Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czarnobyl - jak wspominają go 34 lata po wybuchu

15-04-2020 21:25 | Autor: Piotr Celej
Wybuch w elektrowni atomowej pod Czarnobylem był jedną z największych katastrof XX wieku. Młodzież wydarzenie kojarzy przede wszystkim z serialem tv, jednak wielu z nas pamięta profilaktyczne picie płynu Lugola.

Elektrownia jądrowa w Czarnobylu w czasach swej świetności posiadała cztery reaktory atomowe. Każdy z nich miał moc maksymalną 1 GW. Odpowiadało to około 10 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną na Ukrainie. Wydarzenia z kwietnia 1986 roku były największą katastrofą ekologiczną w historii Europy i do dzisiaj mają wpływ na życie milionów ludzi.

Nieudany eksperyment

Wszystko zaczęło się od eksperymentu, który został przeprowadzony 26 kwietnia. Test miał wykazać, jak długo w sytuacji awaryjnej, po ustaniu napędu turbin generatorów parą z reaktora, energia kinetyczna ich ruchu obrotowego będzie produkowała wystarczającą ilość energii elektrycznej dla potrzeb awaryjnego sterowania reaktorem. By dokładnie zmierzyć ten czas, wyłączono system awaryjnego zasilania silnikiem spalinowym. Po sekundzie woda miała 1200 st. C

To był eksperyment z rozkazu Moskwy. Były to czasy, gdy rozkazy z Moskwy były najważniejsze i konieczne do zrealizowania. Proszę sobie wyobrazić, że trzeba było wyłączyć cały system bezpieczeństwa – wspominał Wołodymyr Wołczenko, ratownik, dowódca jednego z oddziałów likwidujących skażenie po katastrofie w Czarnobylu, wieloletni dyrektor TV w Dniepropietrowsku.

– Były dwa zbiorniki na wodę, jeden na czystą, drugi na skażoną. Coś jednak poszło nie tak. Woda miała mieć podczas eksperymentu 300 stopni, niestety w ciągu sekundy podgrzała się do 1200 stopni Celsjusza. W tej temperaturze woda rozdziela się na wodór i tlen. Wodór jak wiadomo potrzebuje tylko iskry, by wybuchnąć. I to właśnie się stało.

Reaktory z Czarnobyla wykonane zostały w modelu RBMK-1000. Gdy w rdzeniu pojawiała się zwiększona ilość pary wodnej, zwiększała się ilość wytwarzanej energii. Ta powodowała zwiększenie ilości pary wodnej. W ten sposób wzrastała łańcuchowo moc reaktora. Bez systemów zabezpieczających i odłączających wzrost energii nastąpiła niekontrolowana reakcja jądrowa. Do katastrofy przyczyniła się też okoliczna elektrownia. Gdy 25 kwietnia rozpoczęto przygotowania do eksperymentu, jedna z elektrowni miała przerwę w produkcji prądu.

Dyspozytornia w Kijonie nakazała opóźnienie przygotowań, które polegały m. in. na obniżeniu mocy do poziomu 50 procent. Niedoświadczeni operatorzy spowodowali też, że doszło do nadmiernego wydzielania się ksenonu-135, który silnie pochłania neutrony. Wysuwając pręty reaktora w celu zwiększenia mocy i rozpoczęcia eksperymentu, spowodowano lawinowy przypływ mocy, który był przyczyną wybuchu. Eksplozja zniszczyła ważącą 1200 ton osłonę antyradiacyjną przykrywającą reaktor. Wybuch był na tyle silny, że rozerwał kanały paliwowe. Pręty reaktora się stopiły, zaś skażona woda rozlała poza osłaniającą kopułę. Największym problemem był jednak pożar, przez kilka dni płonęły radioaktywne bloki. Nad elektrownią powstała chmura radioaktywnego pyłu. W ciągu dwóch dób zmarło 30 pracowników elektrowni, którzy pracowali przy reaktorze.

Podjęto akcję gaśniczą. Przede wszystkim używano zrzucanych z samolotów i śmigłowców tysięcy ton piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu. Większość z uczestników akcji jednak nie była odpowiednio zabezpieczona. – Ja sam poszedłem do akcji likwidowania szkód jako ochotnik. Każdy z nas zajmował się czymś konkretnym – jedni kopali kanały, inni natomiast zajmowali się skażeniem ziemi – wspomina Wołczenko.

Katastrofa na cały region

Ewakuowanych zostało 450 tys. osób. Przez sześć dni wiatr gnał radioaktywną chmurę w stronę Polski i Białorusi. Katastrofa więc zmieniła los milionów ludzi, ponieważ ich dzieci mogą przekazywać wadliwe geny. Białoruś szacuje całkowity koszt zabezpieczenia i odszkodowań w okresie 30 lat na 235 miliardów dolarów. Ukraina nie chce podać wydatków, ale wiadomo, że wahały się między 5 a 22 proc. budżetu kraju w poszczególnych latach. Wciąż też nie wiadomo, ile dokładnie osób może posiadać uszkodzenia genetyczne. Status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu ma milion dzieci i dwa miliony dorosłych. Przyznawany on był jednak momentami mocno na wyrost i zapewne służy do wyłudzania rent i świadczeń.

W gazetach cisza, na bazarku szok

A jak wybuch i radioaktywną chmurę wspominają warszawiacy? Stołeczne gazety informację o awarii elektrowni atomowej podały dopiero cztery dni po wybuchu, czyli 30 kwietnia 1986 roku. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że informacje były na czołówkach wydań krajowych. Ważnejsze były wtedy m. in. obchody 1 maja czy wyniki w górnictwie. Katastrofę nazywano "awarią" i nie poinformowano o możliwych skutkach dla mieszkańców Polski. 'Życie Warszawy' w niewielkiej notatce pisało: „Awaria reaktora atomowego w rejonie stolicy Ukraińskiej SRR. Trwają prace specjalnej komisji rządowej pod kierunkiem Zbigniewa Szałajdy”.

Powołując się na szwedzkich ekspertów, zapewniano: "Wzrost radioaktywności wywołany tą awarią elektrowni nie przekroczył nawet poziomu rejestrowanego w wielu blokach mieszkalnych w krajach skandynawskich, które zostały zbudowane przy wykorzystaniu popiołów z elektrowni zawierających słabo promieniujący radon". W kolejnych dniach władze zaczynaja jednak działać. W rejonach, w pobliżu których znajdowała się "radioaktywna chmura", nakazano pozostanie w domach, zamknięto szkoły i rozpoczęto wydawanie płynu Lugola.

– Pamiętam ten okropny smak płynu rozdawanego w aptece. W sklepach i na ulicach wtedy wszyscy mówili ściszonym głosem o Czarnobylu, który mnie, wówczas uczniowi podstawowki, kojarzył się z czymś bardzo niedobrym. To uczucie lekkiej paniki było wtedy wyczuwalne na ulicach – mówi Romuald, mieszkaniec Warszawy.

Swoje wspomnienia też ma Jacek, były harcerz:

– Pierwszy Maja. Jakaś impreza. Moja drużyna w niej uczestniczy. Jest straszliwy upał. Ponad 30 stopni Celsjusza,. Prowadzimy punkt pierwszej pomocy. Rozdajemy wodę, itp. Kilka miesięcy później (chyba po wakacjach) dowiadujemy się, że harcerka z innej drużyny, która też wtedy z nami pracowała jest ciężko chora na białaczkę. Niedługo później umiera.

Awarię w Czarnobylu ostatecznie udało się powstrzymać, bo wyrządziła powazne szkody głównie w zasięgu lokalnym. Ostatecznie dopiero w lipcu 2019 zamknięto szczątki reaktora nowym płaszczem, pod którym będzie przebywał przez kolejne setki lat.

Wróć