Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Era Donaldów

04-05-2016 20:27 | Autor: Mirosław Miroński
Polska od pewnego czasu przeżywa okres zauważalnego wpływu Donaldów na nasze życie. Oczywiste jest, że wpływ ten jest wieloraki i zróżnicowany – tak jak my sami. Pojawiają się w naszym życiu różni Donaldowie. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że przeżywamy prawdziwą erę Donaldów.

Najbardziej znany z nich jest niewątpliwie kaczor Donald. Już przed wielu laty przybył do nas zza oceanu i szybko się zadomowił. Ten kaczor to prawdziwy gwiazdor. Zasłużył sobie w pełni na (modne ostatnio) miano – celebryty. Przez kilkadziesiąt lat amerykański „celuloidowy” bohater gościł w naszym życiu. Rozbawiał swym skrzekliwym głosem dzieci i młodzież. Jego urokowi ulegali również starsi. Pierzasty, ekstrawertyczny nerwus ma wciąż wielu zwolenników wśród nas, chociaż ostatnio wyrosła mu konkurencja w postaci innego kaczora. Ten z kolei wybrał politykę i odnosi na jej polu znaczne sukcesy. Potrafił wokół siebie zgromadzić większość polskich wyborców. Chociaż zachowaniem i charakterem zdaje się przypominać amerykańskiego kaczora, konsekwentnie podąża do celu wytyczoną drogą. Co będzie na jej końcu? Czy niepodległa Polska? Zobaczymy…

Nie można zapominać o jeszcze jednym Donaldzie, który bywał równie śmieszny, co jego amerykański imiennik, ale na koniec swojego „panowania” ewakuował się na bezpieczną unijną „posadkę”. Z fotela „króla Europy” przygląda się naszym „polskim” zmaganiom o przywrócenie normalności w kraju. Nie przegapi jednak okazji do antypolskich wystąpień na europejskim forum, chociaż jego „królewska mość Donald” nie ma na szczęście wielkiego wpływu na bieżącą politykę. Mimo że jest wciąż w tym śmieszny niczym kaczor Donald wpadający w złość, jego pozycja unijna jest znacznie słabsza niż próbują to przedstawiać przychylne mu media. Co więcej, jego czas już się kończy i wkrótce będzie musiał zejść ze sceny. Oczywiście, po uprzednim rozliczeniu się z niektórych dotyczących go spraw i interesów.

O ile ta postać nie zasługuje na to, by poświęcać jej więcej czasu, o tyle na uwagę zasługują kolejni Donaldowie, z którymi mamy do czynienia w naszym kraju dłużej i najprawdopodobniej będziemy mieć w przyszłości. Nie chodzi jednak o starego farmera z piosenki „Old MacDonald had a farm”, znanej zwłaszcza dzieciom uczącym się języka angielskiego (na początkowym etapie), ale o rodzinę McDonaldów – założycieli firmy (1940), która dziś dysponuje ponad 30 tysiącami barów szybkiej obsługi w ponad 119 krajach na całym świecie. Generują one przychody około 23 mld dolarów, a zyski netto – to około 4 mld dolarów. Od 1960 r. przedsiębiorstwo nosi nazwę McDonald’s Corporation. Ma również liczne bary w Polsce. Ich widok nikogo już u nas nie dziwi. Warto przypomnieć, że pierwszy bar należący do tej sieci otwarto w Warszawie w 1992 roku (na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej). Dziś w ponad 350 lokalach McDonald’s znajduje zatrudnienie około 17,5 tys. polskich pracowników. Mimo krytyki ze strony ekspertów od spraw żywienia bary te oferują coraz szerszą gamę dań typu fast food (szybkie jedzenie).

Trzeba przyznać, że choć jest to obcy kapitał, daje on jednak Polakom korzyści. Wnosi też określony standard obsługi klienta, co pozytywnie wpływa na poziom usług w tym sektorze.

Kolejnym Donaldem, również Amerykaninem, choć mającym niemieckich przodków, jest Donald Trump – celebryta, którego majątek szacowany jest na około 4 mld. Gromadzenie dóbr zapoczątkował jego dziadek Friedrich Drumpf, który w wieku szesnastu lat wyemigrował do Ameryki, gdzie zmienił nazwisko na łatwiejsze do wymówienia przez Amerykanów – Trump.

No i ten Donald Trump ma wielkie szanse zostać prezydentem USA z ramienia republikanów. Co to oznacza dla Polaki i dla Europy? Czy będzie strasznie, czy śmiesznie?

Kandydat na prezydenta nie kryje swoich dążeń do zmiany relacji z Europą. Jej dotychczasowa polityka, (a właściwie jej brak) wobec wielu zagrożeń przypomina bowiem przekonywanie niedźwiedzia, żeby przeszedł na wegetarianizm. Ten jednak przy każdej nadarzającej się okazji pokazuje swą prawdziwą naturę – pożera mięso, jeśli znajdzie się w jego zasięgu. Nie pomagają perswazje, ani głaskanie misia. Niepoprawne i nieprzewidywalne zachowanie niedźwiedzia wywołuje coraz większe zdziwienie wśród europejskich polityków.

Czy Donald – prezydent USA – to zmieni? Czy zażąda od Europy i jej obywateli większego udziału finansowego w NATO? Czas pokaże. Era Donaldów trwa…

Wróć