Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dekarbonizacja

16-12-2015 22:52 | Autor: Motowoj
To tytułowe słowo wyświetlane było podczas paryskiego szczytu klimatycznego na Wieży Eiffla. Jak szybko się pojawiło, tak szybko z niej znikło, a zdecydowane zobowiązanie do odchodzenia od węgla nie znalazło się ponoć w historycznym, uzgodnionym po raz pierwszy w tak licznym gronie blisko dwustu państw porozumieniu...

Nie miałem możliwości zapoznania z tekstem źródłowym osobiście, znam jedynie doniesienia medialne oraz komentarze, ale nie tylko polityków. Miałem okazję przysłuchiwać się dość długiej dyskusji zaraz po zakończeniu szczytu, również z udziałem przedstawicieli organizacji ekologicznych, co pozwoliło mi zapoznać się z argumentami różnych stron. Tak się składa, że przy okazji oceny niewątpliwego sukcesu francuskiej dyplomacji, jak to zwykle bywa, stanowisko polityków różni się od opinii prezentowanych przez inne środowiska. Na własne uszy słyszałem w radio, jak przedstawiciele naszego rządu nawoływali do radosnego świętowania przyjętego tekstu porozumienia! Co z niego wyniknie i z czym wiązać się będzie dla naszego kraju, to już zupełnie inna sprawa. A jak to się ma do motoryzacji?

Zakończona przed kilkoma dniami dwudziesta pierwsza konferencja klimatyczna w Paryżu, przywołała w mojej pamięci niesłabnące wciąż echa niedawnej afery związanej z toksycznością spalin samochodów koncernu VW. Co prawda, w tej drugiej sprawie nie chodzi wyłącznie o sam węgiel, ani nawet o jego tlenki, ale analogia na kilku płaszczyznach wydała mi się zasadna. Nie będę wchodził głębiej w możliwe konsekwencje i drogi dotarcia do nich paryskiego szczytu, lecz powrócę na chwilę do afery zwanej „dieselgate” i ostatnich informacji z nią związanych.

Zapewne pamiętamy jeszcze, że na początku cała sprawa dotyczyć miała milionów samochodów, wyposażonych w kilka modeli silników. W trakcie rozwoju sprawy, ilości te, jak i sam „problem”, sukcesywnie się zmniejszały. Jak się też okazało, zakres niezbędnych modyfikacji jednostek napędowych, ich osprzętu jak i oprogramowania, również nie będzie poważny, a jak to wielokrotnie podkreślali przedstawicieli niemieckich marek, których „problem” dotyczy, ich samochody nie są w najmniejszym stopniu niebezpieczne i mniej użyteczne niż to było obiecywane, choćby w katalogach. Tak naprawdę to nic, bądź niewiele się stało! Do sprzedaży wracają modele, których sprzedaż chwilowo wstrzymano, zaś w przeprowadzonym ostatnio w Niemczech przez magazyn „Auto Motor Sport” wraz z brytyjskimi ekspertami z firmy „Emissions Analytics”, pierwszym od czasu wybuchu afery niezależnym teście pomiaru emisji tlenku azotu w samochodach z silnikami wysokoprężnymi, wygrał Golf 2.0 TDI!

Coś jednak przez te kilka miesięcy się wydarzyło. W związku z zaistniałą sytuacją, swoje stanowiska opuściło kilku prominentnych biznesmenów, o czym wspominałem w jednym z wcześniejszych felietonów, wyrażając swój pogląd na to. W naszych Polkowicach zmniejszona została liczba produkowanych dla VW silników, ale nowa inwestycja koncernu we Wrześni nie jest ponoć zagrożona. Z informacji, do jakich dotarłem wynika, iż koncern VW proponuje swoim amerykańskim poszkodowanym klientom, oprócz modyfikacji w ich pojazdach, rekompensatę w wysokości 1000 dolarów. Klienci otrzymać mają ponoć kartę płatniczą z zakodowaną kwotą 500 dolarów, a ponadto bon zakupowy o takiej samej wartości, do realizacji w salonach amerykańskich dealerów Volkswagena oraz trzyletni darmowy program assistance na wypadek awarii samochodu. Padło też stwierdzenie, że podejmowane środki zaradcze będą różne na różnych rynkach... Można zrozumieć reakcję polskiej komisarz ds. rynku wewnętrznego, Elżbiety Bieńkowskiej, która oświadczyła, że unijni konsumenci muszą być traktowani przez Volkswagena w ten sam sposób, co amerykańscy. Kolejną nową wartością jest wstępne porozumienia się państw unii, które uzgodniły, że od 1 września 2017 r. pomiary emisji spalin przez samochody z silnikiem Diesla przeprowadzane będą w warunkach drogowych, a nie tylko w laboratoriach.

Jest też inna strona tego aferalnego medalu. Dla wszystkich tych, którym chodziły po głowie pomysły na sądy i odszkodowania, polscy prawnicy przewidują raczej niełatwą drogę. Mimo, iż teoretycznie możliwe są wystąpienia z pozwami zbiorowymi, to należy do tego podchodzić z dużą rezerwą. Odpowiednie przepisy przewidują bowiem roszczenia wyłącznie wobec bezpośredniego sprzedawcy, co oznacza, że nie ma możliwości prawnej występowania przeciwko producentowi wadliwych aut. Inną kwestią tego typu postępowań jest też konieczność „uzbierania się” grupy co najmniej dziesięciu osób z identycznymi roszczeniami.

Wśród moich znajomych są też i takie osoby, które twierdzą, że tak naprawdę to nie ma żadnego poważnego problemu w silnikach VW, że tego typu „niezgodności towaru z ofertą” zdarzają się i w motoryzacji znacznie częściej, nie wszystkie są ujawniane, a cała sprawa to atak USA wymierzony w niemiecką kanclerz, w zamian za prowadzoną przez nią politykę względem emigrantów. To poważna interpretacja, ale z pewnością nie pozbawiona prawdopodobnych poszlak. Jak to do końca było, jest i będzie, zarówno z aferą Volkswagena, jak i skutkami konwencji klimatycznej w Paryżu, zapewne nigdy w szczegółach się nie dowiemy...

I jeszcze jedno na zakończenie. Jakiekolwiek będą koszty afery, niemiecki koncern z pewnością się nie przewróci. Zawsze może pozbyć się jednego z swoich „rodowych sreber”, zgromadzonych w ciągu ostatnich dwudziestu lat. VW w chwili obecnej posiada 12 marek, a część z nich nie koniecznie jest mu niezbędna. Na takiej liście pojawiły się ponoć Bugatti, Lamborghini i Ducati. Chętni z pewnością się znajdą...

Wróć