Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Demokracja zagrożona

02-11-2016 20:34 | Autor: Mirosław Miroński
Dyskurs społeczny może znudzić obywateli, nawet jeśli dotyczy spraw ważnych. Widoczna jest prawidłowość, że im mniej orientujemy się w tym, o co w danej sprawie chodzi, tym szybciej przestajemy się nią interesować. Wolimy zostawić ją „fachowcom” zwykle lepiej od nas zorientowanym w dziedzinie, której rzecz dotyczy.

Niech oni się tym martwią. W końcu od tego są. Za to biorą pieniądze. I nie pomoże podgrzewanie nastrojów ani zachęcanie obywateli do działania, jeśli są już czymś znudzeni. Na placu boju pozostają jedynie niedobitki w walce o przegraną już sprawę. Są to głównie ci, którzy z powyższą prawidłowością nie mogą się pogodzić. Za wszelką cenę chcą trwać przy czymś, co dla większości społeczeństwa jest już obojętne i nie wywołuje żadnych emocji.

Doświadczenie uczy nas, (chociaż nie wszystkich), że każdy ogień kiedyś wygasa. Tym bardziej słomiany.

Należę do pokolenia, które żyło w pokoju „gwarantowanym” przez socjalizm, choć niektórzy doktrynerzy zapewniali, że to dopiero przedpokój prowadzący do prawdziwego szczęścia – komunizmu. Ten na szczęście pozostawał wciąż poza naszym zasięgiem.

Mimo, że żyliśmy w pokoju, prawie o wszystko musieliśmy walczyć. Nawet o wspomniany już wcześniej pokój (również pokój z kuchnią). Dla podkreślenia, jak ważna jest to walka, włączyli się w nią niektórzy wielcy artyści, m. in. Pablo Picasso, który stworzył na tę okoliczność nową rasę gołębi – gołębie pokoju. Gołębie uliczne, pocztowe ani żadne z żyjących nie nadawały się najwyraźniej do tak szczytnego celu.

Mając internacjonalistyczne wsparcie, walczyliśmy dzielnie na wielu frontach. Matki walczyły z biegunką u dzieci, rolnicy z imperialistyczną stonką, sportowcy walczyli o medale, naukowcy o postęp. Robotnicy walczyli z nieszczęsnymi normami wydajności, które z jakiegoś powodu postanowili przekraczać. Do walki o lepsze plony włączały się kobiety, które odłożyły mniej ważne, kobiece sprawy i przesiadły się na traktory.

Wspominam z łezką w oku te próby naprawy świata i nasz udział w tym szlachetnym przedsięwzięciu. Jeśli kogoś to dziś śmieszy, to dobrze. Bo to w pełni uzasadniona i zdrowa reakcja. Warto mieć dystans do niektórych „dań” serwowanych nam na talerzu przez polityków. Czasem podają nam coś nie pierwszej świeżości. A nawet jeśli degustację pozostawimy historykom, fachowa ocena może nadejść już po terminie przydatności do spożycia.  Lepiej więc, wykorzystywać swój własny zmysł powonienia i smaku.

Aby pozostawić Cię drogi czytelniku w nastroju refleksji – zamieszczam poniżej wierszyk, który może zachęci do myślenia, a może rozbawi...

Demokracji brońmy wciąż!

 

Większość twierdzi (nie bez racji),

Że żyjemy w demokracji.

Inni bębnią zaś od rana:

- Demokracja jest łamana!

 

Krąg obrońców chwackich zbierzmy,

Demokracji bronić śpieszmy!

Niech przy mężu stanie mąż.

Demokracji brońmy wciąż!

 

Wszak przed nami wyższa racja -

Zagrożona demokracja!

Na ulicę wyjdźmy razem,

Bo obrona jest nakazem.

 

Może znajdzie się ktoś mądry,

Kto nam zagrożenia wskaże.

A my wtedy w słusznym gniewie

Pomyślimy już o karze...

 

W kąt odrzućmy inne sprawy,

Gospodarkę, bezpieczeństwo.

My w obronie demokracji

Pokazujmy swoje męstwo.

 

Bardzo ważna rzecz obrona.

Chciałbym wzmocnić to puentą,

Problem jednak w tym, że ona

Sprawą jest cokolwiek dętą.

Wróć