Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Finałowa Orkiestra pokonała pandemię!

03-02-2021 20:40 | Autor: Bogusław Lasocki
Za nami 29. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wydawało się, że podczas zmagań z pandemią coś może się nie udać. A jednak gorące serca wolontariuszy i aktywistów WOŚP pokonały trudności i ograniczenia. Znów były rekordy aktywności, rekordy wpłat i prawdopodobnie – po ostatecznym podsumowaniu do końca lutego wpływów zbiórek finału – uzyskane wpłaty okażą się kolejnym rekordem.

To jesteśmy my wszyscy

Tegoroczna WOŚP grała dla laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy. To bardzo ważne tematy, zwłaszcza w odniesieniu do malutkich dzieci. Do takiej diagnostyki potrzebny jest specjalistyczny, kosztowny sprzęt, którego większość ośrodków medycznych nie posiada. W sytuacji, gdy polska służba zdrowia popada w kolejne kryzysy, tracąc możliwość oddziaływania na szereg problemów zdrowotnych, jedyną możliwością zaradzenia jest znów zwrócenie się do wrażliwości społecznej. I jak zawsze, odpowiedź była i nadal jest pozytywna.

– Ważniejsze było to, że bardzo wielu Polaków zrozumiało, że to jest już tradycja nasza, polska – mówił Jerzy Owsiak we wtorek w Faktach Po Faktach TVN. – To już nie jest Jurek Owsiak i fundacja, ale to jesteśmy my wszyscy, to jesteśmy my Polacy, którzy wracamy do naszych wspaniałych korzeni, naszej solidarności, wiedząc, że sobie potrafimy pomóc. Kiedy wybuchł pierwszy lockdown w Polsce, system nie dał sobie rady. Ale Polacy wspaniali dawali sobie radę, szyli maseczki, specjalne ochraniacze. Wszystko było takie pełne wigoru, ponieważ to my, obywatele, kiedy bierzemy sprawy w swoje ręce, wtedy także pokazujemy, że wiemy o co chodzi, że mamy dla siebie ogromny szacunek – spontanicznie mówił Jerzy Owsiak.

Przez moment były wątpliwości, czy uda się zorganizować tegoroczny finał. Ale jak przyznał Owsiak, upór i entuzjazm współpracowników przekonał, że to w ogóle nie wchodzi w rachubę. Zresztą główną motywacją były ciągłe sygnały, pytania i zachęty z różnych stron Polski wskazujące, że zbiórka znów musi się odbyć.

Wielkie serca ursynowian

Ursynowscy wolontariusze, pomimo dokuczliwego mrozu, byli aktywni już od niedzielnego poranka. Ponad czterystu wolontariuszy zgrupowanych w sześciu sztabach skutecznie przeczesywało naszą dzielnicę. Można było ich spotkać w wielu rejonach, gdzie tylko była szansa spotkania potencjalnych darczyńców. Jednym z takich miejsc były okolice "Bazarku Na Dołku".

Zaraz po przejściu przez al. KEN spotykam pana Grzegorza z dziećmi Magdą i Antkiem, mieszkańców Osiedla Na Skraju. – Akcję WOŚP wspieramy od samego początku – mówi pan Grzegorz. – Ja pamiętam, jak pierwsze orkiestry zaczynały grać, to było robione na zupełnie inną skalę. Ale z roku na rok ludzie stają się coraz bardziej aktywni i szczodrzy, to wszystko idzie w dobrą stronę. Jestem pełen podziwu dla Jurka Owsiaka, ile pracy i energii w to włożył, ile ludzi potrafił porwać i zaangażować w przedsięwzięcie. – Mnie się tu bardzo podoba – wtrąciła Magda. – Zbieramy na szczytny cel i to jest naprawdę fajne, że możemy pomóc komuś. To będą rzeczy do badań laryngologicznych i na potrzeby otolaryngologii zarówno dla maluszków, jak i dla seniorów. Bardzo potrzebne i pożyteczne – skwitowała z powagą wolontariuszka Magda.

Obok stoją z puszkami dwie szesnastolatki – Kasia z Imielina i Paulina z Kabat. Wcześniej były razem w gimnazjum, teraz są już w drugiej klasie liceum. W zbiórce pieniędzy uczestniczą już piąty raz. – Pomimo pandemii pieniążki daje dużo osób – opowiada Kasia. – Stoimy tu już od ósmej rano i będziemy aktywne jeszcze cały dzień. – A w ubiegłym roku też zaczęłyśmy o ósmej i skończyłyśmy aktywność o drugiej w nocy – dodała z dumą Paulina. Właśnie podszedł pan Przemysław z żoną i córeczką Olą w wieku przedszkolnym. Uśmiechnięta dziewczynka wsunęła banknot do skarbonki i pokazała miejsce na kurtce, gdzie Kasia nakleiła czerwone wośpowe serduszko. – Ja wiem, że te pieniążki są zbierane dla dla małych, chorych dzieci. Żeby można kupić dla nich takie różne urządzenia, żeby szybciej stawały się zdrowe! – stwierdziła dumna ze swojej wiedzy mała Ola. Tuż obok pani Małgorzata sprzedaje bardzo sympatyczne włóczkowe misie - przytulanki. Gdy tylko ktoś kupi misia dla swojej pociechy, pieniądze od razu wędrują do skarbonki Kasi i Pauliny. W pobliżu jest jeszcze kilka grupek wolontariuszy. Zainteresowanie przechodzących jest tak duże, że co chwila do każdej ze skarbonek wpływały jakieś datki.

Na placu przed kościołem Wniebowstąpienia Pańskiego przy al. KEN jak zwykle w niedzielę dużo ludzi. Część wychodziła po mszy, inni szli na rozpoczynającą się za chwilę następną. A wśród nich sporo grupek z kolorowymi kartonowymi skarbonkami. Szczodrych wpłacających jest sporo. – Ja zasilam WOŚP od dawna, od zawsze jak pamiętam – opowiada po wpłacie do puszki pani Beata z synkiem Jakubem. – Ja uważam, że jest to bardzo dobra inicjatywa. Sami skorzystaliśmy z urządzeń do badania słuchu noworodków, zaraz po urodzeniu Jakuba, aparatem zakupionym przez WOŚP. Uważam, że jest to świetna rzecz, dlatego że wielu szpitali nie byłoby stać na zakupienie takiego kosztownego sprzętu – stwierdziła pani Beata.

Stojący obok wolontariusze Piotr i Dominik są wyraźnie zadowoleni. – Ludzie wpłacają sporo pieniędzy, to dobrze. Przeważają dzieci i osoby starsze. Stoimy tu od rana, ale czas szybko płynie, a i puszka staje się coraz cięższa – zauważył wolontariusz Piotr.

Niedaleko inna grupka, dosyć liczna. W siedmiosobowym składzie reprezentanci trzech pokoleń – pan Grzegorz z żoną Agnieszką, trójką dzieci – licealistką Różą, Stasiem i Jane oraz teściami Barbarą i Andrzejem, którzy przyjechali tu aż z Bemowa. Pod flagą WOŚP wyglądają całkiem okazale. – Jesteśmy tu od szóstej rano – mówił pan Grzegorz. – Poszliśmy najpierw do kościoła i potem jesteśmy już cały czas tutaj. Ludzie reagują różnie. Niechętnych było mało, ale dużo więcej wpłacających. Ktoś dał grosz, bo akurat tyle było w kieszenie, ale były również datki stuzłotowe. Cała akcja jest bardzo potrzebna i możemy podziękować organizatorom, że potrafią skrzyknąć pokolenia, ucząc, że możemy zrobić coś bezinteresownie, dając co możemy – swój czas, swoje zaangażowanie. Córka niedawno miała bardzo zaawansowaną sepsę. I w tym szpitalu wszystkie wykorzystywane do leczenia urządzenia były oklejone serduszkami WOŚP. Jestem bardzo dumny z moich dzieci, że tak bardzo angażują się w wolontariat. I jest to w pewnym sensie również spłacanie jakiegoś długu wdzięczności. Dopóki będziemy mogli, będziemy zbierali – skwitował pan Grzegorz.

Ursynowskie granie

Tymczasem w Dzielnicowym Ośrodku Kultury przy ulicy Kajakowej – głównej ursynowskiej siedzibie WOŚP – trwały przygotowania do uroczystej inauguracji Wielkiego Finału. Na głównej sali widowiskowej ustawiono stanowiska do rozliczeń wolontariuszy. Każde z sześciu stanowisk oddzielone zostało od pozostałych taśmami, na stołach umieszczono pojemniki z rękawiczkami jednorazowymi, płyn do dezynfekcji rak, ręczniki papierowe. Wszędzie wisiały plakaciki przypominające o obowiązku noszenia maseczek i zachowania dystansu.Wszystkie wydarzenia relacjonowane były w trybie on-line przez Internet.

Punktualnie o godzinie 14 dyrektorka ursynowskiego DOK Beata Rusinowska przywitała w "duchu owsiakowym" oglądających transmisję internatów. – Siema, cześć, witamy Was bardzo, bardzo serdecznie! – mówiła pani dyrektorka. W ciepłych słowach przypomniała o zaangażowaniu wolontariuszy, ich pracy, podziękowała również wpłacającym. Przypomniała o licytacji w DOK złotego serduszka, ale także o innych aukcjach.

Za chwilę na wizji pojawił się burmistrz Robert Kempa. – W tym roku zaistniała wyjątkowa sytuacja – mówił burmistrz Ursynowa Robert Kempa. – Po raz pierwszy nasz sztab zlokalizowany w Dzielnicowym Ośrodku Kultury na Ursynowie ma jedno ze 100 złotych serduszek – serduszko nr 85. Po lewej stronie Wisły to jedno jedyne takie serduszko. Więc liczę na wasz udział w licytacji i siłę ursynowskich serc. Pokażmy wsparcie dla Wielkiej Orkiestrą Świątecznej Pomocy i jej podopiecznych. Liczę na Was, do zobaczenia podczas finału i podczas licytacji – zachęcał burmistrz Robert Kempa.

Stopniowo rozwijały się aukcje on-line, jednak główne atrakcje miały rozpocząć się od godz. 17. Wtedy ruszyła licytacja złotego serduszka i innych przygotowanych przedmiotów, a w międzyczasie skromne w stosunku do lat poprzednich (pandemia!), ale ciekawe występy i prezentacje. Wszystkich zadziwił młody iluzjonista Franek Jodłowski, który swoimi wprawnymi palcami i niezauważalnymi ruchami czarował karty do gry. Na scenie pojawił się szantowy piosenkarz i gitarzysta Andrzej Korycki. Przybyła również Małgorzata Bielecka, która prowadząc warsztaty rękodzieła artystycznego dedykowane dzieciom i nie tylko, pokazywała jak z dostępnych w każdym domu zbędnych już ciuszków i materiałów wykonać atrakcyjne ozdoby. A jako przerywników można było słuchać piosenek śpiewanych, oczywiście on-line, przez dzieci z ursynowskiego przedszkola nr 79.

Głównym menedżerem finału był burmistrz Robert Kempa. Chodząc po sali z mikrofonem i nieodłącznym jak cień operatorem wideo on-line, prowadził wywiady z rozliczającymi się wolontariuszami. To kolejne wcielenie burmistrza Kempy. Jako "reporter telewizyjny" dawał sobie radę bardzo sprawnie.

Nietypowym wolontariuszem był poseł, prof. Dariusz Rosati. Jako wolontariusz zebrał do puszki prawie 2200 złotych, a dodatkowe pieniądze dały wystawione na aukcję dwie jego książki z dedykacją. – Wolontariuszem w WOŚP jestem już siódmy raz – opowiadał prof. Rosati. – Ciekawe jest to, że ludzie dzielą się chętnie swoim bogactwem. Fakt ten właściwie nie jest przez naukę wyjaśniony, że ludzie dzielą się tym za nic, za darmo. Człowiek generalnie jest egoistą. Co prawda, zawsze na przestrzeni wieków była jałmużna, jakieś datki, ale to, co obserwujemy z roku na rok ze wzmagającą się siłą, ta inicjatywa Owsiaka, to jest naprawdę święto życzliwości, święto solidarności, chęci bezinteresownego pomagania. To jest wspaniałe, że Owsiakowi udało się w naszym społeczeństwie zaszczepić ten gen dzielenia się z innymi – mówił profesor Rosati.

Na ostateczne podsumowanie Finału jeszcze za wcześnie, ale już teraz można ocenić, że wbrew skrajnie trudnym warunkom doby pandemii, Ursynów pokona swój ubiegłoroczny, również rekordowy wynik 150 tys. złotych. Uwzględniając pozostałe wpływy z aukcji, licytacji i e-skarbonek wskazuje to na sukces na poziomie nawet 600 tys. zł. Ostateczny wynik poznamy podczas kwietniowego podsumowania 29. Finału WOŚP.

– Ursynowianie stanęli na wysokości zadania – powiedziała Marzena Zientara, szefowa sztabu WOŚP przy ursynowskim DOK, podsumowując wstępnie wyniki. – Na ponad 130 aukcjach uzyskaliśmy ponad 20 tys. złotych, w tym za figurkę Grom od burmistrza Kempy ponad 1000 zł. Również dobrze sprzedały się dwie książki prof. Rosatiego za ponad 500 zł. Przedsiębiorcy ursynowscy licznie oferowali na licytacje vouchery na oferowane usługi – kosmetyczne, fryzjerskie, również do restauracji, nauki on-line czy też wymiany opon. Łącznie przekazano kilkadziesiąt takich voucherów. Wszyscy teraz cienko przędą, a mimo tego oni chcieli się podzielić swoją pracą za darmo!" – mówiła Marzena Zientara.

Grała Polska i cały świat

Zakończyliśmy już 29. Finał WOŚP. Deklarowana kwota to: 127 495 626 zł, a ostateczny wynik prawdopodobnie będzie jeszcze wyższy. Padły również kolejne rekordy. Złote Serduszko nr 1 otrzyma Bio-Gen Łódź za kwotę 677 777 zł, zaś Złotą Kartę nr 1 zdobyła firma ITA Tools za kwotę 181 818 zł. Absolutnym hitem aukcyjnym okazała się książka “Inaczej. Jak pracować mniej, ale lepiej i przyjemniej” autorstwa Radka Kotarskiego, do której dorzucono… Ferrari F430 F1. Licytacja osiągnęła zawrotną sumę 450 tys. złotych.

Fenomen Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy znany jest już na całym świecie. Tegoroczna Orkiestra ' koncertowała na wszystkich kontynentach w 77 krajach, w tym w 17 pozaeuropejskich. To naprawdę budujące i optymistyczne, zwłaszcza że ten widoczny altruizm rozwija się, jakby był sterowany jakimś niebiańskim wirusem – pozytywnym, czyniącym dobro.

Piękne słowa wypowiedział Jerzy Owsiak na swoim fejsbuku: "Jeżeli coś dzisiaj zwyciężyło, to niekoniecznie kwota. Na pewno zwyciężyła przeogromna Polska, ta z najpiękniejszych czasów. I solidarność nasza, którą zawsze, ale to zawsze mamy w sobie, kiedy chcemy poszukać w sobie przyjaźni miłości, braterstwa. Zobaczcie, jak to naprawdę prosto uzyskać. Wystarczy tylko tak naprawdę wyciągnąć rękę, pokazać przyjazny gest, powiedzieć dobre słowo i już wszyscy potrafimy się garnąć do robienia rzeczy niezwykłych. To nie foch rządzi, czego dowodem jest ta piękna, orkiestrowa niedziela. Odważnie idźmy w stronę dobrych chwil, tych, które budują, a nie burzą, tych, które łączą, a nie dzielą. To takie pokrzepiające, że znowu pokazaliśmy siebie pięknych, szlachetnych, budujących wartości, które powinny być w naszym życiu najważniejsze". To przesłanie Jurka Owsiaka, naszego sąsiada z Ursynowa, warto zapamiętać.

Wróć