26. Brian May (Queen)

32. Billy Gibbons (ZZ Top)

38. The Edge (U2)

44. Mark Knopfler (Dire Straits)

50. Ritchie Blackmore (Deep Purple)

54. Joe Walsh (The Eagles)

55. John Lennon (The Beatles)

96. Bruce Springsteen

Na liście 100 najlepszych brakuje innych wielkich nazwisk, jak Paula Mc Cartney`a, Johna Mayalla, Joe Satrianiego, Steve`a Vai, wspomnianego wyżej Dona Feldera (The Eagles), Slasha (Guns N' Roses), specjalisty od tappingu Steve`a Hacketta (Genesis), czy znakomitego technicznie, acz niedocenianego Steve`a Lukathera (Toto). Nawet na najdalszej orbicie pierwszej setki nie znajdziemy nazwiska gitarzysty z terenu Europy środkowo - wschodniej. Właściwie listę najlepszych tworzą muzycy z Wysp oraz Amerykanie. Wyjątkami są Holender Eddie van Halen oraz Meksykanin Carlos Santana. Nic nie zapowiada, by gitarowa geografia miała się w najbliższych latach zmienić.

Wróć