Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dworzec kolei wąskotorowej z Wilanowa zabytkiem

05-05-2021 20:59 | Autor: Piotr Celej
Jakub Lewicki Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków podjął decyzję o wpisaniu do rejestru zabytków zabudowań dawnej stacji Kolei Wilanowskiej położonych w Warszawie przy ul. Stanisława Kostki Potockiego 31

Dawny budynek dworca kolei wąskotorowej z Wilanowa został wpisany do rejestru zabytków. Budynek obecnie nie jest użytkowany, poprzednio mieściła się tutaj Poczta Polska.

Zachowane wartości artystyczne i historyczne

– Wpisałem do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego zabudowania dawnej stacji Kolei Wilanowskiej położone w Warszawie przy ul. S. Kostki Potockiego 31, dzielnica Wilanów, z uwagi na zachowane wartości artystyczne i historyczne obiektu. – mówi Jakub Lewicki, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Budynek został wzniesiony w 1920 roku według projektu Konstantego Jakimowicza. Linia kolei wąskotorowej prowadziła z placu Unii Lubelskiej przez Konstancin do Piaseczna. Od 1979 roku w gmachu dawnego dworca mieściła się poczta. Od trzech lat niestety stoi on pusty i niszczeje. Wewnątrz zachowały się oryginalne elementy stolarki oraz podłoga. Warto w przyszłości zagospodarować budynek. Wśród pomysłów pojawiały się m. in. adaptacja na budynek Informacji Turystycznej, gastronomii czy turystyczno-edukacyjny.

„Paragwajem” do Wilanowa

Pod koniec XIX wieku trasa do podwarszawskich miejscowości była bardzo niewdzięczna. Obecne arterie Puławska i Nowoursynowska wybrukowane były tylko częściowo, dotarcie do Wilanowa czy Konstancina było niezwykle trudne. Kres temu miała położyć kolej, której odcinek do Wilanowa otwarto w 1891 roku. Założycielami kolei był Henryk Huss – doświadczony inżynier kolejnictwa, pracujący wcześniej przy budowie kolei warszawsko-wiedeńskiej na zlecenie posiadacza części dóbr wilanowskich Wiktora Magnusa. Z początku jednak był to tramwaj konny, bowiem używano zwierząt jeszcze do transportu. Kolej, korzystająca później z parowozów, brała początek przy rogatkach belwederskich, mieszczących się między dzisiejszym terenem ambasady rosyjskiej a byłym hotelem Hyatt. Dalej dochodziła do Chełmskiej, w którą skręcała, a następnie prowadziła Czerniakowską ku Wilanowowi. Kolej Wilanowska okazała się olbrzymim sukcesem, w samym tylko roku inauguracji kolejka wilanowska przewiozła 119 282 pasażerów.

Linia wilanowska służyła przede wszystkim wyjazdom wycieczkowym i dowozowi mleka oraz warzyw do miasta. W późniejszym czasie pomagała także w transporcie cegły, dzięki której Warszawa mogła się rozbudowywać. Tory wydłużono do Konstancina, a potem do Piaseczna, montując bocznice ku trzem dużym cegielniom i jedną do papierni w Jeziornie. Wraz z wprowadzeniem cięższych składów konieczna była wówczas modernizacja linii. W tym czasie pieszczotliwie nazywano ją "Paragwajem". Kolejka wilanowska poruszała się dość wolno: spod Belwederu do Piaseczna jechało się 1 godz. i 10 minut, pociągi były wówczas jednak niezwykle punktualne. Zawirowania I wojny światowej i kryzys gospodarczy spowodowały upadek Kolei Wilanowskiej jako odrębnej spółki. Linia straciła samodzielność w połowie lat 30. Została wykupiona przez właścicieli kolejki grójeckiej, co wiązało się z ujednoliceniem szerokości torów. Podwarszawskie osiedla otoczone zostały pętlą. Do Piaseczna można było dojechać Puławską albo Czerniakowską i dalej przez Chyliczki.

Monika Żeromska utrwaliła w swych „Wspomnieniach” podróż warszawską wąskotorówką: „Goście przyjeżdżali, rodzice jeździli do Warszawy, a ja odprowadzałam ich na stację kolejki. Parowozik z wysokim kominem wjeżdżał, ciągnąc wagony i bezustannie gwiżdżąc manewrował, bo Konstancin był ostatnią stacją. Pan zawiadowca także gwizdał, bilety pozwalał mi ojciec kupować w kasie. Cały przewiewny budynek opleciony był starym, pachnącym winem, tak że wchodziło się tam jak do zielonej, cienistej altany. Dookoła rosły kasztany, które jesienią także były jeszcze jedną atrakcją tego miejsca. Słodki zapach kwitnącego wina, dymu i świetnych rzeczy, które gotowała żona zawiadowcy stacji, to wszystko było nadzwyczaj pociągające. Kiedyśmy wracali pod wieczór, szliśmy do domu, trzymając się za ręce długą, prostą ulicą Sienkiewicza, którą ocieniały gęsto posadzone, kuliste akacje, a na końcu świecił różowo w zachodzącym słońcu ceglany wodociąg”.

Nie zawsze jednak podróż wąskotorówką była sielanką. Akurat 16 lipca 1939 roku doszło do tragedii: dwie kolejki zderzyły się czołowo między stacjami w Powsinie i Klarysewie. Zapłonęło paliwo i w wyniku wypadku osiem osób zginęło, a ponad 250 było rannych.

Podczas okupacji niemieckiej właśnie Kolej Wilanowska znana była ze szmuglu żywności do Warszawy, jak w zakazanych piosenkach: "kto handluje, ten żyje!". Podczas odbudowy stolicy z wojennych zniszczeń kolej była wykorzystywana do transportu cegieł. W latach 70. przestarzała kolejka została jednak zlikwidowana. Jednym z powodów miało być... bezpieczeństwo i spokój towarzysza Edwarda Gierka, który upodobał sobie rezydencję w pobliskim Klarysewie.

Wróć