Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Droga do społeczeństwa obywatelskiego

03-10-2018 23:17 | Autor: Bogusław Lasocki
Doprowadzenie do zmiany ustroju Warszawy, wybieranie burmistrzów spośród radnych, debata programowa zgłoszonych kandydatów na burmistrza, koniec ze "stajniami burmistrzów" to kluczowe postulaty wypowiedziane 26 września pod ursynowskim Ratuszem podczas konferencji prasowej koalicji wyborczej Naszego Ursynowa i Otwartego Ursynowa oraz Jacka Wojciechowicza – popieranego przez tę koalicję kandydata na prezydenta Warszawy.

W ten kontekst wpisywał się również bogaty program wyborczy koalicji przedstawiony przez Piotra Skubiszewskiego, lidera Otwartego Ursynowa, ale dajmy pierwszeństwo Wojciechowiczowi:

– To kolejna dzielnica, z której problemami chcemy się zapoznać w ramach akcji "18 dzielnic w 18 dni". Trzeba w dzielnicach bezpośrednio rozmawiać z ludźmi, aby dobrze zarządzać całą Warszawą – tymi słowami rozpoczął konferencję prasową niedawny wiceprezydent stolicy. Oprócz Wojciechowicza mówcami na konferencji byli: dr Lech Jaworski – lider z listy koalicji do Rady Warszawy, Piotr Skubiszewski lider OU oraz prof. Lech Królikowski – były przewodniczący Rady Ursynowa.

Bez przynoszenia burmistrzów w teczkach

– Uważamy, że mieszkańcy powinni wiedzieć, kto będzie kandydował na zaszczytną funkcję burmistrza w dzielnicy Ursynów – mówił Piotr Skubiszewski z OU. – Dlatego wzywamy inne komitety, które startują do wyborów, aby także poinformowały kto będzie ich kandydatem. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, na kogo głosują. Sprzeciwiamy się polityce "karuzeli stanowisk" i przynoszenia burmistrzów "w teczce". Platforma Obywatelska okłamała w 2014 r. mieszkańców, ponieważ kandydatem na burmistrza był Tomasz Sieradz, a ostatecznie zgłoszono Roberta Kempę. Sprzeciwiamy się takim praktykom. Jednocześnie chcielibyśmy zaapelować do zgłoszonych kandydatów na burmistrza, aby na Ursynowie odbyła się debata umożliwiająca ocenę, co zostało zrobione lub nie zrobione w tej kadencji samorządu i aby porozmawiano o programie dla Ursynowa na następne lata. Będziemy też postulowali o zmianę ustroju m. st. Warszawy, aby burmistrzami dzielnic mogli być dotychczasowi radni. Uważamy, że ci, którzy rządzą dzielnicą, powinni posiadać mandat zaufania społecznego – podsumował wypowiedź Piotr Skubiszewski.

– Od wielu lat w Warszawie istnieje tak zwana "stajnia burmistrzów", grupa polityków, którzy są rozdzielani w zależności od pogody na poszczególne dzielnice – stwierdził prof. Lech Królikowski. – Jest właściwe, żeby człowiek, który uzyskał zaufanie w dzielnicy i został wybrany radnym jeden czy dziesięć razy, mógł sprawować funkcję burmistrza. Jest to stanowisko, z którym Nasz Ursynów i Otwarty Ursynów występuje – powiedział prof. Królikowski.

Prezydent ma być politycznie bezstronny

– Prezydent nie może być uczestnikiem politycznych sporów. Jest to stanowisko zarówno moje, jak i komitetu "Akcji Warszawa" – dodał Jacek Wojciechowicz. – Mówiłem już wcześniej przy różnych okazjach: trzeba dać lokalnym społecznościom możliwość, by wybierały władze lokalne same. Prezydent może być co najwyżej arbitrem i taka jest jego rola. Natomiast partie polityczne, które zawłaszczają samorząd, oczywiście chcą tą karuzelą burmistrzowską opanowywać wszystkie dzielnice w Warszawie. Różnymi kruczkami prawnymi powodują niejednokrotnie paraliż prac Rady Dzielnicy. Tak było na Bemowie, tak było w Białołęce, przykładów można by podawać więcej. Nasza koncepcja jest zupełnie inna. Daje większy głos Radzie Dzielnicy i samym mieszkańcom – stwierdził kandydat na prezydenta Warszawy.

Punkt wyjścia to: nic o nas bez nas

Warto zwrócić uwagę na duży ładunek merytoryczny propozycji i programów prezentowanych przez uczestników konferencji prasowej, chociaż brak było jakichś efektownych pomysłów dotyczących Warszawy. Szczegółowe propozycje – również ramowe – zawarte zostały w programie koalicji NU i OU. Natomiast pojawiły się najważniejsze sprawy: mieszkańcy wybierają radnych i spośród nich powinien być wybierany nie tylko przewodniczący rady, ale również i burmistrz, gdyż to ich mieszkańcy obdarzyli kredytem zaufania. Jest zrozumiałe, że osoba wywodząca się z puli politycznej – w pierwszej kolejności będzie dbała o poparcie swojej partii, natomiast opinia i akceptacja mieszkańców często będzie miała znaczenie drugorzędne. Wiadomo, "psy szczekają, karawana idzie dalej".

Wybór spośród radnych zmienia radykalnie sytuację. To mieszkańcy stają się wyborcami burmistrza i mieszkańcy będą oceniać, dawać żółte i czerwone kartki, mogące mieć znaczenie podczas następnych wyborów samorządowych. Brzmi to pięknie, może nawet aż nazbyt pięknie, a i droga do takich procedur jeszcze daleka, przy czym warunkiem koniecznym byłoby odpolitycznienie Rady Warszawy. W tym momencie wygląda to niczym kwadratura koła. Ale idea jest słuszna. Można nie lubić pomysłodawców, czy też ich lubić, nie ma jednak wątpliwości – koncepcja jest zdrowa i we właściwym kierunku. Tym kierunkiem jest społeczeństwo obywatelskie z własnym, wybranym całkowicie przez siebie, a nie przez realizujących swoje partykularne cele polityków – samorządem.

Tylko jak do tego doprowadzić? To sprawa złożona i wymagająca zarówno akceptacji jak i współpracy szerszych gremiów. Ale o samej idei warto pamiętać.

Wróć