Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy tylko cud przywróci chłód?

12-06-2019 21:05 | Autor: Maciej Petruczenko
Upał chyba wszystkim uderza do głowy, a chyba najbardziej jakiemuś szaleńcowi, który w ostatnich tygodniach wzniecał seryjne pożary w ursynowskich blokach przy Końskim Jarze. Policja ponoć już znalazła sprawcę niecnych czynów, który tymi działaniami przypominał piromana, podpalającego całe szeregi samochodów w centrum Warszawy. Zrządzeniem losu, tym piromanem był akurat syn mojego byłego kolegi po fachu, a jednocześnie wziętego prawnika. No cóż, przypadek chorobliwego igrania z ogniem może się zdarzyć nawet w najlepszej rodzinie i trudno skutkom poczynań podpalacza z góry zapobiec. Znane są zresztą przypadki celowego doprowadzania do pożarów przez... strażaków, którzy następnie wykazywali się brawurową akcją gaszenia.

A jeśli już o pożarach mowa, to warto zwracać coraz większą uwagę na korzystające z potężnych baterii najnowocześniejsze auta z napędem elektrycznym, które z uwagi na swoją specyfikę mogą się łatwo zapalić. Takie między innymi niebezpieczeństwo dostrzegli ostatnio konstruktorzy Elektro-Suva Audi, którzy – jak informuje Frankfurter Allgemeine Zeitung – postanowili nagle poprosić o skierowanie do poprawek technicznych aż 7 tysięcy egzemplarzy tego pojazdu, kosztującego 80  000 euro. Z jednej strony więc proponuje się samochód o walorach ekologicznych, z drugiej zaś – naraża nabywców na nieprzyjemną przygodę.

W Warszawie bardziej niż ewentualne pożary – rzadko przecież spotykanych – aut elektrycznych zagrożeniem stają się elektryczne hulajnogi, na których jeździ się po chodnikach, choć rozwijają one prędkość aż do 25 km/godz. Polski ustawodawca ma dopiero wprowadzić odpowiednie regulacje prawne, iżby taka hulajnoga nie była traktowana jak pieszy. A wypadków z tymi przedziwnymi piechurami mamy coraz więcej. W coraz gęstszym ruchu ulicznym niebezpieczna staje się zresztą jazda na zwykłej, mechanicznej hulajnodze, zwłaszcza wtedy, gdy używają jej dzieci. Niedawno samochód potrącił dziewczynkę jadącą hulajnogą przy Wąwozowej. Takich potrąceń będzie więcej, jeśli wszelkiego rodzaju hulajnogi zaczną się mnożyć na stołecznych ulicach. A i tak z początkiem każdego dnia media serwują nam informacje o ciężkich wypadkach na źle skonstruowanej i źle oznakowanej warszawskiej obwodnicy. Gdy do tego dochodzi fala potrąceń na chodnikach, to już po prostu strach się bać. Poza tym mało kto zauważa, że groźni dla otoczenia bywają niektórzy pędzący chodnikami z szaleńczą prędkością rowerzyści. Jeśli zaś chodzi o same ścieżki rowerowe, ursynowska radna Sylwia Krajewska radzi nawet, by instalować na nich „leżących policjantów”, co oczywiście samym cyklistom nie może się podobać.

Obecna chęć do jazdy „wierzchem” wyraźnie narasta. Widoczne już od paru lat ocieplenie klimatu sprawia, że coraz chętniej przesiadamy się z samochodowych gablot na hulajnogi, rowery, skutery, motocykle. Jednoślady stają się modne chociażby dlatego, że samochodami jest już bardzo trudno zaparkować w większości rejonów stolicy, a problem ten zaczyna się nasilać również w okolicach podmiejskich. Ostatnio w obleganej przez letników wsi Zalesie Górne zmodernizowano jedną z dwu głównych ulic – Wiekowej Sosny, likwidując przy okazji niemal wszystkie miejsca do parkowania, co od razu zaczęło utrudniać życie mieszkańcom, dojeżdżającym na pocztę oraz korzystających z bardzo potrzebnego tam sklepu, najpopularniejszej apteki i pobliskiej restauracji, która od razu straciła klientów. A skoro do czegoś takiego dochodzi w warunkach wiejskich, to cóż dopiero mówić o wielkim mieście Warszawa, gdzie w centrum ostatnią deską ratunku pozostaje jeszcze służący za jeden wielki parking plac Defilad, który jednak taką funkcję wkrótce pełnić przestanie.

Wzrost liczby aut trudno będzie powstrzymać, dlatego można tylko żałować, że jeszcze za czasów PRL zlikwidowano linie kolejowe – tę biegnącą Puławską przez Piaseczno do Grójca i tę przez Wilanów do Konstancina. Była to wprawdzie kolej wąskotorowa, ale zamiast ją likwidować, lepiej było położyć regularny tor i puścić tymi szlakami chociażby tramwaje. Dziś, gdy Puławska jest zatkana na amen, a coraz bardziej gęstnieje ruch na odcinku Wilanów – Konstancin, możemy tylko zatęsknić za zupełnie zapomnianą już ciuchcią, która tylko jako zabytek kursuje w weekendy na trasie z Piaseczna do Runowa i z powrotem, sprawiając największą frajdę dzieciom.

Tymczasem bardziej niż niedoskonała komunikacja publiczna dręczą warszawiaków upały, dochodzące w słońcu do 35 stopni Celsjusza (i więcej). Najbardziej muszą cierpieć pasażerowie autobusów pozbawionych klimatyzacji. W tej sytuacji rzeczywiście lepszym, a na pewno bardziej przewiewnym środkiem komunikacyjnym wydaje się wspomniana elektryczna hulajnoga. Tyle że korzystanie z niej nie należy do rzeczy tanich i na pewno nie jest to propozycja dobra dla osób w zaawansowanym wieku. Być może jednak – hulajnogi zamiast limuzyn należałoby zaproponować Bardzo Ważnym Osobom, bo na pewno wtedy tak liczne kolizje i wypadki, powodowane przez kierowców owych uprzywilejowanych aut, byłyby o wiele mnie groźne. Premier lub prezydent pomykający hulajnogą w otoczeniu ochroniarzy mknących identycznymi pojazdami – to byłby ze względów ekologicznych dobry przykład dla społeczeństwa. Niegdysiejszy opozycjonista, himalaista i polityk, swego czasu minister obrony narodowej i poseł Janusz Onyszkiewicz wzbudzał sensację, przyjeżdżając nawet do Sejmu na rowerze, więc dobry początek został już dawno zrobiony. Przed laty ulubieńcem rzymian był zamiłowany piechur Sandro Pertini, prezydent Włoch w okresie 1978-1985. Nie czynił on z siebie ważniaka, wożonego luksusowymi mercedesami, lecz dosłownie każdego dnia dreptał z domu do najbliższej kawiarni, by tam starym zwyczajem łyknąć espresso, zagłębić się w lekturze gazet, a przy okazji po prostu pogadać z ludźmi. Władza bliżej obywatela – to koncepcja dobra również na upał.

Wróć