Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dlaczego jedni Żydzi nie pomogli drugim Żydom?

01-02-2017 21:33 | Autor: Tadeusz Porębski
Kolejna rocznica wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz, odmowa zamieszczenia przez niemiecką stację telewizyjną ZDF sprostowania o "polskich obozach koncentracyjnych" oraz kolejne kłamstwo na ten temat, tym razem w wydaniu włoskim, odbiło się w polskich mediach szerokim echem.

Nie po raz pierwszy Holocaust wyzwala gorącą i nasyconą wielkim emocjami dyskusję. Polska i Polacy zajmują w tej ogólnoświatowej dyspucie ważne miejsce. Trudno się temu dziwić. Z jednej bowiem strony uznawani jesteśmy za antysemitów, z drugiej zaś to właśnie Polakom izraelski instytut Yad Vashem przyznał najwięcej medali "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" (6620) za ratowanie Żydów podczas II wojny światowej. To Polka Irena Sendlerowa jest symbolem dobrego samarytanina ratującego z narażeniem życia tysiące żydowskich dzieci. To w Polsce działała "Żegota", jedyna w Europie organizacja podziemna zajmująca się niesieniem Żydom pomocy. To Polska była jedynym krajem w okupowanej Europie, który nie kolaborował z Niemcami. Własne formacje SS miały Chorwacja, Belgia, Francja, Norwegia, Ukraina, ZSRR, Węgry, Rumunia, Słowacja, Dania – można by jeszcze długo wymieniać.

Mimo tak przekonujących faktów Polakom przypina się etykietę zdeklarowanych antysemitów. Najgorsze jest to, że w oskarżaniu nas o antysemityzm przodują Żydzi, jak na przykład publicysta Jan Tomasz Gross, który swego czasu ogłosił publicznie, że "w czasie II wojny światowej Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców". Uważni obserwatorzy bez trudu konstatują, że jest to zaplanowana i trwająca od kilku dekad operacja wybielania Niemców oraz oskarżania Polski o udział w zbrodni. Doszło do tego, że użycie słów "niemieccy zbrodniarze" stało się niepoprawne politycznie, podobnie jak nazwanie czarnoskórego Murzynem. Powinno się mówić "hitlerowscy zbrodniarze" lub po prostu naziści. Tak jakby gestapowcy, esesmani, komendanci obozów koncentracyjnych i cała wierchuszka III Rzeszy z Hitlerem, Himmlerem, Heydrichem, wspierana przez oberkatów w rodzaju dr. Mengele czy Eichmanna nie pochodziła z Niemiec, tylko na przykład z Chin, Laosu, bądź Haiti.

Żydzi od dawna nie formułują zarzutów pod adresem Niemców, tak jakby wybaczyli swoim oprawcom zaplanowanie likwidacji całej europejskiej populacji tego wybranego narodu, liczącej wówczas 11 milionów osobników. Niemcom udało się zrealizować eksterminacyjne plany "tylko" mniej więcej w połowie. Ale Jan Tomasz Gross jakoś nie patrzy za Odrę, swój bystry sokoli wzrok skierował bowiem do kraju, w którym się wychował i wykształcił, nad Wisłę.

Obłudę zachodniej Europy mieliśmy okazję poznać wielokrotnie, szczególnie wtedy, kiedy po napaści Niemców w 1939 r. pozostawiono nas na pastwę Hitlera, który wcale nie ukrywał, że po wymordowaniu Żydów weźmie się za Słowian, ponieważ potrzebuje dla Aryjczyków nowej przestrzeni życiowej (Lebensraum). Po raz drugi obłuda Zachodu objawiła się po zakończeniu II wojny światowej, kiedy bez szemrania przehandlowano Polskę Stalinowi i starannie unikano aż do 1989 r. słowa "Katyń". Żydzi widzą największego wroga w Polakach, ale i oni mieli okazję zetknąć się z obłudą zachodnich państw. O tym się jednak mało mówi i w ogóle nie pisze. A szkoda, bo jest to niebywale pouczająca historia.         

W lipcu 1938 r. w Évian – les – Bains, francuskim kurorcie nad Jeziorem Genewskim, odbyła się międzynarodowa konferencja, w której wzięli udział przedstawiciele 32 państw i 39 organizacji charytatywnych. Spotkanie relacjonowało blisko 200 dziennikarzy z całego świata. Celem zwołanej z inicjatywy prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta konferencji było rozwiązanie problemu rosnącej liczby uchodźców żydowskich, którzy masowo uciekali przed prześladowaniami w nazistowskich Niemczech. Cywilizowany świat miał dać w ten sposób odpór rasistowskiej polityce III Rzeszy.

Trzy lata wcześniej uchwalono słynne ustawy norymberskie, które dzieliły społeczeństwo niemieckie na Aryjczyków, Żydów i mieszańców (mischlingów). Żydzi zostali pozbawieni niemieckiego obywatelstwa, majątków, zabroniono im zawierania małżeństw z Niemcami, wprowadzono termin  Rassenschande – zhańbienie rasy. Zakazano im wykonywania zawodów specjalistycznych, wyrugowano ich także z kultury. Represje wobec Żydów osiągnęły skalę niespotykaną dotychczas w Niemczech. A świat milczał. Hitler zachęcony bezczynnością Zachodu postanowił zaostrzyć antyżydowską politykę. Naciskano na oddawanie państwu żydowskich majątków w zamian za paszport umożliwiający emigrację. Tu ciekawostka: Szwajcarzy domagali się od władz niemieckich, by te, wydając Żydom paszporty, przystawiali w dokumentach pieczęć "J" (Jude, czyli Żyd). W ten subtelny sposób dzielni Szwajcarzy usankcjonowali segregację rasową.

Żydzi próbowali uciekać do państw Europy zachodniej i do USA, ale przeszkodą były bariery ustaw antyimigracyjnych. Na 270 tys. wniosków o wizę z prawem stałego pobytu w USA, które złożyli niemieccy Żydzi, pozytywnie rozpatrzono zaledwie kilkanaście tysięcy. Prześladowania Żydów w Niemczech i w Austrii znalazły się na czołówkach amerykańskich gazet. właśnie to skłoniło prezydenta Franklina D. Roosevelta do zwołania międzynarodowej konferencji, która miała  się zająć tym drażliwym tematem. Hitler wydawał się być  bardzo kontent z pomysłu zorganizowania międzynarodowego spędu. „Mam nadzieję, że reszta świata mająca tak głęboką sympatię dla tych kryminalistów (Żydów) będzie przynajmniej na tyle wspaniałomyślna, by sympatię tę przekuć w praktyczną pomoc. My z naszej strony jesteśmy gotowi przekazać tych przestępców do dyspozycji tych krajów wysyłając ich z pełną starannością, nawet na luksusowych statkach" – stwierdził kanclerz Niemiec.

W dniu 6 lipca 1938 r. w luksusowym hotelu Royal w Évian – les – Bains zebrała się międzynarodowa śmietanka. USA reprezentował biznesmen Myron C. Taylor. Biały Dom nie wysłał nikogo z Departamentu Stanu. Ględzenie o krzywdzie Żydów, przerywane posiłkami z kawiorem w roli głównej, trwało ponad tydzień. Mocno ubolewano nad tragicznym losem niemieckiego i austriackiego żydostwa, jednak jednomyślnie przyznano w końcu, że w obecnej chwili istnieje zbyt wiele przeszkód, by można było otworzyć granice dla prześladowanego i zagrożonego całkowitym wytępieniem narodu. Nikt, włącznie z USA, nie zadeklarował rozluźnienia restrykcyjnych praw imigracyjnych. Obawiano się, że przyjęcie zwiększonej liczby uchodźców może skutkować zaognieniem problemów ekonomicznych i społecznych.

Szybko okazało się, że delegaci potraktowali Évian jak darmowe wakacje w uroczym kurorcie. Nie mogło być inaczej, skoro jeszcze przed rozpoczęciem obrad przedstawiciele Wielkiej Brytanii i USA ustalili, iż nie będą poruszać niewygodnych dla siebie kwestii związanych z żydowskim uchodźstwem. W przypadku Stanów chodziło o zaniżanie obowiązujących kwot imigracyjnych. Brytyjczycy natomiast nie chcieli, by choć słowem wspominano o Palestynie. Zdobyta przez siły brytyjskie podczas pierwszej wojny światowej Palestyna stała się w 1920 r. brytyjskim mandatem. Jedynym państwem, które podczas konferencji w Évian zaoferowało Żydom konkretną pomoc, była... Dominikana.

Symbolicznym podsumowaniem konferencji w Évian był rejs statku „St. Louis", który wypłynął z Hamburga wioząc na pokładzie 907 żydowskich uchodźców. Celem podróży była Hawana na Kubie gdzie uchodźcy mieli czekać na zgodę na wjazd na terytorium USA. Aż 743 pasażerów posiadało promesy wiz pobytowych w USA. Niestety władze kubańskie odmówiły uchodźcom zgody na zejście na ląd. Nie pomogły negocjacje prowadzone przez Amerykanów. Hawana zażądała za zmianę decyzji pół miliona dolarów. Niestety nie znalazł się nikt chętny, kto zechciałby wpłacić tak duże pieniądze. Nasuwa się pytanie: co wówczas robiła niebywale bogata diaspora żydowska w USA, właściciele banków i wielkich firm?

Statek musiał opuścić wody terytorialne Kuby i przez kilka dni krążył po Morzu Karaibskim. Negocjacje z władzami Hondurasu, Kolumbii, Chile, Martyniki, Gwadelupy, Kanady i USA spełzły na niczym. Z pokładu płynęły dramatyczne apele do organizacji żydowskich w USA: „Zwracamy się o pomoc do Żydów na całym świecie. Mamy być odesłani z powrotem do Niemiec. Jak możecie pozostawać obojętni?  Zróbcie wszystko, co w waszej mocy! Niektórzy z pasażerów próbowali popełnić samobójstwo. Nie pozwólcie, by statek wrócił do Niemiec!". Bogaci amerykańscy Żydzi byli jednak głusi na prośby swoich współplemieńców, a z Białego Domu nadeszła lakoniczna odpowiedź – kwoty emigracyjne dla obywateli państw Europy Środkowej zostały na ten rok wyczerpane. Władze Australii były wyjątkowo bezczelne. Poinformowały świat, że potępiają antysemityzm, nie tolerują go we własnym kraju, więc nie chcą u siebie Żydów, by... nie dać początku antysemityzmowi. Statek powrócił do Europy. Około 300 Żydów zgodziły się przyjąć Wielka Brytania, Francja, Belgia i Holandia. Wojnę przeżyli tylko Żydzi, którzy pozostali w Anglii. Reszta została zagazowana w obozach zagłady. Niemieckich, nie polskich.

Konferencja w Évian przyniosła Żydom więcej szkody niż pożytku. Hitler  potraktował bowiem fiasko konferencji jako zielone światło dane mu przez międzynarodową społeczność do ostatecznej rozprawy z narodem wybranym.  W przemówieniu wygłoszonym na zjeździe NSDAP w Norymberdze we wrześniu 1938 r. wódz III Rzeszy wyśmiał obłudę państw demokratycznych, szydząc, że Zachód potępia Niemcy za próbę oczyszczenia się z elementu żydowskiego, a sam zamyka przed Żydami drzwi. Jednym z efektów konferencji w Évian był pogrom Żydów podczas tzw. Nocy Kryształowej. Jako pretekst wykorzystano zajście w Paryżu, gdzie niejaki Herszel Grynszpan w odpowiedzi na deportację swoich rodziców zastrzelił pracownika ambasady niemieckiej we Francji Ernsta von Ratha. W nocy z 9 na 10 listopada 1938 r. spalono w Niemczech ponad 200 synagog, zniszczono i obrabowano 7,5 tys. żydowskich sklepów i 29 domów towarowych, zdemolowano 170 domów mieszkalnych, zbezczeszczono prawie wszystkie kirkuty. Około 100 Żydów zostało zamordowanych, a 20–30 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych. Polacy nie mieli nic wspólnego z tym bestialstwem. To zrobili Niemcy, którzy dodatkowo nakazali społeczności żydowskiej zapłacić wysokie odszkodowanie na rzecz państwa niemieckiego.

Noc Kryształowa była początkiem nowego etapu w prześladowaniach Żydów przez Niemców. Jego zwieńczeniem była konferencja, która odbyła się w dniu 20 stycznia 1942 r. w willi przy Großer Wannsee 56/58 w Berlinie. Tam Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) i zastępca Heinricha Himmlera, przedstawił założenia tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Na organizatora akcji eksterminacyjnej wyznaczył  SS-Obersturmbannführera Adolfa Eichmanna, kierownika Referatu IV B4 w RSHA, utalentowanego organizatora i biurokratę. W mroźny styczniowy dzień 1942 r. los 11 milionów europejskich Żydów został przesądzony. Już miesiąc później rozpoczęto wywożenie z terenu okupowanej Europy setek tysięcy Żydów do komór gazowych. W konferencji w Wannsee nie uczestniczyli Polacy. To gwoli przypomnienia Janowi Tomaszowi Grossowi, jego rozsianym po całym świecie rodakom oraz wielu zachodnim mediom.

Polacy nie brali w tym ludobójczym procederze udziału, w odróżnieniu na przykład od Francuzów. Tam podczas niemieckiej okupacji marionetkowy rząd Vichy powołał do życia pronazistowską milicję, której zadaniem było tropienie ukrywających się Żydów, osadzanie ich w przejściowych obozach i wysyłanie do Oświęcimia, Treblinki czy Sobiboru. Milicją dowodził zdeklarowany nazista Paul Touvier skazany w 1994 r. na dożywocie. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu francuskich nazistów w obozach koncentracyjnych straciło życie kilkaset tysięcy Żydów. W dniach od 30 listopada do 8 grudnia 1941 r. funkcjonariusze dowodzonej przez  SS-Brigadeführera Franza Stahleckera Einsatzgruppe "A" oraz łotewscy faszyści z Legionu Łotewskiego SS rozstrzelali w rejonie stacji kolejowej Rumbula pod Rygą 25 tysięcy Żydów. Prawie cała Europa ma więc ręce splamione żydowską krwią, ale dzisiaj winowajca i kolaborant pomagający hitlerowcom w ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej jest tylko jeden – Polska.

Żydzi to dziwny naród. Wydaje się, że ta nacja pozbawiona jest takich cech charakteru jak wdzięczność czy lojalność. Niemcy wypłacili im przez całe dekady gigantyczne odszkodowania i już nie są wrogami. Wyznawcy Jehowy po prostu zapomnieli z czyjej ręki zginęły miliony ich współplemieńców. Wyżywają się na Polakach. Dlatego trudno się dziwić, że mamy w Polsce ukryty antysemityzm. Żydzi, jak widać, nie mają też wielkich pretensji do Francuzów, Chorwatów i Łotyszów, którzy byli rzeczywistymi sprawcami bądź wspólnikami masowej zbrodni dokonanej na ich narodzie, a to daje dużo do myślenia. Tak czy owak, nie możemy godzić się na opluwanie Polski i Polaków w zachodnich mediach. W ramach obrony przed zniesławianiem należy publikować fakty, które dzisiaj Zachód starannie przemilcza.

Foto wikipedia

Wróć