Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dużo roboty wokół głupoty

11-08-2021 21:02 | Autor: Maciej Petruczenko
Johann Friedrich von Schiller, słynny poeta i filozof niemiecki powiedział między innymi: „Dyletant bierze ciemne za głębokie, dzikie za potężne, nieokreślone za nieskończone, bezsensowne za nadzmysłowe”. Ta opinia skojarzyła mi się z niezapomnianą wypowiedzią byłego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Chcąc poinformować dziennikarzy o swojej wizycie w St.Kitts&Nevis, oświadczył, że wraca z – nieistniejącego, niestety – państwa San Escobar. Po tej wypowiedzi nabijały się z niego media całego świata, a państwo polskiej zostało potraktowane jak cyrk.

Ale wspomniana myśl Schillera jeszcze bardziej kojarzy mi się z tym, o czym pisze w artykule na stronach 8-9. Wojciech Poraj, wyjaśniając precyzyjnie, w jaką pułapkę wpędzili się posłowie, którzy zagłosowali za prezydenckim projektem ustawy o odbudowie warszawskiego „Pałacu Saskiego”. W gruncie rzeczy chodzi tu – zdaje się – o to, by dzisiejsze państwo polskie zainwestowało we wzniesienie czegoś, co ma być faktycznie upamiętnieniem budowli dawnego rosyjskiego kupca, a tak naprawdę posłuży prestiżowym ambicjom partii rządzącej obecnie Polską.

Pan prezydent Andrzej Duda powtarza bardzo często, że całe życie się uczy. W tym wypadku jednak chyba nie douczył się dostatecznie, bo właśnie taki wniosek nasuwa się automatycznie po przeczytaniu publikacji Wojciecha Poraja. Co gorsza zaś, nie chodzi tu tylko o pomyłkę człowieka, będącego głową państwa, lecz również o pieniądze, które mogą być przeznaczone na całkowicie chybioną inwestycję, oprawioną przez pomyłkę w patriotyczną otoczkę. Taka otoczka towarzyszyła niedawno budowie reklamowanych przez reprezentantów partii Prawo i Sprawiedliwość dwóch bloków węglowych w elektrowni Ostrołęka, które w końcu postanowiono wyburzyć. Tyle że całość tych bezsensownych poczynań to – w ocenie ekspertów – koszt blisko 1,3 mld złotych. Tak samo – pod dyrekcją polityka PiS Antoniego Macierewicza – zmarnowano z kolei ciężkie miliony złotych na próbę udowodnienia, że wypadek lotniczy, w którym w 2010 roku zginął były prezydent RP Lech Kaczyński i 95 innych osób, był efektem zamachu. Ten sam Macierewicz, będąc ministrem obrony narodowej, skompromitował nasze siły zbrojne, czyniąc pracownika apteki w Łomiankach, członka PiS Bartłomieja Misiewicza rzecznikiem prasowym MON i swoim asystentem politycznym, którego na dodatek dopuszczono bezprawnie do szeregu chlebodajnych posad w spółkach Skarbu Państwa. Zanim Misiewicz został aresztowany przez CBA, jego nazwisko stało się odpowiednikiem bohatera przedwojennej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, równie bezczelnego karierowicza Nikodema Dyzmy. I rychło można było się przekonać, że obecna Polska w gruncie rzeczy Misiewiczami stoi. Nic dziwnego więc, że coraz więcej obywateli RP, mających olej w głowie i pieniądze w portfelu, wyprowadza się za granicę – przerażonych dyktatorskimi poczynaniami grupy trzymającej władzę i starającej się narzucić punkt widzenia jednego starszego pana środowiskom polityki, nauki, kultury, no i oczywiście mediów.

Te ostatnie stanowią jeszcze ostatnią deskę ratunku dla wolności słowa w Polsce. Można się zatem domyślać, iż starszy pan najwyraźniej polecił wolność tę do cna przytłumić. Przejęcie przez państwo potężnej sieci gazet i portali internetowych od niemieckiego właściciela, nie byłoby w zasadzie niczym złym, gdyby w ślad za tym nie poszło od razu wyłączenie jakiejkolwiek antyrządowej krytyki. Powrót do modelu z czasów PRL to bodaj najdelikatniejsze określenie takiej wolty. Bo w ślad za nią biorą posady nie tyle moralne, ile całkowicie niemoralne autorytety, które za kasę gotowe są wciskać publiczności nawet największy kit.

Kolejny krokiem w kierunku medialnego zamordyzmu stał się projekt ustawy , określonej symboliczną nazwą „lex anty-TVN”. Chodzi o ostatniego z potężnych nadawców, który nie został spacyfikowany przez władzę państwową, jeśli nie liczyć wyznaniowej Telewizji Trwam i Radia Maryja. Jeszcze w 1998 roku Jarosław Kaczyński mówił o tym radiu: „Nie ma wątpliwości, że po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, prorosyjskie, ma nadajnik na Uralu”. Z czasem jednak prorok PiS zmienił zdanie i nawet uznał, że twórca obu rozgłośni, toruński redemptorysta Tadeusz Rydzyk w pełni się zrehabilitował po tym, jak zdarzyło mu się nazwać bratową Jarosława – „czarownicą”. Już nie słyszymy z ust Kaczyńskiego o powiązaniach rydzykowych rozgłośni z Rosjanami. Wprost przeciwnie, ojciec Rydzyk jest przez niego chwalony za przyczynienie się do powstania nad Wisłą formuły państwa, które złośliwi nazywają PiS-landem albo PiS-landią.

TVN jest liderowi PiS solą w oku. Nie dlatego, rzecz prosta, że stoi za nim potężny amerykański właściciel – Discovery, przedsiębiorca z państwa, które zawsze uważaliśmy za największego przyjaciela Polski. Jarosław Kaczyński jednakże – po wszczęciu otwartej wojny z Unią Europejską – próbuje teraz ustawiać do pionu Amerykanów, których dotychczas prosił o zbrojną ochronę naszych granic. W najpoważniejszych mediach w Europie i USA pojawiają się w związku z tym pełne zdumienia komentarze. Prezesowi PiS zaczęło się chyba wydawać, że może przestraszyć Joe Bidena, wykazując mu, iż dużo właściwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych był Donald Trump. Jarosław nabrał widocznie przekonania, że cały świat kręci się wokół Polski. Wynika to zapewne z faktu, iż jest on w skali międzynarodowej człowiekiem raczej nieobytym, stąd doprowadzanie do konfliktów z coraz większą liczbą państw. Nie powiodła się czwartkowa próba zniewolenia TVN poprzez przegłosowanie w Sejmie podstępnej ustawy medialnej od ręki, opozycja wygrała głosowanie, więc zaraz doprowadzono do jego „reasumpcji”. Wypada więc serdecznie kibicować kolegom i koleżankom z Wiertniczej. Trzymajcie się. Wróciła potrzeba Solidarności i nie tylko telewidownia jest z wami!

Wróć