Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dekomunizacja ZWM

01-11-2017 18:32 | Autor: Jan Mieczysław Ławrynowicz
Toczy się żywa dyskusja nad dekomunizacją nazw ulic, parków, skwerów, bibliotek czy pomników. Dyskusja dość płomienna, jest obszarem sporu ideologicznego, pomijając najważniejszy moim zdaniem aspekt – przestrzeń publiczną.

Człowiek od zawsze istniał w przestrzeni, czytał przestrzeń, ale też tworzył przestrzeń, jako wyraz struktury własnego świata. Miasto jest tego szczególnym przykładem. W strukturze miejskich przestrzeni znajduje się mnóstwo odnośników do wartości, które są ważne dla danej wspólnoty. Najlepszym tego przykładem są nazwy ulic, które za pośrednictwem nazwisk ich patronów, odnoszą się do wartości, jakie ci ludzie reprezentowali i dzięki którym zapisali się w historii. To z reguły są bardzo inspirujące historie, aczkolwiek dziś mało kto zwraca na to uwagę. Szkoda, bo gdyby wybrać 3 pierwsze ulice z brzegu Ursynowa i dociekać kim byli ich patroni, to nagle okazuje się, że na Ursynowie mamy ulicę, której patronuje Czesław Piotr Przybylski, wspaniały polski architekt, który zaprojektował m.in. siedzibę Teatru Polskiego w Warszawie czy niemniej słynny „Dom Bez Kantów” również w Warszawie. Całkiem niedaleko mieszkańcom Ursynowa patronuje Kpt. Leonid Teliga. Kapitan Teliga był pierwszym polskim żeglarzem, który samotnie opłyną świat na legendarnym drewnianym jachcie  „SY Opty”, a działo się to w latach 1967–1969. Piękny żeglarski etos tkwiący w nazwisku Teligi przeplata się tu, właśnie na Ursynowie, z historią innego żeglarza, samego Ferdynanda Magellana portugalskiego Wielkiego Odkrywcy w służbie korony hiszpańskiej - to właśnie jego wyprawa jako pierwsza opłynęła świat. Niestety wśród tych pięknych inspirujących historii mamy czasem te mniej piękne i zupełnie nieinspirujące. Ulica, której patronuje Związek Walki Młodych jest właśnie w tej drugiej grupie. Dość powiedzieć, że była to organizacja z kontrowersyjną kartą w swojej historii. W powszechnie dostępnych źródeł możemy wyczytać czym był Związek Walki Młodych „ZWM – polska komunistyczna organizacja młodzieżowa, posiadająca grupy bojowe, utworzona w podziemiu, pomiędzy styczniem a sierpniem 1943 roku przez byłych członków Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, OMS „Życie” oraz Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus”. ZWM stanowił młodzieżową przybudówkę Polskiej Partii Robotniczej, realizującą priorytety radzieckiej racji stanu – jej podporządkował swoją taktykę propagandową i realizowane akcje, w tym akcje zbrojne.” Można na temat tej organizacji napisać wiele, ale jedną rzecz na pewno trzeba powiedzieć jasno. Historia tej organizacji nie jest jednoznaczna i daleka od bohaterskiego etosu. ZWM  nie reprezentuje osiągnięć mogących się mierzyć z dokonaniami Przybylskiego czy Teligi. Nawet jeżeli znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że ZWM miała lepsze okresy w swojej historii (bo takie i owszem były), to biorąc pod uwagę całokształt, dla każdego powinno być jasne, że nie jest to organizacja godna pamięci w przestrzeni publicznej. Tym bardziej nie powinny takie wartości patronować nowym pokoleniom.

Tymczasem próbuje się blokować zmianę nazwy tej ulicy stawiając argument o kosztach takiej zmiany i o przyzwyczajeniu się do niej. Przecież to jest argument wagi piórkowej. Proszę wybaczyć to porównanie, ale czyszczenie chodników też kosztuje, a jednak to robimy, pomimo tego, że ktoś może się przyzwyczaić do widoku liści leżących na nich. Dla cywilizowanego społeczeństwa nie powinno być żadnych materialnych przeszkód, aby dbać o wartości moralne w naszym najbliższym otoczeniu. Wartości, które przecież mogą kształtować kolejne pokolenia. Zupełnie nie widzę problemu, aby nazwę Związku Walki Młodych zamienić na Znajdź Wielką Miłość lub Zaraz Wracam Mamo.

Wróć