Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czym pachną Polacy...

05-06-2019 20:47 | Autor: Tadeusz Porębski
Kilka lat temu zdałem sobie wreszcie sprawę, że coraz bliżej mi do drewnianego pierożka, który prędzej czy później znajdzie się mniej więcej sześć stóp pod ziemią. Do tego momentu nie docierał do mnie prosty, choć wieloznaczny termin "biologia". Czułem się krzepko, poruszałem żwawo, nic nie bolało, więc w mojej mózgownicy gnieździło się przekonanie, że tak będzie zawsze. Rzecz jasna, nie będzie, bo biologia nie ma litości dla żadnej żyjącej istoty.

Więc kiedy uświadomiłem sobie, że może nie być mnie na świecie już jutro, przewartościowałem swoje życie. Nie, żebym zaczął zbierać na trumnę. Co to, to nie. Wprost przeciwnie, postanowiłem wyszarpać z życia najlepsze kąski, zanim Tanatos zamknie mi oczy na zawsze. Podróżowanie, częste wyjazdy do uzdrowiska, gdzie życie towarzyskie kwitnie niczym w czasach Belle Epoque, markowe ciuchy i perfumy, słowem – frukta, które dotychczas pomijałem z braku czasu i z oszczędności.

Byłem na Sri Lance, na Kubie, w Hong Kongu, w Nowym Jorku, w Nowym Targu, w Bawarii i w Górze Kalwarii. Ale najlepiej czuję się w uzdrowisku Ciechocinek. Polubiłem klimat tego miasteczka, które jest po Tarnowie drugie w kraju pod względem nasłonecznienia. Nie ma tam przemysłu, są za to w dużej liczbie szpitale uzdrowiskowe, sanatoria, prewentorium, ośrodki wypoczynkowe, zakłady przyrodolecznicze oraz mnóstwo skwerów i dywanów kwiatowych. Jest woda mineralna "Krystynka", jedna z najstarszych polskich wód, która ma więcej składników mineralnych niż osławiona i droga Vichy. Dancingów kilkanaście, najpopularniejsze to położony w Parku Zdrojowym "Bristol" zwany potocznie "Stodołą", "Zdrojowa" gdzie latem tańcuje się na powietrzu, "Tęcza" z całkiem przyzwoitą muzą oraz "Cztery pory roku" w 22. Wojskowym Szpitalu Uzdrowiskowo - Rehabilitacyjnym, placówce z najwyższej uzdrowiskowej półki. Pracuje tam m. in. pan Łukasz Michalak, mój dobroczyńca, który uchronił mnie przed operacją kręgosłupa i uwolnił od chronicznego bólu. Postawił na nogi także wielu moich znajomych. Nazywam go cudotwórcą i korzystam z okazji, by publicznie złożyć panu magistrowi, a niebawem już doktorowi, hołd. Czapką do ziemi, po polsku.

Wszedłem między lud, co natychmiast wyostrzyło mój zmysł obserwacji. Uwielbiam obserwować ludzi oraz ich zachowania. Przez lata uzbierało się tyle informacji i ciekawostek, że w 2017 r. zdecydowałem się napisać powieść, której akcja toczy się oczywiście w Ciechocinku. Zatytułowałem ją "Turnus" i zaopatrzyłem w trzy wątki – obyczajowy, miłosny i sensacyjny. Podobno nieźle się to czyta, nakład już wyczerpany. Wchodząc między lud, poza zmysłem obserwacyjnym znacznie wyostrzył mi się także zmysł zapachu, a raczej zapachów, które w tłumie nabierają mocy i kolorytu. Moje wrażenia pokrywają się z wynikami opublikowanego ostatnio raportu OBOP „Badania na temat higieny Polaków”. Nie mam zastrzeżeń co do schludności kobiet i ich dbałości o higienę oraz wygląd. Ale jeśli chodzi o mężczyzn, wcale nie jest tak różowo, a przede wszystkim pachnąco.

Podczas dwutygodniowego pobytu mogłem na palcach obu dłoni policzyć facetów, którzy pachną dobrą wodą kolońską czy toaletową. Mój nos stwierdził, że zastraszająca ilość osobników tej płci nie wie co to dezodorant i mydło. Niektórzy rozsiewali woń jakby nie mieli kontaktu z mydłem od czasu obrad Okrągłego Stołu.

Z badania OBOP wynika, że tylko 27 proc. Polaków myje się dwa lub więcej razy dziennie. Tyczy to osób do 39. roku życia. Ciekawostką jest to, że tylko 34 proc. badanych deklaruje, iż bierze prysznic rano. Większość (54 proc.) preferuje ablucje wieczorne. Włosy codziennie myje 25 proc. respondentów, częściej robią to mężczyźni, tyle że aż co piąty badany deklaruje mycie włosów... raz w tygodniu. Bardzo kiepsko jest ze zmianą ubioru i częstym jego praniem. Nadal aż 21 proc. mężczyzn nie widzi nic zdrożnego w noszeniu majtek "dwudniówek". Często wyczuwam upiorną mieszankę tanich wód toaletowych i potu, co jest wynikiem pryskania pachnideł na niemytą skórę. Jednak aż 40 proc. respondentów zdecydowanie stawia na dezodoranty.

Wolno, ale wyraźnie, rośnie dbałość Polaków o stan uzębienia. Tu niestety najczęstszym powodem złego stanu naszych zębów są bardzo drogie usługi stomatologiczne, państwo dopłaca nam na ten cel tyle, co kot napłakał. Pocieszające natomiast jest to, iż aż 75 proc. badanych zadeklarowało, że czyści zęby dwa razy dziennie. Jednocześnie co dziesiąty Polak zmienia szczoteczkę tylko raz na rok, choć powinien robić to co kwartał. Kuszący zapach markowych perfum czułem w uzdrowisku wiele razy, ale prawie zawsze od kobiet. Faceci żyjący nad Wisłą, szczególnie ci po pięćdziesiątce, jakby w ogóle nie czuli potrzeby zaopatrzenia się w pachnidło przynajmniej ze średniej światowej półki. Fakt, nie są to tanie rzeczy, ale bardzo znaczące w kontaktach między płciami, choć nie tylko. Nie żałuję grosza na dobre pomady, długo używałem Sergio Tacchiniego, potem Jean Paul Gaultiera, Karla Lagerfelda i Paco Rabanne'a. Na dzień ojca dostałem od córki flakon wody perfumowanej Sauvage od Diora i chyba przy niej pozostanę na stałe.

Przy okazji: woda toaletowa a woda perfumowana. Jaka jest między nimi różnica? Różnica leży w stężeniu olejków zapachowych. Największe stężenie mają perfumy, tuż pod nimi plasuje się woda perfumowana (EDP, czyli Eau de Parfum), następnie mamy wodę toaletową (EDT, czyli Eau de Toilette). W wodzie kolońskiej (EDC, czyli Eau de Cologne) stężenie olejków zapachowych jest najmniejsze. Jeszcze mniejsze jest w wodzie po goleniu. Słowem „perfumy” określa się potocznie każde pachnidło. Podstawowe znaczenie mają olejki zapachowe, gdyż to one odpowiedzialne są za woń, jaka pozostaje na naszej skórze. Prawdziwe perfumy zawierają największe stężenie olejków, które waha się między 25 a 43 proc. Stężenie olejków zapachowych w wodzie perfumowanej mieści się w granicach 10-25 proc., a w wodzie toaletowej 5-10 proc. Woda kolońska posiada najniższe stężenie olejków zapachowych, jedynie 3-5 proc. Oczywiście to zawartość olejków decyduje o jakości używanej przez nas wody.

Natomiast o jej trwałości decyduje ambra, substancja powstająca w jelitach kaszalotów, chroniąca je przed ostrymi dziobami kałamarnic, którymi wieloryby żywią się w głębi oceanów. Jest to niezwykle cenny surowiec perfumeryjny nazywany "pływającym złotem". Dlaczego pływającym? Otóż wieloryby wymiotują tą substancją, ale, jak twierdzi brytyjski "The Mirror", należałoby raczej mówić o "wyrzucaniu" jej przez te walenie. Ambra może latami unosić się na wodzie, gdzie pod wpływem soli i słońca twardnieje i nabiera charakterystycznego koloru. W dotyku przypomina wosk. Początkowo nie ma przyjemnej woni, ale po kilku miesiącach zaczyna pachnieć piżmem. Substancja ta pozwala na utrwalanie zapachów i nie ma dla niej sztucznego substytutu. Dlatego jest taka cenna.

Wybór dobrych perfum to niełatwa sprawa. Tym bardziej że wysoka cena nie pozwala nam na częsty ich zakup. Na cenę produktu przekłada się stężenie nuty zapachowej. Prawdziwe perfumy kosztują od 700 złotych wzwyż i można je znaleźć tylko w nielicznych sklepach. Wybredni klienci najchętniej sięgają więc po wody perfumowane, za flakonik markowej wody o objętości 30 ml trzeba zapłacić od 200 zł w górę. Znacznie tańsze są wody toaletowe, które można trafić w promocji za 80 do 90 zł. Za wody kolońskie czy orzeźwiające zapłacimy jeszcze mniej. W przypadku zapachów cena odzwierciedla ich trwałość. Im tańsze, tym zapach szybciej się ulotni. Najlepsze i najdroższe perfumy potrafią utrzymywać się na ciele nawet przez kilka dni. Natomiast zapach po standardowych wodach toaletowych znika po kilku godzinach od popryskania skóry.

Jakie są trendy zapachowe na rok 2019? Kobiety nadal obowiązuje trend słodko - owocowy, cytrusowo - piżmowy, bądź jaśminowy. Nowością jest Mon Paris od Yvesa Saint Laurenta skomponowany w manierze gruszki, maliny, bergamotki oraz pomarańczy z nutami kwiatu paczuli, jaśminu i wanilii. Opium od tego samego dyktatora mody urzeka i ponoć na nowo definiuje zapach, ale za 90 ml wody perfumowanej trzeba wyłożyć ponad 600 zł. Znana jedynie kobietom o wyrafinowanym smaku i guście woda perfumowana House of Silage Tiara to koszt 1680 zł za 75 ml. Dla wybrednych także Poison od Diora, uważana za arcydzieło i jedno z najważniejszych osiągnięć perfumiarstwa w historii. Słodkawa Chanel No. 5 to zapach ponadczasowy i trwa na szczycie bez względu na panująca modę. Co do mężczyzn, to płeć przeciwna podobno najbardziej reaguje na zapachy Allure Homme od Chanel, Only The Brave od Diesla, La Nuit De L’Homme od Saint Laurenta, The One For Men od Dolce & Gabbana i na Dark Blue od Hugo Bossa. Czy to prawda? Należałoby sprawdzić.

Wróć