Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czysta energia, czyste powietrze

04-12-2019 20:03 | Autor: Mirosław Miroński
Kiedy spoglądam z okna mojego mieszkania w kierunku Siekierek widzę kominy elektrociepłowni. Kominy, jak kominy. Są pomalowane w białe i czerwone, poprzeczne pasy. Z daleka rzucają się w oczy. Są wyraźnie widoczne na tle nieba, górują nad otaczającymi je zabudowaniami. Niektóre z nich wciąż dymią. Mimo to, w ich najbliższym otoczeniu wyrosło kilka osiedli mieszkaniowych. Jak widać, tamtejsi mieszkańcy niezbyt przejmują się emisją gazów powstałych ze spalania węgla.

Nie jestem ekspertem w dziedzinie energetyki, więc nie chcę wypowiadać się co do składu chemicznego wyziewów, które poprzez kominy są wyrzucane w powietrze. Są one dobrze znane służbom odpowiedzialnym za nadzór nad ich zawartością. Na całe szczęście dla mnie, prawie nigdy nie zdarza się, żeby wiatr wiał od kominów w kierunku mojego osiedla. Zwykle wieje w stronę centrum miasta, na Czerniaków, albo w przeciwnym kierunku - na Wilanów, Powsin lub bardziej w prawo na Ursynów. Kiedy piszę ten tekst - właśnie wieje w kierunku południowym. Warkocze białawego dymu zmierzają w stronę położonych tam osiedli. Chociaż problem nie dotyka mnie bezpośrednio, to pośrednio jestem narażony tak jak inni mieszkańcy stolicy na skutki wszelkich zanieczyszczeń trafiających do środowiska.

Patrząc na dymiące kominy zastanawiam się, jaka przyszłość czeka elektrociepłownię Siekierki i naszą energetykę, opartą na węglu. Faktem niezaprzeczalnym jest to, że emisja spalin wyrzucanych z Siekierek do atmosfery jest nieporównywalnie mniejsza od tej sprzed kilkudziesięciu, czy kilkunastu lat. Jest to zasługą zastosowanych tam znacznie skuteczniejszych filtrów. Ich pozytywny efekt działania daje się łatwo zauważyć w praktyce. W przeszłości na ścianach i parapetach okien mieszkania osadzał się trudny do usunięcia, czarny pył. Dziś, na szczęście już go nie ma albo daje się zauważyć w niewielkim stopniu. Nie zmienia to jednak faktu, że zgodnie z unijną polityką, cała energetyka węglowa w naszym kraju musi być znacznie zredukowana, a następnie wyeliminowana. Mają ją zastąpić czyste technologie.

Właśnie teraz w Madrycie odbywa się szczyt klimatycznyCOP25. Przez prawie dwa tygodnie delegaci z niemal 200 krajów, będą dyskutować na tematy związane z ochroną klimatu oraz regulacjami dotyczącymi emisji CO2. Właściwie, organizatorem tegorocznej konferencji jest Chile, ale ze względów na sytuację polityczną w tym kraju przeniesiono ją do stolicy Hiszpanii.

Może się wydawać, że konferencja w odległym Madrycie ma niewielkie znaczenie dla mieszkańców naszego kraju, a warszawiaków w szczególności. Nic bardziej mylnego. Wszelkie ustalenia, które zapadną na szczycie, będą dla nas obowiązujące.

Zapowiadana przez rząd transformacja w sektorze energetycznym zmierza w kierunku dostosowania go do norm i wymogów europejskich. Na wdrożenie niezbędnych zmian kraje startujące w tej dziedzinie z innego punktu niż reszta Unii Europejskiej powinny wypracować odpowiednie warunki dochodzenia do zadowalającego poziomu. Nie da się bowiem przeskoczyć z gospodarki opartej na energii pochodzącej z węgla na inne nośniki energii. Wymaga to czasu, a proces przechodzenia na mniej szkodliwe rozwiązania został już zapoczątkowany.

Nie można zapominać, że na wyśrubowanych normach dotyczących ochrony środowiska zyskują najwyżej rozwinięte kraje w Europie. Ochrona środowiska, czy szerzej – całej planety, nie może odbywać się w wybranych punktach globu z pominięciem największych trucicieli znajdujących się poza naszym kontynentem. Nie jest tajemnicą, że największe gospodarki położone w Azji, Amerykach nieszczególnie przejmują się ochroną planety. Czy decyzje i rozwiązania przyjęte na madryckim szczycie zmienią coś w tej kwestii? Zobaczymy.

Niemniej ochrona planety staje się elementem polityki gospodarczej wielu krajów wykorzystujących swoją pozycję. Pod szczytnymi hasłami o konieczności ochrony środowiska nierzadko kryją się twarde interesy rozmaitych lobby przemysłowych, chcących rozprawić się z konkurencją.

Ataki na Polskę jako największego truciciela nie zawsze są podyktowane troską o planetę. Owszem, mamy problem z jakością powietrza. W dużej mierze jest to efektem wciąż używanych przestarzałych systemów grzewczych, braku ocieplenia budynków. Między innymi stąd bierze się w naszym powietrzu duże stężenie pyłów zawieszonych. Ale to tylko pół prawdy. Bo wcale u nas nie jest tak źle, jakby wynikało z międzynarodowej krytyki, której jesteśmy celem. Najwięksi truciciele atmosfery w Europie to kraje Beneluksu i zachodnia część Niemiec, a w Azji – Chiny. Mapy satelitarne, pokazujące stężenie dwutlenku azotu i dolno-troposferycznego (przygruntowego) ozonu emitowanych przez przemysł i transport samochodowy wyraźnie to pokazują. Polska na tych zdjęciach jest niemal niewidoczna. Mimo to, w przekazie medialnym te fakty są raczej pomijane.

Wróć