Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy drogi i samochody są miastu niepotrzebne?

17-05-2023 21:54 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Bardzo dużo się w Warszawie w ostatnich latach zmieniło. I to na lepsze. Miasto się rozwija i dobrze by było, gdyby rozwijało się w sposób zrównoważony, tj. z poszanowaniem przyrody, zgodnie z prawami ekonomii, ale także z akceptacją mieszkańców.

W naszym mieście, jednak od wielu lat narasta sprzeciw wobec wielu wprowadzanych rozwiązań komunikacyjnych, szczególnie dla ruchu samochodowego. Przeznacza się znaczne kwoty z budżetu miasta na zwężanie ulic i zmiany (na wielu z nich) kierunku ruchu oraz likwidację miejsc postojowych. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż prawie nigdy nie podaje się nazwisk autorów konkretnych rozwiązań i pomysłów. Uważam, że zwężanie jezdni jest wynikiem mody wśród części wpływowej i hałaśliwej grupy, głównie młodych, m. in. dziennikarzy, którzy potrafili przyciągnąć i przekonać część opinii publicznej. Moda ma jednak to do siebie, że przemija.

W opracowaniu: Warszawa na tle miast Europy (Wojewódzki Urząd Statystyczny, Warszawa 1995) porównano 10 stolic europejskich w zakresie kilku parametrów charakteryzujących poszczególne metropolie. Jednym z parametrów była długość dróg (ulic) na kilometr kwadratowy danego miasta. W statystyce tej najwyższy współczynnik osiągnął Paryż (15,00), natomiast najniższy – Warszawa (4,37). W zamówionym i sfinansowanym przez nasze miasto opracowaniu pt: Strategia rozwoju Warszawy do 2010 roku, Etap I Raport o stanie Warszawy (Warszawa 1997 r.), na stronie 79 zamieszczona jest tabela 25 „Drogi publiczne i parki na początku lat 90.” . Tabela ta pozwala porównać metropolie europejskie, m. in. pod względem „gęstości ulic na 1 km kw. obszaru miasta”, „przeciętnej szerokości jezdni w metrach” oraz „udziału ulic w powierzchni miasta w %”. Pierwszy parametr powtarza dane przedstawione powyżej (WUS). Drugi, tj. „przeciętna szerokości jezdni w metrach”, pierwsze miejsce daje Kijowowi (24,9), drugie Berlinowi (14,7), trzecie Wiedniowi (13,5), a ósme miejsce Warszawie z przeciętną szerokością jezdni wynoszącą 7,6 metra. Trzeci porównywany parametr „udział ulic w powierzchni miasta w procentach”, pierwsze miejsce zapewnił Londynowi (28,7), drugie Paryżowi (26,1), a przedostatnie – Warszawie (1,5). Z przytoczonych danych wynika więc, że dróg w Warszawie mamy zbyt mało, a nie za dużo.

Obecnie miasto przymierza się do wprowadzenia na dużym obszarze, tzw. Strefy Tempo30 oraz strefy z zakazem wjazdu pojazdów starszych niż (Strefa Czystego Transportu). Mam wrażenie, że samorządowe władze stolicy, tak naprawdę, dążą do podporządkowania życia mieszkańców, kolejnym swoim koncepcjom i modnym w pewnych środowiskach ideom. To – moim zdaniem - kolejna mutacja ideologii w duchu komunizmu, w której jakieś grono „wtajemniczonych” postanowiło kształtować nasze zachowania, stan posiadania, miejsce zamieszkania itd. To zaczyna nosić cechy systemu naruszającego wolności osobiste mieszkańców. Polityka Ratusza realizowana na razie w Centrum, w terminie długofalowym, prowadzi do ograniczenie prawa posiadania np. pojazdów z silnikiem Diesla albo w ogóle starszych pojazdów. Jeśli się nad tym zastanowić, to można dojść do wniosku, że centralna część naszego miasta ma być zamieszkała tylko przez tych, których stać na nowe, bezemisyjne samochody i podziemne garaże. Ubożsi – niech przenoszą się na peryferie. Parapodatek wprowadzany na coraz większym obszarze miasta w postaci „Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego”, jest sposobem nie na poprawienie możliwości parkowania, a na ściągnięcie dodatkowych pieniędzy do kasy miasta. „Strefa Tempo30”, m. in. z ułożonymi na jezdni „spowolniaczami” (progi spowalniające, wysepki, tzw. mijanki, czyli celowe wymuszanie ruchu naprzemiennego, esowanie itp.) oznacza, że każdy pojazd na tych ulicach, np. Pogotowia Ratunkowego, Straży Pożarnej, a także autobusy miejskie, będzie zmuszony do poruszania się z nakazana prędkością 30km/godz po krętej i wyboistej jezdni (co wyjątkowo „służy” przewożonym w karetkach). Jeżeli pomysł ma uzasadnienie w stosunku do ulic, przy których są żłobki, przedszkola, szkoły, domy dziecka itd., to na pozostałych ulicach tego typu rozwiązanie przyniesie znacznie więcej szkód niż pożytku, w tym, np. niszczenie zawieszeń samochodów na progach i wyniesionych skrzyżowaniach, a także oślepianie w tych miejscach jadących z przeciwka, także rowerzystów na tzw. kontrapasach.

A propos rowerzystów. Samorządowe władze Warszawy promują i wspierają rowery, jako jeden ze środków komunikacji. Budują ścieżki rowerowe i wyznaczają „kontrapasy” oraz wprowadzają „kontraruch” dla ruchu rowerowego. Trwa budowa mostu pieszo-rowerowego, usytuowanego na przedłużeniu ulicy Karowej. Miejsce mostu jest dosyć przypadkowe, ale najgorsze w tym jest to, że na owym moście nie przewiduje się segregacji ruchu pieszego od rowerowego. Nie wróży to nic dobrego.

Miasto poinformowało ostatnio, że ma zamiar wybudować jeszcze kilka takich mostów (kładek). Rzecz jednak w tym, że w naszym klimacie rowery użytkowane są przez ok. osiem miesięcy w roku, co potwierdza jesienna likwidacja stacji wypożyczania rowerów. Przez okres zimy z rowerów korzystają ci, co muszą, np. doręczyciele oraz nieliczni inni. To, że rower nie stanowi rozwiązania problemów komunikacyjnych w naszym mieście, świadczy uzasadnienie do odrzucenia wniosku do Funduszu Obywatelskiego w sprawie zamienienia służbowych samochodów władz miasta na rowery. Pani K. J. – dyrektorka Biura Administracyjnego Urzędu m. st. Warszawy, w dokumencie z 25 kwietnia 2023 r. potwierdziła m. in.: „Należy również podkreślić, że poruszanie się kierownictwa Urzędu rowerami w czasie np. niekorzystnych warunków atmosferycznych, w szczególności warunków na drogach, podnosi ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej”. Co prawda, to prawda, ale dotyczy tylko kierownictwa Urzędu. Inni mogą i powinni – według Urzędu – jeździć cały rok, niezależnie od pogody!

Dawno, dawno temu, kiedy byłem chłopakiem, po powrocie ze szkoły często brałem rower, aby się „przejechać”. Kiedy wszedłem w posiadanie pierwszego samochodu, to tylko raz wybrałem się nim, dla przyjemności samego jechania. Od tego czasu, a minęło prawie pół wieku, samochodu używam, aby przejechać, w określonym celu, z miejsca A do miejsca B. Jestem przekonany, że tak postępuje zdecydowana większość kierowców. Z tego założenia wynika podstawowy wniosek, że ruch samochodów na ulicach wynika z potrzeby (konieczności) dotarcia do konkretnego miejsca. Jeśli zgodzimy się z tą tezą, to im droga jest krótsza, bardziej prosta i łatwiejsza do przejechania, tym krócej pracuje silnik, a więc krócej wydziela spaliny; tym dłużej pracuje w optymalnym zakresie obrotów, czyli spaliny mają najmniej zanieczyszczeń; tym rzadziej szczęki hamulców zanieczyszczają powietrze rozpylonym azbestem.

Biorąc to pod uwagę, nie dostrzegam dążenia władz miasta do skracania tras podróży przez likwidację niepotrzebnych objazdów. W mojej ocenie, rozwiązaniami, które powinny zaistnieć w pierwszej kolejności, powinny być budowy tuneli i wiaduktów nad przeszkodami, takimi jak linie kolejowe i cieki wodne. Przykładem jest ciąg linii kolejowych od Radzymińskiej do Marsa, tj. 5,5 km, który fizyczne oddziela centralną część Pragi i Grochowa od Rembertowa i Targówka. Podobnie jest na ciągu linii kolejowych ze Śródmieścia w kierunku Pruszkowa, na którym począwszy od Towarowej, możliwość przejechania na drugą stronę (linii kolejowej), jest nadzwyczaj rzadka. Takich przykładów w Warszawie jest znacznie więcej.

Gdyby więc warszawski Ratusz przyjął w swoich planach budowę każdego roku przynajmniej jednej „przeprawy” przez dzielące Warszawę linie kolejowe, to w stosunkowo niedalekiej przyszłości, niepotrzebny ruch samochodów związany z objazdami, znacznie by się zmniejszył. Gdyby ten sam Ratusz przyjął program budowy, przynajmniej raz na dziesięć lat, nowej przeprawy mostowej przez Wisłę, miało by to także odczuwalny wpływ na zmniejszenie objazdów, a tym samym ruchu samochodowego w stolicy i wynikających z tego różnorakich problemów.

Zaproponowane rozwiązania mają jednak pewną wadę: trzeba je przygotować organizacyjnie i finansowo oraz wykonać, a to trwa. Oznacza to, że projekt wniesiony przez jedną ekipę w danej kadencji, często byłby „konsumowany” przez inną ekipę w innej kadencji samorządowej. Lepiej i łatwiej postawić więc wielkie jajo na Placu Pięciu Rogów, niż robić coś, co następcy wykorzystają dla swojej sławy!

Obserwując to, co się dzieje (i nie dzieje, a powinno) w Warszawie, działacze Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej postanowili doprowadzić do ogólnomiejskiego referendum, w którym mieszkańcy odpowiedzieliby na następujące pytania:

1. Czy jest Pan/Pani za zakazem tworzenia Stref Płatnego Parkowanie Niestrzeżonego na terenie m. st. Warszawy bez uprzedniego zorganizowania referendum na proponowanym obszarze?

2. Czy jest Pan/Pani za zakazem likwidacji w m. st. Warszawa pasów ruchu służących przemieszczaniu się pojazdów wielośladowych na drogach będących w zarządzaniu gminy lub powiatu?

3. Czy jest Pan/Pani za ograniczeniem możliwości wprowadzania przez władze m. st. Warszawy Strefy Czystego Transportu w m. st. Warszawa tylko do obszaru oznaczonego w Miejskim Systemie Informacji jako Stare Miasto?

4. Czy jest Pan/Pani za ograniczeniem możliwości wprowadzania przez władze m. st. Warszawy Stref Tempo30 tylko do pasa drogowego będącego w zarządzani gminy lub powiatu i przylegającego do budynku placówki oświatowej?

5. Czy jest Pan/Pani za zakazem wprowadzania przez władze m. st. Warszawy kontrapasów i kontraruchu rowerowego na drogach będących w zarządzaniu gminy i powiatu?

6. Czy jest Pan/Pani za wystąpieniem przez władze m. st. Warszawy z organizacji C40 Cities Climate Leadership Group?

Referendum jest pomysłem grupy osób skupionych wokół Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Jest ono przedsięwzięciem skomplikowanym organizacyjnie i kosztownym. Kiedy i czy w ogóle uda się go zorganizować – trudno obecnie przewidzieć. Na razie, w sobotę 13 maja odbyła się, zorganizowana przez MWS, konferencja z udziałem około 200 osób. Były wykłady specjalistów, a później długo dyskutowano. Pomysł referendum otrzymał aprobatę zebranych, ale to zbyt mało, aby przesądzić o jego powodzeniu. Bądźmy optymistami!

Wróć