Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czego nam najbardziej brakuje

03-10-2018 21:59 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Osiemnastego marca 1596 r. do brzegu Wisły w Warszawie przybiła flotylla barek i innych wiślanych łodzi. Przybył nią dwór królewski, który od tego momentu miał pozostać w naszym mieście przez kolejne dwieście lat. Od tej też daty liczy się stołeczność naszego miasta.

Na przełomie XVI i XVII wieku, a więc po około 300 latach od założenia, Warszawa stała się stałym miejscem sejmów, ośrodkiem życia politycznego Rzeczypospolitej oraz miastem rezydencjonalnym jej monarchów, co nie oznacza, że posiadała już wówczas większość cech miasta stołecznego lub że była miastem znaczącym gospodarczo. Potwierdza to m. in. fakt, iż w tamtych czasach wielkie miasta Rzeczypospolitej miały swych przedstawicieli w Sejmie. Zasiadali tam delegaci Krakowa, Wilna, Lwowa, Poznania, Lublina i Kamieńca Podolskiego, ale nie Warszawy. Pozostawała w tyle także w zakresie edukacji, nie tylko za Krakowem, który zazdrośnie strzegł swego monopolu w tym zakresie, ale także za Wilnem i Zamościem, gdzie istniały akademie, jak również za Gdańskiem, Elblągiem i Toruniem, gdzie działały renomowane protestanckie gimnazja.

Obok szeroko rozumianego czynnika polityczno-administracyjnego o rozwoju Warszawy w kolejnych wiekach decydował jednak także czynnik związany z szeroko rozumianą oświatą, edukacją i nauką. Jego znaczenie niepomiernie wzrosło w połowie XVIII w., a więc wówczas, kiedy dobiegał końca proces upadku państwa polskiego. Rosło także w kolejnych latach, a jednym z przejawów tego trendu było powołanie w Warszawie uniwersytetu, który – pomimo bardzo burzliwej historii – stał się kuźnią kadr nie tylko polskiej administracji i sądownictwa doby porozbiorowej, ale także polskich elit intelektualnych, naukowych i politycznych.

W pierwszych latach XXI wieku Warszawa stanęła przed wielką szansą, aby stać się jedną z ważnych stolic Zjednoczonej Europy. To, czy tak się stanie, zależy od mieszkańców Warszawy, ale przede wszystkim od wyobraźni, talentu i kreatywności władz miasta, demokratycznie wybranych przez warszawiaków. Wyłonieni w wyborach przedstawiciele powinni bardzo dobrze znać swoje miasto i wiedzieć np., iż Warszawa mocno odstaje od standardu stolic europejskich. Odstaje chociażby od teoretycznego wzorca, skonstruowanego przez jednego z polskich socjologów.

Uważa on, że „istotą stołeczności miasta jest jego funkcja symboliczno-integracyjna, wytwarzanie wzorców kultury i ich upowszechnianie oraz kształtowanie standardów w dziedzinie obyczaju i mody. Aby dobrze pełnić rolę stolicy, miasto musi posiadać pewne cechy szczególne, wyróżniające go od innych ośrodków miejskich w kraju. Jest to bogaty i bardziej zróżnicowany potencjał twórczy we wszystkich dziedzinach sztuki i nauki, unikatowa oferta kulturalna, bogaty wachlarz handlu i usług zdolnych zaspokajać potrzeby najbardziej wybrednej klienteli, reprezentacyjny charakter założeń urbanistycznych, prestiżowy wyraz urządzeń infrastruktury transportowej (dworców lotniczych i kolejowych), monumentalny i zróżnicowany kształt budowli użyteczności publicznej, staranny wystrój miasta, a więc bogata szata informacyjna, oświetlenie, liczne gadżety miejskie itp.”

Nie chodzi w tym wyścigu o „sztukę dla sztuki”, ale o konkretne pieniądze, a te mają bezpośredni wpływ na poziom życia mieszkańców. Współczesne miasta Unii Europejskiej są mniej lub bardziej wieloetniczne. To proces naturalny w zglobalizowanym świecie. Z ostatnich danych statystycznych wynika, że w Polsce pracuje już około 3 milionów Ukraińców. We Wrocławiu (podobno) stanowią oni około ¼ mieszkańców miasta. Na ulicach widzimy coraz więcej Hindusów, Nepalczyków i innych, pracujących np. w charakterze rowerowych kurierów. Nie oni, czyli pracownicy fizyczni, stanowią jednak o postępie i rozwoju. Ten zakres należy do dobrze wykształconych ludzi obdarzonych kreatywnością. Ściągnięcie takich specjalistów do naszego miasta jest uzasadnione bardzo wieloma względami, w tym ekonomicznymi, ale jak tego dokonać? Szwedzcy badacze A. Bard i J. Söderqvist uważają, że: „nie mają znaczenia korzystne warunki ekonomiczne; miasta i regiony przegrają, jeśli nie będą w stanie zaproponować wystarczająco ponętnego stylu życia i inspirującego środowiska kulturowego”.

Popatrzmy więc na naszą stolicę z życzliwością, ale krytycznie, co – niestety – należy do rzadkości. Patrząc bowiem krytycznie, można dostrzec, iż w 100 lat od odzyskania niepodległości nasze państwo nie zdołało stworzyć obiektów godnych stolicy. Symbolem tego niech będą dawne porosyjskie koszary Korpusu Kadetów im. Suworowa, które od 70 lat są reprezentacyjną siedzibą polskiego rządu. Rezydencją ministra obrony są niegdysiejsze belwederskie stajnie i wozownie, a sam Belweder jest byłą siedzibą wielkiego księcia Konstantego – carskiego wielkorządcy w Królestwie Polskim. Nawiązując do wyszczególnionych powyżej cech miast stołecznych, warto też pamiętać o „centralnym dworcu autobusowym” przed Pałacem Kultury, gdzie nie ma nawet metra kwadratowego zadaszenia ani toalety, a tysiące ludzi korzystających z niego każdego dnia narażonych jest na działania czynników atmosferycznych i niewygody (brak miejsc do siedzenia) w czekaniu na autobus.

Rozważając kwestie warszawskiej stołeczności, trzeba przede wszystkim widzieć ogromną szansę stojącą przed naszą stolicą, a jednocześnie widzieć ogrom wyobraźni, ale także i wysiłku, który trzeba włożyć w dzieło budowy, aby szansy tej nie zmarnować.

Polacy nie są może lepsi od innych, ale na pewno nie są gorsi. Skoro więc Polska w Unii Europejskiej należy do państw największych, nie ma żadnych przeciwwskazań, aby stolica Rzeczypospolitej dołączyła do najważniejszych unijnych metropolii.

Czy tak się stanie – zależy głównie od nas, zwłaszcza w takich momentach, jak ten, gdy 21 października w naszych rękach znajdzie się karta z nazwiskami kandydatów do samorządu Warszawy i jej dzielnic.

Wróć