Gość był tym razem jeden, ale za to jaki! Mowa o Krzysztofie Daukszewiczu, który po udanym występie gospodarza, Marka Majewskiego, przez mniej więcej półtorej godziny sypał dowcipami jak z rękawa, co pewien czas robiąc przerwę na piosenkę. Żarty i dykteryjki na tematy aktualne przeplatały się z tymi, które dotykały problemów ogólnych, a Daukszewicz opowiadał wszystkie na typowym dla niego gawędziarskim luzie. Był w wielkiej formie, którą okupująca wszystkie miejsca na widowni publiczność nagradzała salwami śmiechu i gromkimi brawami.
Koncert – sfinansowany ze środków Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy – zakończył się wspólnym odśpiewaniem piosenki przez Marka Majewskiego i Krzysztofa Daukszewicza. Rzecz jasna na sam koniec obaj złożyli rozbawionym słuchaczom życzenia świąteczne.