Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dużo nowości na Wyścigach

10-02-2016 20:41 | Autor: Tadeusz Porębski
Na Służewcu trwają przygotowania do sezonu 2016, który będzie liczył 54 dni wyścigowe. Po raz pierwszy służewiecka bomba powędruje w górę w niedzielę 17 kwietnia. Zakończenie tegorocznego sezonu w dniu 20 listopada.

Zeszłoroczny sezon okazał się udany zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Tory na Służewcu odwiedziło ponad 47 proc. więcej widzów niż w roku 2014. Moda na wyścigi powraca, a dodatkowym magnesem były m. in. spektakularne zwycięstwa znakomitego ogiera Va Bank. Służewiecki hipodrom to jeden z najpiękniejszych torów wyścigowych na świecie. Od kilkudziesięciu lat gromadzi w trakcie sezonu zarówno rzesze pokoleń warszawiaków, jak i turystów z kraju i z zagranicy. W 1989 r. został wpisany do rejestru zabytków. W 2008 r. obiekt został oddany w 30-letnią dzierżawę strategicznej spółce skarbu państwa Totalizator Sportowy. Oddział Wyścigi Konne TS jest organizatorem gonitw na Służewcu.

W tym sezonie ważną wiadomością dla miłośników tej dyscypliny sportu jest to, że ruszył remont trybuny honorowej, który ma potrwać 55 tygodni. W tym czasie wyścigowe życie przeniesie się na kompleksowo wyremontowaną trybunę środkową i prawdopodobnie do imponujących rozmiarów namiotu usytuowanego na torze wewnętrznym w okolicach celownika. Na razie trwają przymiarki do wdrożenia w życie takiego rozwiązania. Kolejna ważna wiadomość dotyczy właśnie wewnętrznej bieżni, na której rozgrywane były gonitwy płotowe. Będzie ona pusta, ponieważ płoty i stiple zostają przeniesione na wrocławski tor Partynice. – Po analizie poprzednich sezonów oraz konsultacjach z przedstawicielami trenerów, podjęliśmy decyzję o wycofaniu w tym roku gonitw płotowych z kalendarza wyścigowego na warszawskim hipodromie. Jestem jednak przekonana, że gonitwy płaskie, z których słynie nasz tor, zapewnią widzom wiele wspaniałych emocji – komentuje Urszula Zawadzka, kierownik działu organizacji wyścigów konnych.

Natomiast Wrocław na powrót "oddaje" Warszawie ważną z punktu widzenia selekcji gonitwę Oaks (Liry) dla 3-letnich klaczy. – Cieszę się, że ten prestiżowy klasyk powraca na tor Służewiec. Jest to odpowiedź na oczekiwania środowiska wyścigowego – mówi Włodzimierz Bąkowski, dyrektor służewieckiego hipodromu. Rzeczywiście, zdecydowana większość wyścigowego środowiska mocno krytykowała pomysł przekazania Partynicom praw do organizowania tego prestiżowego wyścigu. I miała rację, ponieważ szczególnie jego ostatnia edycja była obrazą dla wyścigów konnych.

Klacze przez pół godziny krążyły wokół maszyny startowej w ponad 30-stopniowym upale, czekając na sygnał do startu. Obsługa wykazała się wyjątkową nieudolnością zupełnie nie radząc sobie z wprowadzaniem koni do boksów startowych. Kiedy wreszcie się udało, sędzia starter nie zareagował na ewidentny falstart. Owszem, z punktu widzenia salonu towarzyskiego wrocławski Oaks można uznać za udany ze względu na dużą frekwencję. Natomiast strona sportowa, wyścigowa, jak również obroty w końskim totalizatorze, to sromotna porażka. Gonitwa Oaks, której w Polsce patronuje fantastyczna klacz Lira, to jedna z pięciu klasycznych gonitw rozgrywanych na Służewcu podczas sezonu wyścigowego. Pozostałe cztery to nagroda Wiosenna (odpowiednik angielskiej 1000 Gwinei), nagroda Rulera (odpowiednik angielskiej 2000 Gwinei), Derby oraz najstarszy z klasyków – St. Leger. 

Kalendarz najważniejszych gonitw sezonu 2016 przedstawia się następująco: Gonitwa Otwarcia (17 kwietnia), Wiosenna (21 maja), Rulera (22 maja), Soliny (12 czerwca), Aschabada (19 czerwca), Derby (3 lipca), Derby Arabskie (24 lipca), Oaks (31 lipca), Nagroda Europy (21 sierpnia), St. Leger (28 sierpnia), Wielka Warszawska (2 października), Mokotowska (30 października). Planowane są także gonitwy pod honorowymi patronami ambasadorów Czech, Francji oraz Kuby, Urugwaju i Wenezueli (Dzień Kubański i Latynoamerykański).

Polski Klub Wyścigów Konnych podał na swojej stronie internetowej składy osobowe komisji technicznej i odwoławczej oraz nazwiska sędziów technicznych.

Komisja techniczna: Małgorzata Batsch, Jakub Kasprzak, Filip Sondij, Andrzej Stasiowski, Maria Werenowska. Komisja odwoławcza: Iwona Chojnowska, Aleksandra Litwiniak, Andrzej Szydlik, Adam Wiśniewski.

Sędziowie techniczni. Starterzy: Włodzimierz Broniszewski, Ryszard Jasiukiewicz, Józef Wesołowski. U celownika: Krzysztof Bielecki, Krzysztof Chmiel, Marcin Tarnowski. U wagi: Stanisław Gulajew, Joanna Majewska, Paweł Wroczyński. U zegara: Jerzy Gnat, Bożena Owczarczyk. Sędzia obserwator – Katarzyna Kozłowska. Handikaper Krzysztof Wolski.

W komisjach widzimy kilka nowych twarzy. Komisja techniczna przechodzi pokoleniową zmianę, co musi cieszyć, ponieważ przez kilka ostatnich sezonów służewieccy stewardzi poddawani byli przez środowisko, a przede wszystkim przez graczy, surowej krytyce. Dodajmy – jak najbardziej uzasadnionej. Członkowie komisji nie reagowali na wpadki jeźdźców. Nie dostrzegali ewidentnych wykroczeń, jak na przykład nieprzyjmowanie startu, niedokładanie starań do zajęcia lepszego miejsca w gonitwie (składanie się przed celownikiem), zajeżdżanie (crossing). Zbyt liberalnie podchodzili też do jeźdźców nadużywających bata. Czas powrócić do starych dobrych czasów, kiedy na służewieckim torze nie było świętych krów. Zawieszano licencję (spieszano) tak wybitnym dżokejom jak Mieczysław Mełnicki, Jerzy Jednaszewski czy Tomasz Dul. Często kary sięgały nawet kilkudziesięciu dni wyścigowych bez prawa do dosiadu. Nowo powołana komisja techniczna powinna bardzo surowo i z całą bezwzględnością karać jeźdźców za nadwagi i niedowagi. Jeden z dżokejów ma już na swoim koncie aż 11 takich wykroczeń, trzeba trafu, w większości na pierwszych lub drugich faworytach. Dotychczasowe kary rzędu 100 - 300 zł to śmiech na sali.

Jakkolwiek debiutującej w komisji odwoławczej Iwonie Chojnowskiej nie sposób odmówić wiedzy o wyścigach konnych, bo jest to praktyk i teoretyk w jednej osobie, to o wyścigowej wiedzy pań Małgorzaty Batsch i Marii Werenowskiej trudno cokolwiek powiedzieć poza tym, że celująco zdały egzamin na sędziego technicznego. Większość środowiska nie kojarzy tych nazwisk z wyścigami. Życząc obu paniom owocnej pracy mamy nadzieję, że szybko zasymilują się z bardziej doświadczonymi kolegami i wspólnie zadbają o czystość rozgrywanych wyścigów. Mają się od kogo uczyć, bo Jakub Kasprzak, a szczególnie Andrzej Szydlik z komisji odwoławczej, to wytrawni znawcy wyścigów konnych. Ten drugi jest gwarantem, że w tym sezonie nie powtórzą się skandaliczne i ocierające się o patologię przypadki zamiany kar spieszenia, orzekane przez komisję techniczną, na kary pieniężne.

Pełne ręce roboty będzie miał handikaper Krzysztof Wolski, który ponownie obejmie tę funkcję po rocznych harcach dr. inż. Jacka Terpiłowskiego, któremu nadano dźwięczne pseudo "Von Nogay". Radosna twórczość tego fachowca, oparta na własnej metodologii, która kompletnie zawiodła, doprowadziła do wielu wynaturzeń, jak np. podwójny handicap generalny przed sezonem 2015 - fenomen na światową skalę. W handicapie generalnym po sezonie 2014 ogiery Silvaner i Trawers miały ustaloną wagę odpowiednio 85 i 60 kg. Przed sezonem 2015, a więc po zimowej przerwie, podczas której konie nie ścigały się, Terpiłowski ustalił wagi dla tych koni na 91,5 kg (Silvaner) i 56 kg (Trawers). Nigdy nie dowiedzieliśmy się, skąd wzięło się dodatkowe 6,5 kg dla Silvanera i 4 kg mniej dla Trawersa.  

Zmorą polskich wyścigów konnych jest rozgrywanie gonitw na tzw. końcówkę, czyli przez większość dystansu spacerowym tempem (co urąga regułom selekcji) i raptownym przyspieszaniem na końcowej prostej. Jak to się ma do zapisu w ustawie, że "gonitwy to publiczne próby, których zadaniem jest ocena stopnia dzielności koni"? Nijak. Można założyć, że aż 70 proc. gonitw na dystansach od 2000 do 3200 m rozgrywanych jest "na końcówkę". Nasuwa się więc pytanie, czy w ogóle zasadne jest umieszczanie w rocznych planach gonitw wyścigów na takich dystansach? Skoro jeźdźcom, trenerom i właścicielom koni idzie wyłącznie o wygraną, bez oglądania się na czas i styl zwycięstwa, to ścigajmy się wyłącznie na dystansach od 1000 do 1600 m. Członkowie Rady PKWK powinni szybko pochylić nad tym problemem, bo dalsze tolerowanie wyścigowej fikcji nikomu nie służy. Niestety, każdą zmianę w regulaminie musi zatwierdzić minister rolnictwa, który ma na głowie tysiąc ważniejszych spraw niż wyścigi konne, co powoduje, że proponowane przez Radę PKWK zmiany w formie przegłosowanych uchwał na długo lądują w szufladach resortowych urzędników. Tu duża rola mediów, jak również popularnych portali społecznościowych, które powinny być wykorzystywane przez środowisko wyścigowe do wywierania nacisku na resort rolnictwa.

Na zadane przez „Passę” pytanie w trybie ustawy „Prawo prasowe” rzeczniczka ministerstwa rolnictwa odpowiedziała, że trwają prace nad nowelizacją ustawy o wyścigach konnych z 2001 r. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że skład osobowy Rady PKWK ma zostać zredukowany z 25 do 9 osób. Należy mieć nadzieję, że nowo powołany minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel zadba o to, by nie próbowano znowelizować art. 12 ustawy, który brzmi: "Skarb Państwa powierza PKWK wykonywanie niezbywalnego prawa własności oraz innych praw rzeczowych na jego rzecz w stosunku do położonych na terenie miasta stołecznego Warszawy nieruchomości oraz pozostałych składników majątkowych zlikwidowanego przedsiębiorstwa państwowego Państwowe Tory Wyścigów Konnych". Jakiekolwiek manipulowanie tym zapisem byłoby zakamuflowaną próbą zamachu na zabytek mający status narodowej spuścizny, a na to nigdy nie będzie społecznej zgody. Kiedy nowela zostanie skierowana do komisji sejmowej, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że ostatnie posiedzenie komisji rolnictwa odbyło się... 9 października 2015 r., taka data widnieje na oficjalnej stronie internetowej Sejmu RP.

Wróć